Wrzesień 2016

Polska pracuje nad własnymi autonomicznymi samochodami. Samojeżdżące taksówki mają pojawić się w Łodzi w 2020 roku

Pojawienie się pierwszych samochodów oraz komputerów znacząco odmieniło naszą cywilizację. Wynalazki te były dostępne tylko dla najbogatszych, lecz z czasem stały się ogólnodostępne. Dziś praktycznie wszędzie można spotkać samochody oraz komputery - maszyny stacjonarne, laptopy czy smartfony. W wyniku połączenia tych dwóch technologii, otrzymaliśmy samochody autonomiczne, samojeżdżące, czy jak kto woli. Są to pojazdy, które mogą samodzielnie poruszać sie po jezdni i nie potrzebują do tego kierowcy.

 

Naszpikowane kamerami, dalmierzami laserowymi oraz GPSem, autonomiczne samochody będą mogły w przyszłości swobodnie przemierzać autostrady i zabierać pasażerów z jednej lokalizacji do drugiej. Człowiek nie będzie musiał kontrolować pojazdu. Kamery mają funkcjonować niczym oczy, zaś komputer pokładowy to "mózg" tej maszyny.

 

Dzięki najnowszym technologiom, autonomiczny samochód może identyfikować i omijać przeszkody w trakcie jazdy, wykonywać zakręty, zwalniać i przypieszać oraz zatrzymywać się w razie zagrożenia. Ponadto, kamery już dziś mogą rozpoznawać kolory sygnalizacji świetlnej i znaki drogowe oraz prawidłowo reagować. Problemy mogą pojawić się w nocy, przy utrudnionych warunkach pogodowych (opady śniegu, mgła) lub przy dziurawej jezdni, lecz wydaje się, że kwestie te prędzej czy później zostaną w jakiś sposób rozwiązane.

 

Temat autonomicznych samochodów przewija się w mediach od lat a co ciekawe, technologia ta w dalszym ciągu nie nadaje się do pełnego wdrożenia. Wszystkie projekty, jakie prowadzone są na całym świecie, to przede wszystkim testy. Samojeżdżące samochody muszą wykazać się 100% bezpieczeństwem.

 

W Singapurze już jeżdżą takie pojazdy. Na początek wprowadzono tylko kilka autonomicznych samochodów, które poruszają się na dość niewielkim terytorium. Lecz wkrótce, samojeżdżące taksówki będą funkcjonować na terenie całego państwa. Stany Zjednoczone są następne w kolejce, jeśli chodzi o rozwój tej technologii. Nad autonomicznymi samochodami pracują również Chiny, Japonia, Niemcy, Wielka Brytania, Holandia, Szwecja... a także Polska.

 

Politechnika Łódzka, Politechnika Warszawska, Fundacja Ulicy Piotrkowskiej oraz międzynarodowe studio projektowe One/One Lab z Łodzi pracuje nad projektem wdrożenia autonomicznych samochodów w Polsce. Wydaje się to nieprawdopodobne, ale 6-osobowe autonomiczne taksówki mogą pojawić się w naszym kraju już w 2020 roku.

 

Maszyny te będą powoli poruszać się w Łodzi na Ulicy Piotrkowskiej na specjalnie wyznaczonej trasie o długości ponad czterech kilometrów. Z biegiem czasu, podobnie jak w Singapurze, trasa zostanie wydłużona. Autonomiczne samochody włączą się do ruchu ulicznego i będą jeździć tuż obok autobusów i samochodów osobowych.

 

Jeśli chodzi o wykonanie tego projektu, prawdopodobnie nic nie stoi na przeszkodzie. Informatycy upewnią się czy technologia jest bezpieczna, czy poradzi sobie w różnych warunkach pogodowych i czy będzie w stanie prawidłowo reagować na różne sytuacje. Prędzej czy później, projekt rozwinie się do tego stopnia, że zacznie obejmować inne miasta w naszym kraju. Należy więc zadać pytanie: czy Polska, wraz z mieszkańcami, jest gotowa na autonomiczne samochody? 

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Amerykański inżynier przetestuje napęd EM Drive w kosmosie

Mimo wielu testów, żaden naukowiec nie potrafił dotychczas wyjaśnić sposobu działania relatywistycznego napędu elektromagnetycznego, tzw. EM Drive. Silnik ten, jak wynika z przeprowadzanych eksperymentów, generuje ciąg wyłącznie dzięki energii elektrycznej. Zamiast zastanawiać się dlaczego jest tak, a nie inaczej, amerykański inżynier chce wypróbować go na własną rękę, lecz tym razem w przestrzeni kosmicznej.

 

Guido Fetta, założyciel firmy Cannae Inc, ogłosił w zeszłym miesiącu wystrzelenie CubeSat, miniaturowego satelity, wyposażonego w Cannae Drive. Jest to jego własna wersja napędu Em Drive. Urządzenie pozostanie w przestrzeni kosmicznej przez około 6 miesięcy i ma potwierdzić, czy silnik ten rzeczywiście będzie generować ciąg.

 

Jest to bardzo dobry pomysł, biorąc pod uwagę to, że podczas wszystkich dotychczasowych eksperymentów na Ziemi, przeprowadzanych zarówno przez niezależnych badaczy, jak i specjalistów z NASA, za każdym razem otrzymywano ciąg. Świat naukowy podchodzi do tej technologii bardzo sceptycznie, gdyż działa on w niezrozumiały sposób i narusza prawa fizyki.

 

Miejmy nadzieję, że Guido Fetta potwierdzi działanie napędu EM Drive. Moglibyśmy wykorzystywać go do różnych celów - np. dostarczać ładunki na Międzynarodową Stację Kosmiczną lub organizować misje kosmiczne na inne planety a nawet do innych układów słonecznych. Zgodnie z założeniami, lot na Księżyc, przy odpowiedniej mocy, potrwałby jedynie kilka godzin, zaś na Marsa dostalibyśmy się w około 70 dni. Najwyższy więc czas aby wykorzystać ten silnik w jakimś konkrentym celu.

 

Dodaj komentarz

loading...

"Rasistowski" międzynarodowy konkurs piękności - stwierdzono, że sztuczna inteligencja nie lubi czarnoskórych

Po raz pierwszy w historii, sztuczna inteligencja "zasiadała" w jury i mogła zadecydować o tym kto wygra międzynarodowy konkurs piękności. W projekcie tym wzięło udział 6 tysięcy ludzi z całego świata, lecz system wytypował tylko jedną osobę o ciemnej karnacji. Twórcy algorytmu są przerażeni.

 

W ramach konkursu, każdy mógł wysłać na stronę Beauty.AI zdjęcie, przedstawiające swoją twarz. Fotografie były wysyłane z ponad 100 krajów świata. Sztuczna inteligencja, zupełnie obiektywnie, wytypowała najładniejszych spośród kilku kategorii wiekowych. Lecz wyniki zaskoczyły samych twórców tej inicjatywy oraz wielu ekspertów - niemal wszyscy zwycięzcy są biali!

 

Oprogramowanie analizowało zdjęcia pod kątem zmarszczek czy symetrii twarzy, ale nie brało pod uwagę koloru skóry. Konkurs wywołał powszechne oburzenie, gdyż zdjęcia napływały z całego świata, również z Indii i Afryki. Tymczasem zwycięzcy to przede wszystkim biali ludzie, niektórzy z nich pochodzą z Azji. Tylko jedna kobieta jest czarnoskóra.

 

Autorzy tego konkursu korzystali ze sztucznej inteligencji, która stosuje tzw. uczenie maszynowe. Zanim SI faktycznie zabrała się za analizę fotografii, otrzymała zestawy zdjęć, na podstawie których wywnioskowała jak wygląda "ideał".

 

Co prawda, każda osoba ma swoje pojęcie ideału. Autorzy uznali jednak, że coś poszło nie tak - Alex Zaworonkow, dyrektor naukowy inicjatywy Beauty.AI powiedział, że jest zaskoczony gdyż on sam nie dokonałby takiego wyboru. Stwierdzono zatem, że trzeba wyeliminować dyskryminację i zapewnić sztucznej inteligencji jeszcze więcej zdjęć, przedstawiających różnorodnych ludzi. W najbliższym czasie wystartuje "druga edycja" międzynarodowego konkursu piękności a Zaworonkow liczy, że do tego czasu uda się naprawić "usterki".

 

Warto dodać, że konkurs powstał we współpracy z korporacją Microsoft, która zaliczyła już niejedną wpadkę. Na początku 2016 roku, firma zaprezentowała bota, któremu pozwolono rozmawiać z użytkownikami serwisu Twitter. Niestety sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli - bot Tay zaczął stosować wulgaryzmy, szybko znienawidził feministki i Żydów, popierał działania Adolfa Hitlera itd. Microsoft zareagował, wyłączając chatbota, lecz po kilku dniach, w samym środku nocy i zupełnie niespodziewanie, Tay znów stała się aktywna i zaczęła spamować, po czym została odcięta od internetu na dobre.

 

Dodaj komentarz

loading...

Fizycy twierdzą, że mają dowody na istnienie nowego bozonu Madala

W 2012 roku, badacze z Uniwersytetu Witwatersrand w Południowej Afryce, korzystając z danych które uzyskano na drodze eksperymentów i doprowadziły do odkrycia bozonu Higgsa w placówce CERN, wykryli sygnały wskazujące na obecność nowej cząstki. Kolejne doświadczenia, przeprowadzone w 2015 i 2016 roku zdają się potwierdzać istnienie nowego bozonu Madala.

 

Studenci oraz naukowcy z High Energy Physics Group (HEP) twierdzą, że jeśli ich hipoteza jest prawidłowa, to przyczyni się ona do zrozumienia ciemnej materii, która stanowi około 27% bilansu masy-energii w widzialnej części Wszechświata. Jej istnienie zdradzają jedynie wywierane przez nią efekty grawitacyjne, ale ta hipotetyczna materia nie emituje i nie odbija promieniowania elektromagnetycznego.

 

Model Standardowy, uzupełniony o bozon Higgsa który odkryto w 2012 roku, nie potrafi wyjaśnić obecności i zachowania ciemnej materii. Profesor Bruce Mellado, lider grupy HEP wyjaśnił, że ta cząstka elementarna oddziałuje tylko ze znaną nam materią, która stanowi jedynie 4% masy Wszechświata. Zaś bozon Madala, jeśli istnieje, ma oddziaływać z ciemną materią.

 

Eksperymenty przeprowadzone w 2015 i 2016 roku wskazują na obecność bozonu Madala, którego masa ma wynosić około 270 gigaelektronowoltów (GeV), oraz innego, tajemniczego bozonu o masie nawet 750 GeV. Dla porównania, masa bozonu Higgsa wynosi zaledwie 126 GeV.

 

Potwierdzenie istnienia nowych bozonów wymaga oczywiście kolejnych dowodów, które zostaną następnie przeanalizowane przez społeczność naukową. Jeśli praca zostanie przyjęta pozytywnie, odkrywcy z pewnością będą mogli liczyć na Nagrodę Nobla z dziedziny fizyki.
 

Źródła:

http://www.tlabs.ac.za/wp-content/uploads/sites/15/2016/06/AnnualReport2015-2016-28-04-16-...

https://www.wits.ac.za/news/latest-news/research-news/2016/2016-09/wits-scientists-predict...

Dodaj komentarz

loading...

Nasza samodestruktywna cywilizacja nie ma szans na awans w skali Kardaszewa

Odkryte w ostatnim czasie tajemnicze gwiazdy, KIC 8462852 oraz EPIC 204278916, zelektryzowały cały świat astronomiczny. Po raz pierwszy w historii rozważano czy zanik jasności nie jest dowodem na istnienie obcej cywilizacji. W tym kontekście wspomniano hipotetyczą konstrukcję, tak zwaną sferę Dysona, która miałaby zostać wybudowana wokół gwiazdy przez obcą cywilizację typu II w skali Kardaszewa. 

 

Skala ta powstała w 1964 roku za sprawą rosyjskiego astrofizyka, Mikołaja Kardaszewa. Według jej założeń, poziom rozwoju obcej cywilizacji zależy od tego ile energii jest w stanie zużyć. Określa to jednocześnie jej rozprzestrzenianie we wszechświecie.

 

Według Kardaszewa, zdolność pozyskania energii i kroczący wraz z tym postęp technologiczny są ze sobą nieodłącznie związane. Kierując się takim kryterium, rosyjski uczony zaproponował następującą skalę rozwoju danej inteligentnej cywilizacji. 

 

Typ 0: Kultura Subglobalna - Taka cywilizacja polega na spalaniu drewna, wegla i innych paliw kopalnych, a rozwój technologii uzależniony jest od pozyskanych rud metali. Jeśli taka cywilizacja zdoła się dostać poza swoją planetę, to do napędu swoich statków kosmicznych używa reakcji chemicznych. Według tej klasyfikacji, nasza cywilizacja osiągnęła właśnie taki poziom. Umiemy opuścić naszą planetę, ale poruszamy się w kosmosie tak powoli, że o jakiejkolwiek eksploracji czegoś więcej niż najbliższej okolicy Układu Słonecznego, nie ma jeszcze szans. 

 

Typ I: Kultura Planetarna - To cywilizacja, do której poziomu rozwoju dopiero aspirujemy. Osiągnięcie tego poziomu oznacza, że będziemy w stanie wykorzystać wszystkie zasoby naszej planety. Odpowiada to energii 10/15 watów. Naukowcy przewidują, że o ile coś temu nie przeszkodzi, na przykład wojna, to poziom cywilizacji typu I powinniśmy osiągnąć za 100 do 200 lat. 

 

Typ II: Kultura Gwiezdna - Taka cywilizacja jest na znacznie wyższym poziomie rozwoju niż nasza. Ziemianie mają szansę dorównać dopiero za 1000 do 2000 lat. W tym przypadku mówimy o zdolności do wykorzystania energii gwiazdy, na przykład za pomocą sfery Dysona. Umownie odpowiada to wielkości przynajmniej 10/26 watów. Przykładem wyobrażenia takiej cywilizacji jest serial Star Trek. Zakłada się zatem zdolność takich istot do podejmowania podróży międzygwiezdnych. 

 

Typ III: Kultura Galaktyczna - To już zupełnie inna liga. Cywilizacja taka jest w stanie pozyskać energię galaktyki, czyli jakieś 10 miliardów razy więcej niż cywilizacja typu II. Ziemianie mogą osiągnąć ten poziom za 100 tysięcy do miliona lat rozwoju. Taka cywilizacja jest w stanie samodzielnie kolonizować całą galaktykę i pozyskiwać energię z miliardów gwiazd. Jej przykładem w popularnej serii Star Trek jest rodzaj zwany Borg.

Typ IV: Kultura Wszechświata - Trudno pojąć ten poziom rozwoju. Cywilizacja tego typu jest w stanie poruszać się w całym wszechświecie, pozyskując energię z trylionów gwiazd. Istoty te byłyby w stanie prowadzić projekty o iście gargantuicznej skali. Z naszego punktu widzenia posiedliby zdolności niemal boskie. Na przykład, mogliby manipulować czasoprzestrzenią, w tym spowolnić, a nawet odwrócić entropię, osiągając w ten sposób nieśmiertelność. Rozważa się też czy taka cywilizacja nie byłaby w stanie istnieć wewnątrz horyzontu zdarzeń w supermasywnych czarnych dziurach, znajdujących się w centrum wielu galaktyk.

 

Typ V: Kultura Multiświata - Tego typu cywilizacja to dla nas zupełna abstrakcja. Wiemy tylko, że jest ona zdolna do obcowania z innymi wszechświatami, nie tylko ze swoim macierzystym. W grę wchodzi skaknie między światami zawierającymi różne formy materii, inne prawa fizyki czy też inaczej skonstruowaną czasoprzestrzeń. Niewątpliwie dla nas istoty zdolne do czegoś takiego miałyby status niemal boski. 

 

Trzeba przyznać, że to nieco zastanawiające, iż nasza ziemska cywilizacja, którą uważamy za tak bardzo rozwiniętą, na skali Kardaszewa uważana jest za dopiero rozpoczynającą swój rozwój. Nie wiadomo też czy Ziemianom dane będzie dokonać takiego rozwoju, bo skłonności naszego gatunku do samozniszczenia są wystarczająco silne, aby wątpić w to, że uda nam się awansować chociaż na poziom reprezentowany przez cywilizację typu I.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

W 1975 roku, kot Chester uratował naukowca przed biurokratycznym szaleństwem

Publikacja prac naukowcych może przysporzyć wielu problemów. Przekonał się o tym Jack H. Hetherington, profesor fizyki w Michigan State University. W jego artykule z 1975 roku pojawiały się notoryczne błędy, przez co nie nadawał się do publikacji na łamach czasopisma Physical Review Letters. Jednak problem udało się sprytnie rozwiązać.

 

Zanim Hetherington złożył swoją pracę naukową, jego kolega wskazał na błędy - tekst został napisany w pierwszej osobie liczby mnogiej, choć naukowiec był jedynym autorem. Z tego powodu, redakcja Physical Review Letters nie opublikowałaby jego opracowania. Jak na tamte czasy, przepisanie całej pracy z uwzględnieniem formy pierwszej osoby liczby pojedynczej było zarówno czasochłonne, jak i kosztowne.

 

Hetherington wpadł na pewien pomysł. Na stronie tytułowej, przy swoim nazwisku, postanowił dopisać drugiego autora, co natychmiast rozwiązałoby cały problem. Nie wybrał jednak nazwiska innego naukowca - nie chciał dzielić się swoim osiągnięciem z inną osobą, więc podał... imię swojego kota, a dokładniej: F.D.C. Willard. Skrót F.D. oznacza nic innego jak Felis domesticus, C. to Chester, imię kota, zaś W. to Willard, imię ojca Chestera.

 

"Autorzy" pracy złożyli swój podpis na dokumencie - Hetherington zanurzył łapę swojego kota w atramencie i przycisnął ją do kartki ze stroną tytułową. Naukowiec rozesłał kopie swojego artykułu to 10 znajomych. Praca ostatecznie znalazła się na łamach Physical Review Letters 24 listopada 1975 roku.

Co ciekawe, w 1978 roku organizatorzy 15. Międzynarodowej Konferencji Fizyki Niskich Temperatur w Grenoble zamierzali zaprosić na konferencję "profesora" Willarda. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu gdy odkryto, że F.D.C. Willard jest w rzeczywistości kotem.

 

Nie jest to jednak jedyny przypadek, gdy zwierzę zostało współautorem pracy naukowej. W 1978 roku, Journal of Experimental Medicine opublikował artykuł amerykańskiej immunolożki Polly Matzinger i jej psa, Galadriela Mirkwooda. Zaś w 2001 roku, na łamach czasopisma Physica B pojawiła się praca Andrieja Geima i jego chomika H.A.M.S. ter Tisha. Gryzoń był jednocześnie przedmiotem eksperymentu (lewitacja w silnym polu magnetycznym) oraz współautorem badania.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Ultradźwięki jako nowa technika wybudzania ze śpiączki

brain
Naukowcy wykorzystali dźwięki o wysokiej częstotliwości aby wybudzić 25-letniego pacjenta ze śpiączki. Zastosowana technika jest nieinwazyjna i pozwoliła pobudzić neurony w tzw. wzgórzu. Po kilku dniach, stan pacjenta znacząco się poprawił.

 

Mowa jest o technice, zwanej zogniskowaną pulsacją ultradźwiękową o niskiej intensywności. Opracował ją Alexander Bystritsky, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles oraz współautor badania. Urządzenie jest wielkości spodka filiżanki do kawy i jest bezpieczny, ponieważ emituje jedynie niewielkie ilości energii.

 

Przed zabiegiem, pacjent wykazywał minimalne oznaki świadomości i rozumienia mowy. Wykonywał tylko małe, ograniczone ruchy. Uczeni przyłożyli urządzenie do bocznej powierzchni jego głowy i stymulowali neurony we wzgórzu - region ten u osób w śpiączce posiada ograniczoną sprawność. Aktywowano ultradźwięki 10 razy - każda sesja trwała tylko 30 sekund.

Źródło: Martin Monti/UCLA

Wystarczyły trzy dni aby jego stan się poprawił. Pacjent odzyskał pełną świadomość, potrafił zrozumieć mowę, odpowiadać na "tak" lub "nie" poruszając głową oraz wykonywać ruchy ręki. Autorzy tego badania są pod wielkim wrażeniem.

 

Konieczne są jednak dalsze eksperymenty aby potwierdzić, czy nie mamy do czynienia z zupełnie przypadkową poprawą zdrowia. Naukowcy wypróbują swoją nieinwazyjną technikę ultradźwiękową na innych pacjentach, co ostatecznie wykaże skuteczność nowej terapii. Wyniki badań zostały opublikowane na łamach czasopisma Brain Stimulation.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Sztuczna inteligencja stworzyła trailer dla filmu "Morgan"

Wciąż jesteśmy zaskakiwani możliwościami, jakie daje sztuczna inteligencja. Naukowcy postanowili tym razem sprawdzić jak SI poradzi sobie w tworzeniu zwiastunu dla nowego filmu. Efekt jest niesamowity.

 

Superkomputer Watson, należący do korporacji IBM, wykorzystuje uczenie maszynowe oraz sztuczną inteligencję. Maszynie udostępniono w sumie 100 horrorów aby dogłębnie przeanalizowała wszystkie sceny, ścieżkę dźwiękową, wypowiadane słowa i reakcje osób w filmach oraz "zrozumiała" jakie elementy wywołują strach. Następnie superkomputer zastosował swoją wiedzę do filmu "Morgan" i na polecenie naukowców stworzył zwiastun.

Jak widać, trailer został wykonany profesjonalnie, co zapewne zaskoczyło niejedną osobę. Trudno zresztą powiedzieć, czy bylibyśmy w stanie wskazać który zwiastun wykonał superkomputer, a który opracował człowiek. Sztuczna inteligencja z pewnością mogłaby nas wyręczyć w tej oraz w wielu innych dziedzinach.

 

Nawiązując do samego filmu, przedstawia on kontrowersyjny eksperyment naukowy. Tytułowa Morgan narodziła się w laboratorium. Jest zmodyfikowaną genetycznie istotą (tak została określona przez swoich stwórców), która posiada nadludzkie zdolności umysłowe i fizyczne. W ciągu jednego miesiąca nauczyła się chodzić i rozmawiać, a w wieku 6 lat stała się samowystarczalna. Jej niesamowite możliwości zaskoczyły nawet naukowców.

 

Jak to zwykle bywa w filmach, ludzkie "dzieło", podobnie jak Terminator czy potwór z "Frankensteina", obraca się przeciwko swoim stwórcom i atakuje jednego z naukowców. Wydarzenie to zapoczątkowało rozważania, dotyczące fizycznej eliminacji Morgan, póki laboratoryjna istota nie wyrządziła jeszcze większych szkód i nie zdołała uciec do świata zewnętrznego.

 

Po raz kolejny spotykamy się z produkcją, w której człowiek zabawia się w Boga i prowadzi eksperymenty, które wkrótce wymykają się spod kontroli. Światowa premiera "Morgan" miała miejsce 2 września. W polskich kinach film ten pojawi się już za kilka dni, tj. 9 września.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Astronomowie odkryli właśnie drugą gwiazdę ze Strefą Dysona

Dotychczas wydawało się, że gwiazda KIC 8462852 jest jedyną w swoim rodzaju. To odległe ciało niebieskie, zlokalizowane w gwiazdozbiorze Łabędzia, charakteryzuje się nietypowymi i nieregularnymi spadkami jasności, które sięgały nawet 20%. Naukowcy nie wiedzą, czy to tajemnicze zjawisko może mieć związek z orbitującym wokół gwiazdy obłokiem pyłu, czy też, krótko mówiąc, mamy do czynienia z instalacją zaawansowanej cywilizacji pozaziemskiej. Tymczasem astronomowie donoszą, że zidentyfikowali właśnie kolejną gwiazdę, u której zaobserwowano jeszcze większe spadki jasności.

 

Zacznijmy od tego, że obserwując odległą gwiazdę można dostrzec bardzo niewielkie spadki jasności. Gdy dochodzi do tranzytu egzoplanety na tle tarczy gwiazdy, jej jasność może spaść maksymalnie o 1%. W przypadku KIC 8462852, spadki jasności wynoszą nawet 20%, co wskazuje, że jakiś wielki obiekt może po prostu zasłaniać tę gwiazdę. Nie zdołaliśmy jeszcze rozwiązać tej zagadki, a już mamy kolejną na głowie.

 

EPIC 204278916 to gwiazda, którą odkryto już w 2014 roku dzięki Teleskopowi Kosmicznemu Kepler. Gwiazda ta posiada rozmiary zbliżone do naszego Słońca, lecz jej masa jest mniejsza o około połowę. Naukowcy prowadzili obserwacje tego ciała niebieskiego przez prawie 79 dni i dokonali zaskakującego odkrycia - nieregularne spadki jasności wynosiły nawet 65%.

Źródło: NASA

Eksperci mają oczywiście więcej niż jedno wyjaśnienie dla tego fenomenu. Pierwsza propozycja mówi o masywnym roju komet, zaś według drugiej, gwiazda może obracać się z tak dużą prędkością, że dochodzi do jej spłaszczenia, przez co na biegunach istnieją wyższe temperatury a równik jest odpowiednio zaciemniony. Mniej wiarygodne wyjaśnienie, które jednak nie zostało odrzucone głosi o tzw. Sferze Dysona - hipotetycznej megastrukturze, opisanej prawie 60 lat temu przez Freemana Dysona. Jest to instalacja, która miałaby otaczać gwiazdę w celu gromadzenia energii na użytek odpowiednio zaawansowanej cywilizacji.

 

Mamy zatem dwie interesujące gwiazdy do zbadania. Astronomowie będą prowadzić kolejne obserwacje tych obiektów aby wyjaśnić czy gwiazdy są po prostu zasłaniane przez gruz kosmiczny, czy też mamy do czynienia z obcymi i należy natychmiast opracować broń zdolną do niszczenia obcych statków kosmicznych (żart).

 

 

Źródła:

http://arxiv.org/abs/1608.07291

http://www.sciencealert.com/researchers-just-found-a-second-dyson-sphere-star

Dodaj komentarz

loading...

Robot pokonał ludzi w piłkarzykach

Coraz częściej możemy obserwować rywalizację między człowiekiem a robotem w różnych dyscyplinach. Niestety maszyny niejednokrotnie okazują się lepsze od ludzi. Nie inaczej było w przypadku studentów z Politechniki Federalnej w Lozannie, którzy rozegrali partyjkę z robotem w piłkarzyki.

 

Podczas gry w piłkarzyki stołowe, liczy się przede wszystkim szybkość i siła uderzania. Robot, który powstał kilka lat temu w Automatic Control Laboratory, został ulepszony - otrzymał nowe, jeszcze szybsze i potężniejsze "ręce" do gry. Maszyna w rzeczywistości jest szybsza od człowieka, zaś ruch piłeczki jest obserwowany przez kamerę, która rejestruje obraz z prędkością 300 klatek na sekundę.

Źródło: Alain Herzog/EPFL

Podczas gry, robot potrafi wykryć piłeczkę, zatrzymać ją i uderzyć w kierunku bramki przeciwnika. Strategia ta idealnie sprawdza się gdy przeciwnikiem jest człowiek. Jednak twórcy porównują swój system do przygłupiego siłacza, który próbuje wygrać przy pomocy siły. Obecnie studenci pracują nad tym, aby ich robot potrafił oszukiwać swojego oponenta. Z czasem organizowane będą również pojedynki między maszynami.

 

 

Dodaj komentarz

loading...