Lipiec 2016

Naukowcy sugerują, że nasz układ odpornościowy może kontrolować nasze zachowania i zmieniać osobowość

Każda istota żywa - nieważne czy jest to człowiek, pies, małpa czy mysz - posiada własną osobowość która czyni nas wyjątkowymi. Co ciekawe, naukowcy ze Szkoły Medycznej z Uniwersytetu w Wirginii wykazali że nasze zachowanie, a prawdopodobnie nawet osobowość, może ulec zmianie przez... układ odpornościowy.

 

Główny autor badania Jonathan Kipnis i jego zespół udowodnił że wyłączenie tylko jednej cząsteczki związanej z układem immunologicznym myszy wystarczy aby zmienić jej zachowanie i sposób w jaki komunikuje się z innymi osobnikami. Nasuwają się bardzo daleko idące wnioski choć eksperyment tego typu został jak dotąd przeprowadzony tylko na gryzoniach. Wystarczy niewielka ingerencja w układ odpornościowy aby zwierzęta te nabrały zachowań antyspołecznych i co zaskoczyło naukowców, cofnięcie wprowadzonych zmian pozwala przywrócić normalne zachowanie myszy.

 

Mowa jest o cząsteczce zwanej interferonem-gamma, która uwalniana jest przez układ immunologiczny podczas zetknięcia się z patogenem, np. z wirusem lub bakterią. Ten rodzaj odpowiedzi immunologicznej jest częścią adaptacyjnego układu odpornościowego i dotychczas uważano że nie ma on dostępu do mózgu.

 

W 2015 roku Kipnis i jego zespół badawczy odkrył, że naczynia oponowe bezpośrednio łączą mózg z układem limfatycznym. Oznacza to że mózg i układ odpornościowy może bezpośrednio oddziaływać na siebie - dotychczas uważano iż jest to niemożliwe. Jak wyjaśnia Kipnis:

 

"Uważano że mózg i adaptacyjny układ odpornościowy są od siebie odizolowane, a każda aktywność immunologiczna w mózgu była postrzegana jako oznaka patologii. Lecz teraz nie tylko wykazaliśmy że ściśle ze sobą oddziaływują, ale niektóre z naszych cech zachowania mogły ewoluować ze względu na naszą odpowiedź immunologiczną na patogeny."

 

Związek między systemem odpornościowym a mózgiem mógłby bardzo wiele wyjaśnić - naukowcy od lat podejrzewają że choroby takie jak depresja, autyzm i schizofrenia mogą być wyzwalane przez system immunologiczny, a badania mogą wyjaśnić w jaki sposób do tego dochodzi. Jonathan Kipnis hipotetyzuje że jeśli patogeny i układ odpornościowy mogły być powiązane z konkretnymi uwarunkowaniami społecznymi, to mogą także wpływać na nasze szersze interakcje społeczne oraz osobowość.

 

"Zależność między ludźmi a patogenami, jak sugerują naukowcy, mogła bezpośrednio wpłynąć na rozwój naszego zachowania społecznego, co pozwala nam na podejmowanie interakcji społecznych niezbędnych dla przetrwania gatunku, jednocześnie rozwijając sposób w jaki nasze systemy immunologiczne chronią nas przed chorobami które towarzyszą tym interakcjom." - wyjaśnia Uniwersytet w Wirginii.

 

Z ewolucyjnego punktu widzenia może mieć to sens, gdyż zachowanie społeczne pozwoli patogenom na rozprzestrzenianie się. Z kolei dla nas, zachowanie społeczne prowadzi do reprodukcji i propagacji gatunków. Wyłączenie interferonu-gamma, co przedstawiono w trakcie najnowszego eksperymentu, wpłynęło na zachowania myszy a kolejne badania pozwolą ustalić czy taki sam efekt uda się osiągnąć na człowieku, co byłoby nie tylko interesującym odkryciem ale także mogłoby doprowadzić do powstania nowych terapii dla osób z zaburzeniami społecznymi.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Człowiek który praktycznie nie posiada mózgu dowodzi, że nauka nie ma bladego pojęcia czym jest świadomość

Pewien mieszkaniec Francji prowadzi zupełnie normalne życie - jest w pełni sprawny, pracuje w służbie cywilnej, posiada żonę a nawet dwójkę dzieci. Wyróżnia go jednak to że posiada tylko 10% mózgu a pozostałe 90% to płyn mózgowo-rdzeniowy. Należy więc jeszcze raz zadać pytanie - czym właściwie jest świadomość?

 

Nauka ekscytuje się odkryciem "człowieka bez mózgu" od 2007 roku. Szczegóły zostały opisane na łamach naukowego czasopisma medycznego The Lancet. Wspomniany Francuz prawdopodobnie sam nigdy nie dowiedziałby się że posiada tylko 10% mózgu gdyby nie zgłosił się do lekarza. Prawie 10 lat temu skarżył się na słabość w lewej nodze. Wtedy badania mózgu wykazały iż większość jego czaszki wypełniona jest płynem.

Źródło: The Lancet

Lekarze uważają, że mózg pacjenta był stopniowo wyniszczany przez okres 30 lat w wyniku wodogłowia. Wiadomo że stwierdzono u niego tę chorobę jeszcze za dziecka lecz został z niej wyleczony w wieku 14 lat. Co zaskakuje, człowiek ten funkcjonuje całkiem normalnie i nawet nie jest chory psychicznie, lecz posiada dość niski iloraz inteligencji który wynosi jedynie 75 punktów.

 

Przypadek Francuza zmusza naukowców do poważnych przemyśleń. Wyniki badań z przeszłości sugerowały, że świadomość może być związana z konkretnymi regionami w ludzkim mózgu - np. z przedmurzem lub korą wzrokową. Hipoteza ta okazała się nieprawdziwa gdyż Francuz praktycznie nie posiada mózgu a mimo to jest świadomy.

 

Axel Cleeremans, psycholog kognitywista z Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego stwierdził, że każda teoria o świadomości musi wyjaśnić dlaczego osoba która nie posiada 90% neuronów wciąż wykazuje się zupełnie normalnym zachowaniem. Dekady badań nie dają żadej dobrej odpowiedzi.

 

W 2011 roku Cleeremans zaproponował własną teorię zwaną tezą radykalnej plastyczności. Według niej, mózg cały czas nieświadomie uczy się opisywać własną aktywność, a opisy te stanowią podstawę świadomego doświadczania. Naukowiec uważa iż mózg charakteryzuje się niesamowitą elastycznością i potrafi dostosować się niemal do każdych warunków. Bardzo dobrym przykładem który potwierdza teorię Cleeremansa jest historia Phineasa Gage'a, którego mózg został przebity przez długi pręt. W wyniku tego zdarzenia oślepł na jedno oko a po kilku miesiącach zaczęła zmieniać się jego osobowość. Wydarzenie to jest zresztą kolejnym dowodem na to jak niezwykły a zarazem tajemniczy jest ludzki mózg.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Kalifornia nie jest przygotowana na potężne trzęsienie ziemi, ostrzegają eksperci

Kalifornia jest nieustannie narażona na wystąpienie katastrofalnego trzęsienia ziemi, które może wywołać ogromne zniszczenia i doprowadzić do śmierci wielu ludzi. Specjalny komitet wydał raport który ostrzega, że ten zachodni stan w USA jest fatalnie przygotowany do potencjalnego kataklizmu.

 

Eksperci z Southern California Disaster Risk Reduction Initiative, komitetu zajmującego się redukcją zniszczeń w wyniku ewentualnych katastrof w Kalifornii twierdzą, że władze lokalne a także większe korporacje muszą wreszcie stawić czoła temu problemowi. Dokument wskazuje na kwestie którymi należy zająć się jak najszybciej.

 

Wymieniono między innymi starzejącą się infrastrukturę, problem z dostawami wody oraz ryzyko katastrofalnych pożarów. Prawdopodobnie największą luką w zabezpieczeniach jest przełęcz Cajon Pass przez którą przebiegają autostrady, linie kolejowe i energetyczne oraz rurociągi gazowe i naftowe.

Uskok San Andreas - źródło: Wikipedia

Trasę przecina potężny uskok tektoniczny San Andreas. Potężne trzęsienie ziemi wręcz uniemożliwi dostęp do mieszkańców południowej Kalifornii a także spowoduje zniszczenie rurociągów, co może wywołać eksplozje oraz rozległe pożary. Sejsmolog Lucy Jones powiedziała, że praktycznie wszystko co dociera do południowej części stanu Kalifornia przechodzi przez uskok San Andreas - nie tylko gaz czy elektryczność, ale także woda.

 

Eksperci uważają, że należy zastanowić się nad pozyskaniem alternatywnego źródła wody oraz zainstalowania automatycznych zaworów, które w razie potrzeby zablokują dostawy gazu i ropy naftowej. Z kolei brak dostępu do elektryczności można rozwiązać poprzez skorzystanie z technologii solarnej.

 

Raport wskazuje również na infrastrukturę która prawdopodobnie nie przetrwa potężnego trzęsienia ziemi a budynki po takiej katastrofie staną się kompletnie bezużyteczne. Symulacje komputerowe przeprowadzone przez USGS wykazały, że pojawienie się wstrząsu o magnitudzie 7,8 stopnia w skali Richtera w południowej części uskoku San Andreas spowoduje śmierć co najmniej 1800 ludzi, ponad 50 tysięcy zostanie rannych a potencjalne straty w wyniku zniszczeń mogą wynieść 213 miliardów dolarów.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Astronomowie odkryli nową planetę karłowatą za Neptunem

Ciało niebieskie znalezione za Neptunem przez międzynarodową grupę astronomów o wielkości około 700 km posiada jedną z większych orbit w tego typu obiektach. Odkrywcy nadali jej nazwę 2015 RR245.

 

Znalezisko to świat skuty lodem – co akurat nie należy do niespodzianek, czy nowości. Za Neptunem jest ich wiele, a naukowcy często korzystają z nich by uczyć się historii Układu Słonecznego – dzięki ich trasie poruszania, orbitom i wielu innym elementom. Większość z nich to drobinki – tym właśnie odznacza się 2015 RR245 – monstrualną, jak na standardy tamtych obiektów, wielkością.

 

Po raz pierwszy odkryto ją we wrześniu 2015 roku, dzięki działaniu OSSOS (Outer Solar System Origin Survey – Badania Genezy Dalszego Układu Słonecznego), było to zresztą pierwsze znalezienie obiektu karłowatego w historii instytucji. Większość planet karłowatych zostało zniszczonych lub wystrzelonych daleko poza nasz fragment galaktyki, podczas ustalania pozycji większych ciał niebieskich. Tylko nieliczne, największe zdołały przetrwać – jak Pluton, Eris i nowa 2015 RR245.

 

Późne rozpoznanie planety nie wydaje się wielką niespodzianką – jej czas podróży dookoła słońca to 700 lat! Nie została jeszcze ona doprecyzowana i konkretna trasa zostanie ustalona w ciągu kilku lat. Podobnie jak nazwa – na jaki pomysł wpadnie International Astronomical Union? Po raz kolejny zaczerpnie z wachlarza greckich lub rzymskich bogów?

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy chcą stworzyć maszynę która nauczy się wszystkich języków urzędowych Unii Europejskiej

W skład Unii Europejskiej wchodzą państwa posiadające bardzo odmienne języki a przetłumaczenie zdania np. z fińskiego na czeski może być niezwykle trudne. W takich sytuacjach najbardziej przydatna jest po prostu znajomość danego języka gdyż tłumacze internetowe nie zawsze okazują się pomocne. Aby rozwiązać ten problem, Unia Europejska sfinansowała dwa projekty które pozwolą opracować maszynę która z możliwie najwyższą skutecznością przetłumaczy każdy tekst w dowolnym europejskim języku.

 

Jak powiedział Josef van Genabith, językoznawca komputerowy z niemieckiego Centrum Badawczego dla Sztucznej Inteligencji (DFKI) który przewodzi unijnym projektom, nauczenie komputera aby zrozumiał gramatykę i tłumaczył zdania z jednego języka na drugi nie popełniając przy tym błędów jest wyjątkowo trudne. Genabith wraz ze swoim zespołem pracuje nad tym aby maszyny nauczyły się rozpoznawać wzorce z dużych repozytoriów tekstowych i w ten sposób zdobywały wiedzę o danym języku. Komputery będzie można również przeszkolić aby stale uczyły się w ten sposób i wykorzystywały zdobyte umiejętności.

 

Projekt QT21 to konsorcjum zrzeszające 14 instytucji badawczych zajmujących się tłumaczeniem maszynowym z Europy i Hongkongu. Naukowcy chcą w znacznym stopniu poprawić automatyczne tłumaczenie zwłaszcza tak skomplikowanych języków jak język polski. Unia Europejska przeznaczyła na ten cel łącznie prawie 4 miliony euro.

 

Program Koordynacji Zasobów Języków Europejskich (ELRC) to drugi projekt, któremu również przewodzi Josef van Genabith. Europejskie konsorcjum zajmuje się gromadzeniem odpowiednich zestawów danych językowych które pozwolą zautomatyzować platformę tłumaczeń Komisji Europejskiej tak aby ją dostosować i zoptymalizować pod kątem codziennych potrzeb administracji publicznej we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej, a także Islandii i Norwegii.

 

Ulepszone tłumaczenie języków europejskich będzie miało wiele zastosowań ale jak zaznacza Josef van Genabith - nie oznacza to iż ludzcy tłumacze stracą przez to swoją pracę. Komputery faktycznie potrafią tłumaczyć ogromne ilości tekstu znacznie szybciej niż człowiek ale oprogramowanie, choć może wykazywać się wysoką skutecznością, nigdy nie będzie idealne.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Rosja zaprezentowała pierwszy wydrukowany w drukarce 3D dron zwiadowczy

Korzystanie z drukarek 3D staje się niemal tak powszechne jak używanie dronów podczas konfliktów zbrojnych. Nie powinno więc dziwić, że specjaliści łączą druk 3D z produkcją bezzałogowców. Dzięki temu w niezwykle krótkim czasie otrzymują maszyny zdolne do wykonywania różnych misji w powietrzu.

 

Zaprezentowany podczas wystawy Innoprom-2016 dron zwiadowczy powstał dzięki Zjednoczonej Korporacji Produkcji Instrumentów (UIMC). Jego wydrukowanie zajęło 24 godziny a poskładanie tylko 20 minut. Maszyna waży 4 kilogramy i posiada zasięg operacyjny do 50 kilometrów. Aby była funkcjonalna należało umieścić w niej silnik, którego nie da się wyprodukować dzięki technologii druku przestrzennego.

 

Dron można wyposażyć w aparat, kamerę i urządzenie komunikacyjne. To właśnie wykorzystanie druku 3D powoduje że taki bezzałogowiec może służyć jako bardzo tanie narzędzie przeznaczone do zwiadu i monitoringu. Oczywiście zastosowań jest znacznie więcej - kilka miesięcy temu powiadomiono, że jeden z modeli samolotów bezzałogowych można przekształcić w drony kamikadze.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Neurobiolodzy ostrzegają przed stymulacją elektryczną mózgu na własną rękę

Nieinwazyjna stymulacja mózgu prądem elektrycznym może okazać się nowym narzędziem które pozwoli łagodzić symptomy niektórych chorób psychicznych. Lecz neurobiolodzy z Beth Israel Deaconess Medical Center (BIDMC) i Perelman School of Medicine na Uniwersytecie Pensylwanii ostrzegli przed stymulacją mózgu metodą DIY (zrób to sam). List otwarty pojawił się na łamach czasopisma Annals of Neurology.

 

Michael D. Fox, wicedyrektor Programu Głębokiej Stymulacji Mózgu oraz wicedyrektor Centrum Berensona-Allena dla Nieinwazyjnej Stymulacji Mózgu w BIDMC powiedział, że nie wiemy jeszcze wielu rzeczy na temat stymulacji mózgu. Choć ryzyko np. poparzenia skóry jest nam dobrze znane, inne problemy mogą zostać rozpoznane dopiero po pewnym czasie.

 

Z wielu przeprowadzonych badań wiemy że stymulacja elektryczna mózgu poprzez elektrody przyczepione do skóry głowy może poprawić funkcje poznawcze i złagodzić objawy stanów lękowych, depresji i innych schorzeń. Jednak urządzenia przeznaczone do takiej stymulacji można w łatwy sposób zbudować w domu na własną rękę a publikowane wyniki badań mogą przekonać ludzi, że są w stanie osiągnąć takie same rezultaty jeśli będą naśladować eksperyment naukowy. 

 

Łącznie 39 naukowców podpisało się pod listem otwartym w którym ostrzeżono przed stymulacją elektryczną mózgu metodą DIY. Stymulacja może wpłynąć na większą część mózgu niż powinna i wywoła niezamierzone efekty. Nie wiadomo nawet jak stymulacja elektryczna jednego regionu mózgu wpływa na inne regiony oraz połączenia mózgowe. Ponadto, czynności wykonywane przed oraz w trakcie zabiegu (czytanie książek, sen) może wpłynąć na wynik końcowy.

 

Badacze dodają że nigdy nie testowali stymulacji elektrycznej mózgu każdego dnia przez okres kilku miesięcy, do czego przyznaje się wielu ludzi. Kilka takich sesji wywołuje efekt który utrzymuje się przez pewien czas i nie wiadomo czy codzienna stymulacja mózgu nie doprowadzi do nieodwracalnych zmian. Nawet zmiana natężenia prądu, czas trwania stymulacji czy miejsce w którym umieszcza się elektrody może mieć nieoczekiwane efekty.

 

Również czynniki takie jak wiek, płeć czy różnice w anatomii głowy mają wpływ na wynik końcowy. Uczeni przypomnieli że do 30% uczestników badań polegających na stymulacji elektrycznej odnotowało zmiany zupełnie odwrotne od oczekiwanych. Na dzień dzisiejszy wciąż niewiele wiadomo jakie korzyści i zagrożenia wynikają ze stymulacji elektrycznej mózgu, dlatego samodzielne wykonywanie takich zabiegów na sobie może okazać się niebezpieczne.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

BAE Systems chce zająć się hodowaniem dronów i samolotów wojskowych

Przyzwyczailiśmy się już do tego że nowe technologie w pierwszej kolejności pojawiają się w wojsku. Przykładowo wielu z nas nadal oczekuje na giętkie, rolowane smartfony i tablety i choć nie ma ich jeszcze na półkach sklepowych to Stany Zjednoczone już w zeszłym roku zapowiedziały że technologia zostanie zmilitaryzowana. Lecz pomysł na jaki wpadł brytyjski koncern zbrojeniowy BAE Systems oraz naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow wydaje się wręcz szalony.

 

Powstała niezwykła koncepcja która zakłada hodowanie bezzałogowców i samolotów w specjalnych maszynach, zwanych Chemputerami. Twórcy tego projektu faktycznie mówią o hodowaniu, choć technologia przypomina wielką drukarkę 3D która tworzy konstrukcje ze substancji chemicznych. Chemputery mogłyby produkować kadłuby wraz ze skrzydłami a nawet elektroniką, po czym wystarczyłoby jedynie umieścić silnik i uzbrojenie.

 

Według specjalistów koncepcja ta posiada ogromne zalety. Dzięki Chemputerom, produkcja samolotów potrwa nie lata, lecz tygodnie. Będzie można szybko i łatwo wprowadzić dowolne zmiany w projekcie maszyny. Technologia pozwoli również ograniczyć koszty i okaże się bardzo przydatna gdy pojawi się konieczność zbudowania wielu niewielkich bezzałogowców w krótkim czasie.

 

BAE Systems uważa, że wizja przyszłości przedstawiona na poniższym nagraniu zostanie kiedyś zrealizowana. Jest to możliwe tym bardziej gdyż Chemputer naprawdę istnieje, został zbudowany i jest dopracowywany przez Lee Cronina Regiusa, naukowca z Uniwersytetu w Glasgow.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Dyrektor rosyjskiej agencji wojskowej zapowiada, że roboty zastąpią w przyszłości żołnierzy

Ludzie zaczynają nawiązywać współpracę z maszynami niemal w każdej sferze naszego życia. Jesteśmy właśnie przygotowywani na nadejście kolejnej rewolucji przemysłowej, choć nieco mniej mówi się o rewolucji militarnej. Dzięki maszynom i sztucznej inteligencji, ludzie nie będą musieli brać bezpośredniego udziału w przyszłych wojnach.

 

Andriej Grigoriew, dyrektor rosyjskiej agencji Advanced Research Foundation (ARF) która często jest porównywana do amerykańskiej agencji DARPA, przewiduje poważne zmiany w sposobie prowadzenia przyszłych wojen. Jego zdaniem roboty i drony bojowe będą tworzyć zgrane zespoły a rola człowieka ograniczy się jedynie do wydawania rozkazów. Nadejdą więc czasy w których ludzie podczas konfliktów zbrojnych będą przesiadywać w bazach, monitorować wydarzenia i kontrolować uzbrojone maszyny wojenne.

 

Przemiana ta będzie zachodziła stopniowo aż roboty ostatecznie przejmą inicjatywę na polach walki. Wtedy ludzie nie będą musieli więcej biegać z karabinami i zabijać siebie nawzajem. Robotyzacja armii zupełnie odmieni sposób prowadzenia wojen - jedna ze stron będzie mogła ogłosić zwycięstwo gdy zniszczy wszystkie "zabawki" strony przeciwnej. Jak powiedział Andriej Grigoriew:

 

"Będą to potężne zrobotyzowane jednostki, walczące na lądzie, w powietrzu, na wodzie i pod wodą oraz w kosmosie. Zostaną zintegrowane w duży, jednolity system zwiadowczo-szturmowy".

 

Wojny robotów są już w zasadzie nie do uniknięcia. W kwestii robotyzacji armii przewodzą Stany Zjednoczone, Izrael, Chiny oraz Rosja. Te cztery państwa idą łeb w łeb jeśli chodzi o prace nad robotami wojskowymi. Trudno powiedzieć które z nich obecnie wygrywa ten wyścig zbrojeń ale tego prawdopodobnie się nie dowiemy - najnowsze technologie wojenne zwykle są utrzymywane w tajemnicy.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Błąd autonomicznej Tesli Model S doprowadził do śmierci kierowcy

Autonomiczne samochody powstają między innymi po to aby radykalnie ograniczyć liczbę wypadków na jezdni. Elon Musk, założyciel firmy Tesla Motors opowiedział nawet o swojej wizji przyszłości, w której człowiek wręcz nie będzie mógł prowadzić samochodów ponieważ będzie stanowiło to zagrożenie dla życia ludzi. Tymczasem samojeżdżąca Tesla Model S miała poważny wypadek a przez błąd "inteligentnego samochodu" zginął pierwszy człowiek.

 

Tragiczny incydent miał miejsce 7 maja w mieście Williston w stanie Floryda i pokazuje, że czasem nawet systemy które postrzegamy jako inteligentne potrafią zawieść. Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego powołując się na wstępne raporty ogłosiła, że wypadek miał miejsce podczas gdy ciężarówka z naczepą wykonywała zakręt w lewo a pojazd Tesla Model S, który akurat w tym momencie poruszał się samodzielnie, z jakiegoś powodu nie uruchomił hamulców.

Źródło: Florida Highway Patrol

Joshua Brown jest pierwszym człowiekiem który zginął podczas autonomicznej jazdy. Był weteranem marynarki wojennej USA i spędzał sporo czasu na jezdni testując możliwości autopilota. Pojazd niejednokrotnie potrafił odpowiednio zachować się w danych sytuacjach uruchamiając hamulce, wyprzedzając lub omijając przeszkody. Niestety tym razem było inaczej.

Firma Tesla Motors powiadomiła, że ani kierowca ani autopilot nie dostrzegł białej naczepy ciężarówki w tle jasno oświetlonego nieba. Z kolei według kierowcy ciężarówki, Tesla Model S jechał bardzo szybko a Joshua Brown nie skupiał się na jezdni bo oglądał film. Policja zresztą potwierdziła, że w pojeździe znajdował się przenośny odtwarzacz DVD. Śledztwo dopiero wykaże co było prawdziwą przyczyną śmiertelnego wypadku, który wywarł negatywny wpływ na postrzegane przez ludzi bezpieczeństwo autonomicznych samochodów.

 

 

Źródła:

http://www.nytimes.com/2016/07/01/business/self-driving-tesla-fatal-crash-investigation.html?_r=0

https://www.theguardian.com/technology/2016/jul/01/tesla-driver-killed-autopilot-self-driving-car-harry-potter

Dodaj komentarz

loading...