Czy eksplozja jądrowa może wywołać pożar atmosfery?

Image

Źródło: tylkonauka

Gdy powstawałą bomba ataomowa fizycy całkiem poważnie obawiali się, że eksplozja ta będzie tak potężna, że spowoduje pożar całej ziemskiej atmosfery powodując niewyobrażalną katastrofę. Czy to jest w ogóle możliwe?

 

W sierpniu 1942 roku, w okresie, gdy świat był pogrążony w chaosie II wojny światowej, narodził się Projekt Manhattan. Był to ambitny program, który zrzeszał ponad 130 000 osób, prowadzony w Stanach Zjednoczonych z udziałem Wielkiej Brytanii i Kanady. Jego celem było opracowanie broni nuklearnej, co finalnie kosztowało około 2 miliardy dolarów.

 

Prace nad projektem przyniosły światu trzy bomby atomowe: „Thing”, „Baby” i „Fat Man”, które zostały zdetonowane odpowiednio podczas testów oraz nad Hiroszimą i Nagasaki w 1945 roku. Osobą, która stała na czele tych pionierskich prac, był amerykański fizyk teoretyczny Robert Oppenheimer, zwany również "ojcem bomby atomowej".

 

Zarówno on, jak i inni członkowie zespołu, mieli poważne obawy dotyczące konsekwencji swoich działań, w szczególności bali się, że detonacja bomby atomowej może zapoczątkować pożar atmosfery ziemskiej i doprowadzić do zagłady ludzkości.

 

Podstawą tych obaw był scenariusz zaproponowany przez innego amerykańskiego fizyka teoretycznego, Edwarda Tellera, który sugerował możliwość rozpoczęcia fuzji termojądrowej w atmosferze ziemskiej na skutek eksplozji nuklearnej.

 

Fuzja termojądrowa, podobna do procesów zachodzących we wnętrzu Słońca, mogłaby teoretycznie zostać wywołana wysoką temperaturą uzyskaną w wyniku detonacji bomby. To zaś mogłoby doprowadzić do połączenia się jąder atomowych, na przykład izotopu azotu-14, z innymi lekkimi izotopami, generując przy tym ogromne ilości energii.

 

W 1942 roku Oppenheimer omówił ten problem z Arthurem Comptonem, ekspertem w dziedzinie fizyki promieniowania. W oparciu o ich dyskusję i analizy zespół doszedł w 1959 roku do wniosku, że takie zjawisko, jak fuzja termojądrowa, jest możliwa po eksplozji nuklearnej, co mogłoby mieć katastrofalne skutki nie tylko dla atmosfery, ale nawet dla oceanów, bogatych w wodór.

 

Jednakże, jak ujawniono w raporcie odtajnionym w 1979 roku, Edward Teller przyznał, że eksplozja nuklearna, wbrew początkowym obawom, nie jest w stanie wywołać pożaru atmosfery ani spowodować eksplozji oceanu. Analizy wykazały, że energetyka wybuchu bomby atomowej, choć ogromna, nie jest wystarczająca do inicjowania reakcji fuzji na tak ogromną skalę. Większość energii wydzielonej podczas eksplozji rozprasza się w przestrzeni, zamiast podgrzewać atmosferę do krytycznych temperatur.

 

Mimo tych uspokajających wniosków, warto pamiętać o ogromnym potencjale destrukcyjnym broni nuklearnej. Eksplozja atomowa rodzi katastrofalne konsekwencje, od fal uderzeniowych, przez promieniowanie cieplne powodujące pożary i śmierć, aż po długotrwałe skutki promieniowania. Potencjał dla "zimy nuklearnej", spowodowanej wydostaniem się ogromnej ilości pyłu i brudu do atmosfery, również stanowi realne zagrożenie dla klimatu oraz długoterminowego przetrwania na Ziemi.

 

Ocena: