Lipiec 2023

W ciągu ostatnich 200 lat w Wielkiej Brytanii wyginęło ponad 400 gatunków zwierząt

Wielka Brytania straciła prawie połowę swojej bioróżnorodności od czasu początku rewolucji przemysłowej. W ciągu ostatnich 200 lat w kraju wyginęło ponad 400 gatunków, w tym ssaki, ptaki i rośliny.

 

Naukowcy z Narodowej Organizacji Ochrony Bioróżnorodności przewidują, że w ciągu następnego stulecia królestwo może stracić kolejne 1188 gatunków, jeśli nie zostaną podjęte pilne działania. Eksperci przypisują wymieranie zwierząt i roślin zmianom klimatycznym. Tylko od 1970 roku wyginęły 133 gatunki: mrówki, pszczoły, chrząszcze, motyle i ważki, ryby, pchły, grzyby, ssaki, ćmy, krewetki, pająki i osy.

 

Spośród 8431 gatunków w Wielkiej Brytanii 13% jest zagrożonych. Wśród nich jest 440 roślin (18% całej roślinności), 232 grzyby i porosty (15%), 111 kręgowców (40%) i 405 bezkręgowców (12%). W szczególności 68 gatunków ryb znajduje się w Czerwonej Księdze Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN). Co najmniej jeden na siedem gatunków gadów w kraju jest również zagrożony lub już wyginął. Według The Daily Mail, wśród ptaków 43% gatunków jest zagrożonych wyginięciem.

 

Zdaniem organizacji charytatywnej The Mammal Society w Wielkiej Brytanii istnieje 107 gatunków ssaków, z których 47 to gatunki lądowe. Ponad jedna czwarta z nich (26%) jest zagrożona, przy czym najbardziej zagrożone są dziki kot i duży nietoperz. Bliski wyginięcia są również bóbr, nietoperz szary, wiewiórka ruda i karczownik. Jeż, popielica, nornik, nietoperz świński i mopek są uważane za wrażliwe.

 

Naukowcy obawiają się o los zajęcy górskich, produktywnych myszy i małych ryjówek białoozębnych. Populacja wiewiórek rudych zmniejsza się od początku XX wieku - jest ich tylko 140 tys. Obecnie gatunek ten występuje tylko na dalekiej północy Anglii i Szkocji. W tym samym czasie w królestwie wyhodowano 2,5 miliona północnoamerykańskich wiewiórek szarych, które zostały sprowadzone do kraju.

 

Ssaki morskie, takie jak kaszaloty, delfiny butlonose i wieloryby morskie, również znajdują się na pierwszej oficjalnej brytyjskiej czerwonej liście ssaków. W sumie zawiera 11 z 47 ssaków żyjących w Wielkiej Brytanii. Z reguły wszystkie te zwierzęta są pozbawiane naturalnego środowiska z powodu działalności człowieka. Na przykład karczownik, wiewiórka ruda i karczownik pospolity cierpią z powodu połączonych skutków degradacji siedlisk i wprowadzenia gatunków obcych.

 

Wcześniej naukowcy proponowali odbudowę miast, aby chronić ludzkość przed kryzysem klimatycznym. Przebudowa megamiast powinna uwzględniać tworzenie naturalnych obszarów, na których odtworzona zostanie przyroda. Przywrócenie różnorodności biologicznej pomoże chronić mieszkańców miast przed falami upałów, pożarami lasów i powodziami.

Dodaj komentarz

loading...

Czy nadmorskie miasta toną pod wodą?

Zespół naukowców z Uniwersytetu Technologicznego Nanyang wraz z zespołem z NASA i kolegami z ETH Zürich znaleźli dowody na to, że części wielu dużych nadmorskich miast zanurzają się z powodu podnoszącego się poziomu mórz. 

 

W swoim artykule, opublikowanym w czasopiśmie Nature Sustainability, grupa opisuje zastosowanie radaru satelitarnego do pomiaru osiadania gruntów w 48 największych miastach świata. Wcześniejsze badania wykazały, że globalne ocieplenie powoduje topnienie lodu na całym świecie, co prowadzi do podnoszenia się poziomu mórz.

 

Ten wzrost poziomu morza jest poważnym problemem dla miast i miasteczek położonych nad brzegiem morza. Ale wiele miast boryka się również z innym problemem - osiadaniem, w którym ziemia ugina się z powodu usuwania wód gruntowych lub gazu oraz zagęszczania gleby z powodu dużego ciężaru budynków znajdujących się na niej.

 

W ramach tej nowej pracy naukowcy zauważyli, że podnoszący się poziom mórz w połączeniu z zapadaniem się gruntów może w nadchodzących latach prowadzić do poważnych problemów dla miast przybrzeżnych. Aby dowiedzieć się więcej o skali problemu, naukowcy uzyskali dostęp i przeanalizowali dane radarowe z satelitów NASA, które mierzą wysokość Ziemi na całym świecie.

 

W sumie naukowcy zmierzyli osiadanie gruntów w 48 największych miastach świata w latach 2014-2020. Odkryli, że prawie wszystkie badane przez nich miasta w pewnym stopniu doświadczyły osiadania ziemi. A w 44 z nich niektóre obszary zatonęły szybciej niż wznosiło się morze.

 

Wcześniejsze badania wykazały, że poziom mórz podnosi się o około 3,7 mm/rok. W swoich badaniach naukowcy odkryli, że na niektórych obszarach niektórych miast osiadanie terenu następuje w tempie do 20 mm/rok. Na przykład średnia dla Ho Chi Minh City wynosiła 16,2 mm/rok. Przyjrzeli się również bliżej niektórym miastom, takim jak Rio de Janeiro, i odkryli, że do 2030 r. około 2 kilometry kwadratowe terenu w granicach miasta byłyby pod wodą, gdyby nie zostały podjęte środki mające na celu powstrzymanie wzrostu poziomu morza.

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy zamierzają hodować na Księżycu „ekstremalne” rośliny

Zespół australijskich naukowców ujawnił swój plan skolonizowania Księżyca. W 2025 roku zostanie wysłany statek Beresheet 2, który przywiezie na satelitę Ziemi ...rośliny.

 

Kiełki te zostaną posadzone w pod hermetyczną kopułą z powietrzem. Rośliny są pierwszym krokiem do ożywienia planet i satelitów, ponieważ mogą wytwarzać tlen i tworzyć atmosferę. Rośliny będą również wykorzystywane do produkcji żywności i leków.

 

Co zostanie posadzone? Naukowcy uważają, że pierwszą zasadzoną rośliną będzie australijska „trawa zmartwychwstania” (Tripogon loliiformis). Jest odporna na suszę i może zrzucać własne komórki, aby przetrwać ekstremalne sytuacje.

Tak wygląda Tripogon loliiformis. Zdjęcie: Wikibedia / Mark Marathon / CC BY-SA 3.0

Biolodzy wciąż rozważają innych „zielonych” kandydatów, którzy jako pierwsi wylądują na Księżycu. Głównym kryterium wyboru jest zdolność do długiego życia bez wody i dobra odporność na stres. Projekt jest prowadzony przez prywatną firmę Lunaria One, w skład której wchodzą naukowcy z Australii i Izraela.

Dodaj komentarz

loading...

Zdaniem naukowców ostatnie dziewięć lat było najcieplejszymi w historii

Zdaniem naukowców ostatnie dziewięć lat na Ziemi stało się najcieplejszymi od ponad 140 lat obserwacji meteorologicznych. Do takiego wniosku doszli specjaliści z amerykańskiej National Aeronautics and Space Administration (NASA) oraz amerykańskiej National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA).

 

Dokumenty odnotowują, że w ubiegłym roku zjawisko klimatyczne La Niña miało maksymalny wpływ na wzrost temperatury. Jest to znaczące, twierdzą naukowcy, ponieważ La Niña zazwyczaj ma wpływ na ochłodzenie temperatur na całym świecie. Jak zauważyła NASA, rok 2022 był piątym najcieplejszym rokiem w historii.

 

W modelu zmian klimatu – w trendach długoterminowych – obserwuje się ogólne ocieplenie prawie wszędzie, z wyjątkiem być może najgłębszych południowych oceanów wokół Antarktydy. Eksperci przewidują, że rok 2023 będzie cieplejszy niż 2022, co nie wymaga zbyt dużo przenikliwości, bo wspomniana La Nina zostanie zastąpiona przez El Nino.

 

Według NOAA średnia globalna temperatura w 2022 roku wyniosła 14,76 stopni Celsjusza. Zdaniem naukowców emisja dwutlenku węgla podniosła średnią temperaturę planety w ubiegłym roku o 1,1 stopnia Celsjusza powyżej poziomu sprzed rewolucji przemysłowej. Jak ostrzegają naukowcy, wzrost o 1,5 stopnia Celsjusza doprowadzi do niezwykle poważnych konsekwencji. Według NOAA i NASA przez wszystkie ostatnie 8 lat było o ponad 1 stopień Celsjusza cieplej niż przed rewolucją przemysłową.

 

Dokumenty NOAA odnotowują też, że w 2022 roku temperatura oceanów na świecie osiągnęła rekordowy poziom, bijąc poprzedni rekord ustanowiony w 2021 roku. Jednocześnie ostatnie cztery lata były najcieplejszymi w historii obserwacji oceanów planety. Ponadto naukowcy odkryli, że zasięg lodu morskiego Antarktydy w 2022 r. był najniższy od 1987 r., zagrażając florze i faunie regionu. Naukowcy namawiali kraje na całym świecie do skorzystania z wypracowanych metod walki ze zmianami klimatycznymi, które pomogą uniknąć katastrofalnych skutków.

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy odkryli, dlaczego globalne ocieplenie prowadzi do śmierci pszczół

Na całym świecie naukowcy odnotowują masową śmierć pszczół. Przyczyny tego określa się bardzo różnie – od stosowania pestycydów przez rolników po negatywny wpływ na owady wież komórkowych. Według jednej z najczęstszych wersji śmierć pszczół wiąże się z globalnym ociepleniem, ale naukowcy przez długi czas nie wiedzieli dokładnie, jak zmiany klimatyczne wpływają na te owady. Teraz, dzięki nowemu badaniu, być może uda się dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje. 

 

Uzyskane dane dotyczą trzmieli żyjących w Stanach Zjednoczonych, a one należą do rodziny prawdziwych pszczół. Żywią się nektarem i pyłkiem w taki sam sposób jak zwykłe pszczoły, ale są większe i bardziej owłosione. Trzmiele są tak samo podatne na wyginięcie jak pszczoły. Połowa z 45 gatunków trzmieli żyjących w Stanach Zjednoczonych była na skraju wyginięcia. Co więcej, najbardziej wrażliwe są te rodzaje trzmieli, które mają dłuższą trąbkę.

 

Długie trąbki umożliwiają trzmielom zapylanie kwiatów, których inne rodzaje pszczół i trzmieli nie mogą zapylać. W związku z tym w przypadku ich wyginięcia wpłynie to na świat roślin. Zdaniem ekspertów łąki w tym przypadku staną się mniej kolorowe. Ponadto rolnicy polegają na trzmielach, które zapylają wiele upraw. Ich zniknięcie wpłynie na plonowanie tych upraw.

 

Biolodzy z University of Iowa zastanawiali się, jak dokładnie globalne ocieplenie wpływa na trzmiele i dlaczego nie wszystkie gatunki tych owadów znikają. W tym celu naukowcy zebrali i zbadali królowe należące do ginących trzmieli czarnych i złocistych, a także trzmiela pospolitego, który obecnie nie doświadcza żadnych problemów, mimo że żyje w tych samych warunkach.

 

Autorzy pracy złapali samice w momencie, gdy wychodziły one po zimie, by budować gniazda. Zostały umieszczone w warunkach całkowicie identycznych z tymi, których doświadczają na świeżym powietrzu. Naukowcy dokładnie symulowali wilgotność, temperaturę gleby i powietrza. Aby przetestować reakcję królowych na temperaturę, zespół umieścił je w szklanych probówkach i monitorował tempo oddychania oraz utratę wody w temperaturze 18°C ​​i 30°C. Są to minimalne i maksymalne temperatury, których zwykle doświadczają te owady.

 

Jak się okazało, przy temperaturze 18°C, czyli w ciepły wiosenny dzień, matki wszystkich rodzajów trzmieli biorą około jednego oddechu na godzinę. Takie rzadkie oddychanie jest dla nich normą. Ale kiedy temperatura wzrosła, pospolity trzmiel orientalny zaczął brać jeden oddech co 10 minut, a czarne i złote trzmiele oddychały dziesięć razy częściej, brały oddech co minutę.

 

W wysokich temperaturach powietrza niektóre gatunki trzmieli zaczynają szybko oddychać. Według naukowców po trzech dniach 25% trzmieli orientalnych padło pod wpływem wysokich temperatur. Jeszcze gorzej skutki wysokich temperatur znosiły trzmiele czarne i złote – 50% matek zmarło z powodu wysokich temperatur. Dlatego naukowcy sugerują, że to zwiększone oddychanie prowadzi do tego, że niektóre gatunki pszczół giną w wyniku wzrostu średniej temperatury na planecie.

 

Naukowcy nie mogą jeszcze powiedzieć, czy wyniki badań odnoszą się do zwykłych pszczół, ale wiadomo również, że cierpią one z powodu globalnego ocieplenia. Ponadto nie jest jasne, czy wyniki tego badania mają zastosowanie do wszystkich innych pszczół żyjących w różnych regionach. Zespół poszukuje obecnie odpowiedzi na te pytania. W szczególności naukowcy zbadali już siedem innych gatunków trzmieli. Jak się okazało, owady podatne na wyginięcie w wysokich temperaturach również oddychają częściej niż inne. Sami autorzy mówią, że ich badanie może być „papierkiem lakmusowym”. Oznacza to, że pokazuje, które gatunki pszczół wymagają szczególnej uwagi, aby zapobiec ich wyginięciu.

Dodaj komentarz

loading...

Po wielkim wymieraniu permskim ekosystemy odrodziły się szybciej, niż sądzili naukowcy

Wielkie wymieranie permu miało miejsce około 250 milionów lat temu. To najgorsza katastrofa w całej historii życia na Ziemi. Wtedy na skutek jakiegoś zjawiska zginęło 95% gatunków. Naukowcy sądzili, że po katastrofie ekosystemy odrodziły się w ciągu 5-10 mln lat, ale jak pokazały ostatnie ustalenia paleontologów z McGill University, złożone ekosystemy morskie kwitły już po milionie lat.

 

Okazało się, że ziemska biosfera jest znacznie bardziej plastyczna i stabilna niż dotychczas sądzono. Nawet po takich katastrofach, jak wymieranie permu, dość szybko się odradza. Około 250 milionów lat temu masowe wymieranie permu i triasu zabiło ponad 95% gatunków na planecie. Naukowcy wierzyli, że po tej katastrofie proste gatunki dominowały na Ziemi przez 10 milionów lat. Dopiero wtedy mogły rozwinąć się bardziej złożone ekosystemy.

 

Teraz ta długoletnia teoria jest kwestionowana przez międzynarodowy zespół naukowców kierowany przez paleontologów z McGill University i University of Quebec w Montrealu. Złożony ekosystem morski, który odkryli, pojawił się zaledwie milion lat po wyginięciu permu. 

 

Do tej pory naukowcy zakładali, że w oceanie przegrzanym przez katastrofalne zmiany klimatu podczas wymierania permu rozwój złożonego życia był niemożliwy. Wydaje się, że teoria ta jest mocno poparta danymi geochemicznymi dotyczącymi ówczesnego stanu oceanu. Ale nowe odkrycie skamieniałości sprzed 250,8 miliona lat w regionie Guizhou w Chinach sugeruje, że złożone ekosystemy istniały na Ziemi już milion lat po masowym wymieraniu permu i triasu.

 

Skamieniałości z regionu Guizhou przedstawiają ekosystem oceaniczny z różnymi gatunkami, które tworzą złożony łańcuch pokarmowy, który obejmuje rośliny, ryby kostnoszkieletowe, ryby promieniopłetwe, kraby, homary, krewetki i skorupiaki. W sumie odkryto 12 klas organizmów. Znaleziono nawet skamieniałe odchody i dzięki temu można było poznać dietę tych starożytnych mieszkańców oceanu.

 

Wcześniej sądzono, że po takiej katastrofie, czyli wymieraniu permskim, rozwój złożonego ekosystemu zajmie od 5 do 10 milionów lat. Ale ekosystemy znalezione przez paleontologów w regionie Guizhou ewoluowały znacznie szybciej. Potwierdza to datowanie radiometryczne skał, w których znaleziono skamieniałości.

 

Istnieje wiele teorii dotyczących przyczyn wymierania permskiego, ale większość naukowców uważa, że było to wynikiem kilku czynników działających jednocześnie. 

 

W tym okresie miały miejsce liczne erupcje wulkanów, w wyniku których do atmosfery dostały się ogromne ilości pyłu, popiołu i gazów, takich jak dwutlenek siarki i dwutlenek węgla. Spowodowało to ochłodzenie klimatu i zakwaszenie oceanów, co z kolei wpłynęło negatywnie na organizmy morskie i lądowe. Erupcje wulkanów spowodowały też zmiany klimatu na Ziemi. Dochodziło do ochłodzenia, susz i burz, co wpłynęło na roślinność i zwierzęta.

 

Permski okres geologiczny trwał od około 299 milionów lat do około 251 milionów lat temu. W tym czasie miało miejsce masowe wymieranie, znane jako Wielkie Wymieranie, które spowodowało wyginięcie około 95% gatunków na Ziemi.

 

Poza tym mniej więcej w tym czasie W tym czasie kontynenty zaczęły się łączyć, tworząc superkontynent Pangeę. To z kolei wpłynęło na powstawanie nowych klimatów, a także na zmiany w układzie oceanicznym. Pyły i gazy wydzielane podczas erupcji wulkanów mogły spowodować powstawanie kwaśnych deszczy, które zniszczyły rośliny i zwierzęta.

 

Niektórzy naukowcy uważają, że wymieranie permskie mogło być spowodowane uderzeniem asteroidy lub komety w Ziemię. Jednak brak jest jednoznacznych dowodów na potwierdzenie tej teorii. Prawdopodobne niektóre z tych czynników działały równocześnie  przyczyniając się do masowego wymierania.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Powierzchnia lasów górskich zmniejszyła się o 7% od 2001 roku

Międzynarodowy zespół ekologów stwierdził, że powierzchnia lasów górskich zmniejszyła się o 7% w ciągu ostatnich 20 lat, czyli około półtora do dwóch razy więcej niż powierzchnia Francji czy Niemiec. Wyniki obserwacji naukowców zostały opublikowane w czasopiśmie One Earth.

 

Po raz pierwszy usystematyzowano i podsumowano wyniki obserwacji tego, jak zmieniała się powierzchnia lasów górskich oraz jakie czynniki antropogeniczne i naturalne wpłynęły na ich stan. Z obliczeń wynika, że ​​w latach 2001-2018 powierzchnia lasów górskich zmniejszyła się o 7% (78 mln ha), a tempo ich ubytków wzrosło w ostatnich latach 2,7-krotnie.

 

Według aktualnych szacunków Światowej Organizacji ds. Żywności ONZ, co roku lasy na Ziemi tracą około 10 milionów hektarów powierzchni w wyniku ich masowego wycinania. Większość z nich występuje na terenie krajów tropikalnych i równikowych, co wiąże się zarówno ze wzrostem ich gospodarki i liczby ludności, jak iz globalizacją gospodarki światowej.

 

Grupa ekologów pod przewodnictwem profesora Zeng Zhenzhong z Południowego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Shenzhen (Chiny) zainteresowała się tym, jak wylesianie oraz różne czynniki naturalne i klimatyczne wpłynęły na stan lasów górskich. Zainteresowanie nimi naukowców wynikało z faktu, że na terytorium tych lasów zamieszkują setki endemicznych gatunków flory i fauny, których nie ma w innych częściach Ziemi.

 

Aby zbadać stan tych lasów, naukowcy połączyli i przeanalizowali obrazy i dane z kamer i instrumentów naukowych na pokładzie satelitów klimatycznych Landsat i Terra, a także z wielu ekspedycji naziemnych i badań lotniczych. W sumie naukowcom udało się uzyskać kompleksowy zestaw danych odzwierciedlających zmiany stanu lasów w latach 2001-2018.

 

Analiza tych danych przez Zeng Zhenzhonga i współpracowników wykazała, że ​​powierzchnia lasów górskich zmniejszyła się w ciągu ostatnich dwóch dekad o około 78 milionów hektarów, co stanowi około 7% pierwotnej całkowitej powierzchni tych lasów. Około połowa tych strat jest spowodowana wyrębem (42%), podczas gdy pożary lasów zniszczyły kolejne około 29% lasów górskich. Około 10% i 15% stanowią różne formy działalności antropogenicznej związanej z rolnictwem.

 

Najbardziej ucierpiały na tym górskie lasy Azji, które odpowiadają za około połowę strat. Lasy górskie w Europie zostały prawie w równym stopniu dotknięte wyrębem, podczas gdy Ameryka Północna i Oceania w większości uniknęły takich problemów. Jednocześnie około 40% polan przypadło na lasy tropikalne, podczas gdy powierzchnia zanikających lasów górskich w lasach górskich klimatu umiarkowanego i subpolarnego okazała się odpowiednio półtora i dwa razy mniejsza.

 

Ponadto naukowcy odkryli, że tempo spadku powierzchni lasów górskich zaczęło gwałtownie rosnąć na początku 2010 roku, osiągając tempo 2,7 razy szybsze niż na początku tego stulecia. Sugeruje to, że ekolodzy i odpowiednie departamenty ochrony środowiska muszą zintensyfikować walkę z wylesianiem w górskich regionach Ziemi.

Dodaj komentarz

loading...

Wykazano związek między supernowymi a różnorodnością biologiczną na Ziemi

Liczba supernowych, które wybuchły w pobliżu Słońca, znacząco wpłynęła na różnorodność biologiczną mórz w ciągu ostatnich 500 milionów lat. Do takiego wniosku doszli naukowcy z Duńskiego Uniwersytetu Technicznego, którzy opublikowali artykuł w czasopiśmie Ecology and Evolution.

 

Obszerne badania zapisu kopalnego wykazały, że różnorodność form życia znacznie się zmieniła w czasie geologicznym. Nowe prace pokazują, że przyczyną tego może być promieniowanie eksplodujących gwiazd, ponieważ liczba supernowych w określonych odstępach czasu jest ściśle związana ze zmianami różnorodności taksonów morskich.

 

Naukowcy przeanalizowali bioróżnorodność eonu fanerozoicznego, który rozpoczął się około 539 milionów lat temu i trwa do dziś, od skamieniałych szczątków w płytkich morzach wzdłuż wybrzeży kontynentalnych. Okazało się, że duża liczba supernowych pokrywa się ze szczytami różnorodności biologicznej.

 

Korelację wyjaśnia fakt, że supernowe wpływają na klimat Ziemi, przyczyniając się do wyraźniejszej różnicy między regionami równikowymi i polarnymi. Rezultatem są silniejsze wiatry, które wpływają na mieszanie oceanów i przenoszenie niezbędnych do życia składników odżywczych do wód powierzchniowych wzdłuż szelfu kontynentalnego. Bioproduktywność pierwotna brutto zapewnia energię dla systemów ekologicznych i oczekuje się, że zmiany w bioproduktywności mogą wpływać na różnorodność biologiczną.

 

We wpływie supernowych na klimat pośredniczą promienie kosmiczne - wiązki wysokoenergetycznych cząstek. Gdy zderzają się z ziemską atmosferą, wytwarzają jony, pomagając tworzyć aerozole i ostatecznie chmury.

Dodaj komentarz

loading...

Pod naszymi stopami rozciąga się rozległy podziemny ocean wody większy od tych na powierzchni

Pomimo faktu, że naukowcy od dawna próbują badać inne planety, nasza Ziemia jest nadal słabo poznana. Na przykład nasza niby zaawansowana nauka nie wie do końca, co znajduje się we wnętrzu Ziemi i jakie procesy tam zachodzą. Dlatego regularnie donosimy o pewnych nowych odkryciach naukowców jak to o ogromnym zbiorniku wodnym, który może znajdować się głęboko w głębinach planety.

 

Według naukowców ten podziemny ocean zawiera trzy razy więcej wody niż wszystkie oceany i morza na powierzchni. Może się to wydawać niewiarygodne, ale naukowcy dostarczają mocnych argumentów przemawiających za tą wersją. Jednak ​​​​nawet jeśli pod ziemią naprawdę istnieje ogromna ilość wody, jest mało prawdopodobne, aby ludzie mogli z niej korzystać.

 

Nowoczesne technologie nadal nie pozwalają na pobieranie próbek gleby z głębokości setek kilometrów. Jedynym sposobem, aby dowiedzieć się, co znajduje się na takiej głębokości, jest analiza prędkości propagacji fal sejsmicznych. Na podstawie parametrów tych fal naukowcy mogą z grubsza określić, przez które skały przechodzą.

 

W 2014 roku amerykańscy naukowcy wykorzystali ponad 2000 sejsmometrów do zarejestrowania fal sejsmicznych z ponad 500 trzęsień ziemi. Na podstawie uzyskanych danych doszli do wniosku, że w strefie przejściowej, czyli na głębokości około 700 km, znajduje się skała zwana ringwoodytem. Podobnie jak wiele innych minerałów, które znajdują się w trzewiach naszej planety, ringwoodyt nie może istnieć pod normalnym ciśnieniem atmosferycznym. Powstaje wyłącznie pod wysokim ciśnieniem, które występuje w trzewiach planety na dużych głębokościach.

 

Nawet gdyby naukowcy byli w stanie pobrać próbki gleby z takiej głębokości, raczej nie byliby w stanie zbadać ringwoodytu lub innych podobnych skał. Faktem jest, że gdy zostaną wydobyte na powierzchnię, przestają istnieć w wyniku zniszczenia sieci krystalicznej. Jednak naukowcom i tak udało się zbadać niektóre z tych minerałów w normalnych warunkach ziemskich.

RIngwoodyt w diamencie

Stało się to możliwe dzięki temu, że minerały podziemne zostały zamknięte w diamentach, które służyły im jako powłoka ochronna, zapewniająca wszystkie niezbędne warunki. Wcześniej mówiliśmy o dwóch takich minerałach – davemaoicie wielkości kilku mikrometrów i „marsjańskim” minerale merrillite.

 

Podziemny ocean nie rozpryskuje się jak oceany na powierzchni Ziemi. Woda tutaj jest uwięziona w strukturze molekularnej ringwoodytu. Ten minerał jest jak gąbka, która wchłania wodę. Jak zauważają naukowcy, w jego strukturze krystalicznej jest coś szczególnego, co pozwala mu przyciągać wodór i zatrzymywać wodę.

 

Wcześniejsze badania wykazały, że ringwoodyt może zawierać do 1,5% wody. Dane te są zgodne z wynikami badań fal sejsmicznych. Pokazała również, że skała we wnętrzu planety zawiera wodę. Nawet jeśli skały w strefie przejściowej zawierają tylko 1% wody, zespół oblicza, że ​​całkowita ilość wody pod powierzchnią jest trzykrotnie większa niż objętość światowych oceanów. Zostało to opisane w badaniu opublikowanym w czasopiśmie Science.

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy odkryli ślady najstarszego upadku meteorytu - mają one 3,48 mld lat

W całej historii naszej planety okresowo zderzają się z nią różne obiekty kosmiczne. Kiedy Ziemia była jeszcze bardzo młoda, dzięki takiemu „bombardowaniu” powstały pewne warunki, które miały ogromny wpływ na rozwój, a być może powstanie życia. Do niedawna najstarszym dowodem uderzenia meteorytu były powstałe w wyniku uderzenia kule skalne sprzed 3,47 miliarda lat. Ale któregoś dnia australijscy geolodzy powiedzieli, że znaleźli ślady upadku meteorytu, który miał miejsce jeszcze wcześniej – 3,48 miliarda lat temu. 

 

Charakterystyczne kule tektytów znaleziono w zachodniej Australii w formacji Dresser. Zdaniem badaczy powstały one w wyniku uderzenia w Ziemię asteroidy. Naukowcy odkryli tym samym ślady najstarszego upadku asteroidy na Ziemię, bo mają one 3,48 mld lat. 

 

Najstarszym dowodem na to, że obiekt kosmiczny uderzył w naszą planetę, jest w rzeczywistości Księżyc. Według teorii zderzenia Ziemi z planetą wielkości Marsa, Księżyc powstał kilka godzin po tej kosmicznej katastrofie. Następnie doprowadziło to do zmniejszenia prędkości obrotowej planety, w wyniku czego nastąpiła katastrofa tlenowa.

 

W obecnym badaniu eksperci mówią o kolizji z obiektem o znacznie mniejszych wymiarach. Naukowcy zwykle dowiadują się o ich upadku dopiero ze śladów pozostawionych przez skały. Występują, gdy meteoryt uderza w ziemię, powodując rozpryskiwanie stopionej skały we wszystkich kierunkach. Spray natychmiast zastyga, tworząc charakterystyczne kulki zwane tektytami. Takie same powstają na pustyni podczas próbnych wybuchów jądrowych.

 

Po uderzeniu meteorytu w Ziemię pojawiły się rozpryski stopionych skał, które następnie zestalają się i formują kule. Według samych naukowców kule zwane tektytami, które odkryli, znajdowały się w skałach wulkanicznych i osadowych sprzed 3,48 miliarda lat. Oznacza to, że są o około dziesięć milionów lat starsze niż te, które do ostatniej chwili uważano za najstarsze.

 

Analiza chemiczna wykazała, że ​​kule zostały faktycznie uformowane przez meteoryt. Naukowcy odkryli pierwiastki z grupy platynowców, które są zawarte w znacznie większych ilościach niż w skałach ziemskich. W szczególności dotyczy to irydu. Ponadto minerały i izotopy osmu znajdujące się w kulach są charakterystyczne dla większości meteorytów.

 

Krater po upadku meteorytu 3,48 miliarda lat nie pozostał i zjadła go erozja. Naukowcy badają obecnie różne warstwy osadów, aby uzyskać więcej informacji na temat uderzenia tej asteroidy. Dane te mają ogromne znaczenie. Ślady starożytnych meteorytów mogą zawierać wskazówki dotyczące historii naszej planety. 

Dodaj komentarz

loading...