Styczeń 2021

Laureat Nagrody Nobla tworzy na bazie grafenu powłokę koronawirusa

Laureat Nagrody Nobla Konstantin Novoselov i jego koledzy z Schaffhausen Institute of Technology (SIT) w Szwajcarii stworzyli powłokę na bazie grafenu, która inaktywuje 90% cząstek nowego typu koronawirusa, wirusa grypy i innych patogenów.

O nowej technologii filtracji poinformowano o tym na internetowej konferencji prasowej, która odbyła się w siedzibie SIT.

„Obecnie pracujemy nad stworzeniem nowych funkcjonalnych materiałów, które mogą reagować na zmiany w środowisku zewnętrznym i zmieniać ich strukturę. Próbowaliśmy wykorzystać je do walki z koronawirusem, tworząc powłokę opartą na dwuwymiarowych materiałach i polielektrolitach, które mogą niszczyć wirusy” – powiedział Novoselov.

Materiały te to specjalna forma grafenu - dwuwymiarowy rodzaj węgla. Mogą reagować na zbliżanie się cząstek koronawirusa lub innych patogenów i zmieniać ich strukturę, w wyniku czego płaszcz białkowy patogenu zaczyna się rozpadać.

„To jest przykład tego, jak interakcja między nauką a biznesem pomaga przyspieszyć postęp rozwoju od laboratorium do ich powszechnego praktycznego zastosowania. Bez uwagi, którą zaczęto zwracać na naukę w związku z koronawirusem, byłoby to prawie niemożliwe ”- powiedział Novoselov.

Wydajność tej powłoki została przetestowana przez Novoselova i jego współpracowników z SIT, monitorując jej interakcję z roztworami zawierającymi cząsteczki SARS-CoV-2 i różne szczepy grypy. Eksperymenty wykazały, że około 90% cząstek patogenów zostało zniszczonych. Dzięki temu podobną postać grafenu można wykorzystać do zwalczania rozprzestrzeniania się infekcji.


 

Dodaj komentarz

loading...

Okazało się, że mięso ekologiczne ma taki sam wpływ na klimat jak tradycyjne mięso

Naukowcy odkryli, że produkcja tak zwanego ekologicznego mięsa wytwarza mniej więcej taką samą ilość gazów cieplarnianych, jak produkcja tradycyjnego mięsa. Okazało się, że obecność nawozów i dodatków w paszach dla zwierząt nie wpływa znacząco na ilość gazów cieplarnianych, które emitują one podczas ich życia.

 

Wcześniej naukowcy odkryli, że hodowla zwierząt wytwarza około 15 proc. wszystkich gazów cieplarnianych emitowanych do atmosfery rocznie. Szacuje się, że codziennie jedna krowa wytwarza od 250 do 500 litrów metanu. I to bez uwzględnienia dwutlenku węgla, który zwierzęta wydzielają podczas oddychania. Uważano, że ilość tę można zmniejszyć, dokarmiając zwierzęta żywnością hodowaną bez użycia nawozów.

 

Ale teraz niemieccy badacze wykazali, że mięso ekologiczne nie jest dużo lepsze od naturalnego mięsa pod względem ilości gazów cieplarnianych, które dostają się do atmosfery w wyniku jego produkcji. Autorzy badania przeanalizowali ilość gazów cieplarnianych, które powstają podczas produkcji różnych produktów spożywczych. 

 

Naukowcy podzielili żywność na trzy główne kategorie - tradycyjne mięso, organiczne mięso i żywność roślinną. Badacze wzięli pod uwagę emisje z różnych etapów procesu produkcyjnego - na przykład przy uprawie i przetwarzaniu pasz i nawozów, a także metan uwalniany przez zwierzęta i rozkład ich odchodów. Uzyskane dane wykazały niewielką różnicę w emisji gazów cieplarnianych z produkcji mięsa tradycyjnego i ekologicznego. 

 

Autorzy odkryli, że redukcja emisji z ekologicznej hodowli zwierząt była często równoważona zwiększoną emisją metanu z powodu wolniejszego tempa wzrostu i potrzeby hodowania większej liczby zwierząt, ponieważ są one zwykle mniej mięsne. Naukowcy odkryli również, że kurczaki hodowane metodami ekologicznymi wytwarzają nieco więcej gazów cieplarnianych niż kurczaki hodowane tradycyjnie. Jednak ekologiczna wieprzowina generuje mniej emisji niż tradycyjna wieprzowina.

 

Badacze sugerują potrzebę wprowadzenia podatków od mięsa, odzwierciedlających środowiskowe koszty ich produkcji. Naukowcy szacują, że taki podatek od zwykłej wołowiny podniesie jej cenę o około 40 procen podczas gdy wołowina ekologiczna wzrośnie tylko o 25 procent ponieważ już teraz jest droższa niż zwykła wołowina. 

 

W założeniu wzrosną również ceny produktów zwierzęcych, takich jak ser czy mleko. Wzrost cen normalnych produktów ma pozytywnie wpłynąć na stymulację rynku produkcji sztucznego mięsa, które zacznie podbijać światowy rynek.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Elon Musk zamierza już w 2022 roku zacząć implantowanie chipów w mózgach

Elon Musk powiedział niedawno, że wiele wskazuje na to, że jego nowy startup zajmujący się tworzeniem interfejsu mózg-komputer, przetestuje swój pierwszy komercyjny produkt już w 2022 roku. Projekt powstający w firmie Neuralink, ma docelowo przywrócić funkcjonalność całego ciała u tetraplegików i osób z zaburzeniami chodzenia.

 

W wywiadzie dla The Wall Street Journal, Elon Musk powiedział, że firma planuje zainstalować chipy w ludzkim mózgu już w przyszłym roku. Neuralink został z powodzeniem wszczepiony do mózgu małpy i jest teraz gotowy do przejścia do eksperymentów z udziałem ludzi. Neuralink skoncentruje swoje implanty mózgowe na pacjentach niepełnosprawnych, starając się przywrócić im możliwość używania kończyn. Po wejściu tej technologii do obiegu, pierwsze produkty Neuralink umożliwiłyby osobie sparaliżowanej korzystanie ze smartfona, a późniejsze wersje pomogłyby paraplegikom znów chodzić.

 

Elon Musk już od wielu lat postuluje, że jedynym ratunkiem dla ludzkości, przed ciągłym rozwojem sztucznej inteligencji, jest idea transhumanizmu. Zakłada ona korzystanie z najnowszych technologii i połączenie się z nią w sensie fizycznym. Mowa tu o przekształceniu człowieka w cyborga, który stanie się silniejszy i mądrzejszy np. dzięki zaawansowanym protezom czy implantom podłączonym do naszego mózgu. W przeciwnym wypadku, miliarder ostrzega, że możemy przegrać "konkurencję" z robotami i sztuczną inteligencją.

 

Warto przypomnieć, że firma Muska ogłosiła swój pierwszy sukces jeszcze w sierpniu ubiegłego roku. Firma opublikowała wtedy nagranie wideo świni o imieniu Gertrude, której chirurgicznie wszczepiono urządzenie do monitorowania mózgu, które umożliwiało rejestrowanie jego aktywności na w czasie rzeczywistym. W kwietniu tego roku, startup opublikował film przedstawiający małpę o imieniu Pager, która wykorzystując działający chip interfejsu mózg-komputer, była w stanie grać w gry wideo

 

Dodaj komentarz

loading...

Potężne gwiezdne rozbłyski mogą nie zakłócać życia na egzoplanetach, a wręcz ułatwiają jego wykrycie

Według nowych badań, choć gwałtowne i nieprzewidywalne, gwiezdne rozbłyski niekoniecznie kolidują z formowaniem się życia. Rozbłyski gwiazd emitowane przez gwiazdy to nagłe emisje naładowanych cząstek, które podróżują przez przestrzeń. Na Ziemi rozbłyski słoneczne czasami uszkadzają satelity i zakłócają komunikację radiową.  Bywa jednak tak, że rozbłysk jest tak potęzny, że może nawet zdziesiątkować żywe organizmy. 

 

Potężne rozbłyski gwiezdne są również zdolne do niszczenia gazów atmosferycznych, takich jak ozon. Bez ozonu szkodliwe poziomy promieniowania ultrafioletowego mogą przenikać do atmosfery planety, zmniejszając w ten sposób szanse na schronienie się jakiegoś życia na powierzchni.

 

Łącząc chemię atmosferyczną i modelowanie klimatu 3D z danymi z obserwowanych rozbłysków w odległych gwiazdach, zespół kierowany przez Northwestern University odkrył, że rozbłyski gwiazd mogą odgrywać ważną rolę w długoterminowej ewolucji atmosfery planety i jej zdolności do zamieszkania.

 

Porównano skład chemiczny atmosfery planet doświadczających częstych rozbłysków z planetami bez rozbłysków. Długoterminowy skład chemiczny atmosfery okazał się bardzo różny. Ciągłe rozbłyski w rzeczywistości wprowadzają skład atmosfery takiej planety w nowy stan równowagi chemicznej.

 

To prowadzi do konkluzji, że gwiezdne rozbłyski nie zakłócają życia, tak jak przypuszczano. W niektórych przypadkach wybuchy gwiazdy nie niszczą całego ozonu atmosferycznego dlatego życie na powierzchni wciąż ma szansę przetrwać. Wszystkie gwiazdy, w tym nasze Słońce, okresowo doświadczają erupcji uwalniając zmagazynowaną energię. Na szczęście dla ziemskich organizmów żywych rozbłyski słoneczne mają zwykle minimalny wpływ na planetę.

 

Niestety, większość egzoplanet potencjalnie nadających się do zamieszkania ma mniej szczęścia. Aby planety były zdolne do życia, muszą znajdować się wystarczająco blisko gwiazdy, aby woda nie zamarzła, ale nie na tyle blisko, aby mogła wyparować. Badano planety krążące w strefach nadających się do zamieszkania w okolicach karłów klasy M i K - najbardziej często występujących gwiazd we Wszechświecie. Nadające się do zamieszkania strefy wokół tych gwiazd są węższe, ponieważ gwiazdy te są mniejsze i słabsze niż gwiazdy takie jak Słońce. Z drugiej strony uważa się, że karły M i K emitują częstsze rozbłyski niż Słońce, a ich planety są zsynchronizowane z pływami gwiazdy i prawdopodobnie nie mają pól magnetycznych, które pomagałyby odchylać wiatr gwiezdny jak to ma miejsce w przypadku Ziemi.

 

Długoterminowe badania układów gwiezdnych karłowatych typu M wskazują, że wybuchy zachodzą tam co kilka godzin lub dni. Chociaż te krótkie ramy czasowe są trudne do modelowania, uwzględnienie efektów rozbłysków jest ważne, aby stworzyć pełniejszy obraz atmosfer egzoplanet. Naukowcy osiągnęli to, włączając dane dotyczące rozbłysków z badania TESS przeprowadzonego przez NASA, rozpoczętego w 2018 roku, do swoich modeli.

 

Jeśli na egzoplanetach karłowatych klasy M i K występuje życie, to wcześniejsze badania sugerują, że rozbłyski gwiazd mogą ułatwić jego wykrycie. Na przykład gwiezdne rozbłyski mogą zwiększyć ilość gazów wskazujących na życie (takich jak dwutlenek azotu, podtlenek azotu i kwas azotowy) z poziomu subtelnego do wykrywalnego. Zjawiska pogody kosmicznej są zwykle postrzegane jako uszkodzenie siedlisk jednak te badania pozwalają oszacować, że niektóre aspekty pogody kosmicznej mogą faktycznie pomóc nam w wykryciu oznak obecności ważnych gazów, które mogą wskazywać na istnienie procesów biologicznych.

 

W analizach tego zagasnienia wzięli udział naukowcy posiadający szeroką wiedzę i doświadczenie, w tym klimatolodzy, naukowcy zajmujący się egzoplanetami i astronomowie. Wyniki badania zostało opublikowane 21 grudnia w czasopiśmie Nature Astronomy. 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy podejrzewają, że rak i cukrzyca rozprzestrzeniają się za pośrednictwem bakterii

Naukowcy sugerują, że mikroorganizmy mogą przyczyniać się do rozprzestrzeniania się raka, cukrzycy, chorób serca i otyłości u ludzi.

 

Obecnie uważa się, że choroby tego typu nie są wywoływane ani przez bakterie, ani wirusy i dlatego nie mogą być przenoszone z człowieka na człowieka, ale zespół naukowców z Canadian Institute for Advanced Study (CIFAR) i niemiecki profesor Thomas Bosch z Christian Albrecht University w Keele uważają, że ​​być może za rozprzestrzenianie się problemów zdrowotnych odpowiedzialny jest mikrobiom.

 

Zdaniem naukowców mikrobiom, czyli zbiór mikroorganizmów - bakterii, grzybów, wirusów - żyjących w organizmie człowieka, na jego skórze i w narządach, może być nosicielem chorób, których mechanizm rozprzestrzeniania się wciąż nie jest znany. Autorzy badania przytaczają trzy czynniki na poparcie swojej hipotezy.

 

Po pierwsze, mikrobiom osób zdrowych różni się od mikrobiomu osób otyłych, z zapaleniem jelit, chorobami układu krążenia lub cukrzycą typu 2. Po drugie, jeśli przeniesiesz mikrobiom od osoby z chorobą do zdrowego organizmu, zostanie on zarażony chorobą. Po trzecie, mikrobiom bliskich osób znacząco różni się od mikrobiomu obcych, co potwierdza możliwość jego wzajemnego przenoszenia.

 

Wyniki pracy Humans & the Microbiome, zostały opublikowane w czasopiśmie Science, powinny pomóc naukowcom w dalszych badaniach raka i innych chorób, aby zrozumieć, w jaki sposób rozprzestrzeniają się one u ludzi.

 

Dodaj komentarz

loading...

Ziemia znalazła się najbliżej od Słońca w 2021 roku

Na początku przyszłego roku Ziemia znajdzie się w peryhelium - czyli w punkcie orbity, który znajduje się najbliżej Słońca.

 

Nadchodzące zbliżenie Ziemi i Słońca w 2021 roku przypada akurat na okres Nowego Roku. Nasza planeta minie punkt peryhelium dokładnie 2 stycznia. W drugim dniu nowego roku Ziemia znajdzie się najbliżej Słońca, ale nie ma w tym żadnej anomalii . Po prostu na początku roku nastąpi moment przejścia peryhelium, czyli punktu orbity Ziemi, w którym nasza planeta corocznie przechodzi w minimalnej odległości od Słońca.

 

Dokładnie 2 stycznia 2021 roku odległość między Słońcem a naszą planetą będzie minimalna w ciągu całego roku i wyniesie 147 093 168 km, co odpowiada 0,9832571 AU). Pozorna średnica Słońca będzie największa w 2021 roku w wyniku czego tarcza słoneczna będzie wyglądała na 3% większą niż na początku lipca, kiedy odległość do naszej gwiazdy będzie maksymalna.

 

Aphelium, czyli punkt kiedy Ziemia znajduje się najdalej od Słońca w ciągu roku, tradycyjnie następuje każdego lata. W 2021 roku stanie się to na początku lipca. Wtedy nasza planeta znajdzie się w odległości ponad 152 mln km od Słońca. Przez cały rok rozmiar tarczy słonecznej zmienia się płynnie, tak więc różnica w rozmiarach ciała niebieskiego w punktach peryhelium i aphelium jest niewidoczna gołym okiem.

 

Przypomnijmy, że w 2020 roku nasza planeta minęła peryhelium w niedzielę 5 stycznia a w aphelium Ziemia znalazła się 6 lipca. Zmiana odległości do Słońca podczas ruchu orbitalnego nie ma zauważalnego wpływu na klimat naszej planety, znacznie silniej wpływa na nią rozmieszczenie kontynentów. Klimat półkuli północnej jest bardziej kontynentalny, ponieważ samych kontynentów jest więcej. Nie zależy to od odległości Ziemi od Słońca i zmiany pór roku - ma na to wpływ nachylenie osi Ziemi do płaszczyzny orbity.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy badają właściwości lecznicze zwykłej wody

Naukowcy odkryli, że zwykła woda pitna hamuje działanie hormonu powodującego otyłość i cukrzycę. Zdaniem autorów nowej pracy naukowej, spożywanie wody może być skutecznym sposobem zapobiegania i leczenia zespołu metabolicznego. Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie JCI Insight.

Naukowcy z Anschutz Medical Campus z Uniwersytetu Kolorado w USA, wraz z kolegami z Japonii, Meksyku i Turcji w eksperymentach na myszach, odkryli, że fruktoza stymuluje uwalnianie wazopresyny, hormonu związanego z otyłością i cukrzycą, oraz że zwykła woda pomaga hamować tworzenie się tego hormonu.

 

Autorzy badania podali gryzoniom słodką wodę z fruktozą, która stymulowała produkcję wazopresyny. Hormon z kolei wyzwalał reakcje, w których woda była magazynowana w postaci tłuszczu. Doprowadziło to do odwodnienia zwierząt i otyłości.

 

Odkryto, że wazopresyna działa przez określony receptor V1b, którego istnienie znane jest już od jakiegoś czasu, ale tak naprawdę nikt nie wiedział do tej pory jaka jest jego funkcja. W toku badania ustalono, że myszy bez V1b były całkowicie chronione przed działaniem cukru. Gdy myszy piły niesłodzoną wodę, otyłość nie tylko została zatrzymana, ale także zmniejszona. Zwykła woda hamowała działanie receptora wazopresyny i zapobiegała odkładaniu się tłuszczu.

 

To niesamowite, że najlepszym sposobem na zablokowanie wazopresyny okazało się po prostu picie wody. Może to oznaczać, że ​​istnieje tani i łatwy sposób na poprawę życia wielu ludzi i wyleczenie zaburzeń metabolicznych. Wazopresyna stymuluje produkcję tłuszczu, prawdopodobnie jako mechanizm magazynowania wody metabolicznej. Należy zatem zwrócić uwagę na potencjalną rolę nawodnienia i zmniejszenia soli w leczeniu otyłości.

 

Wyniki te wyjaśniają, dlaczego poziomy wazopresyny u osób z otyłością i cukrzycą są podwyższone oraz dlaczego osoby z zespołem metabolicznym często wykazują oznaki odwodnienia. Wyjaśnia to również, dlaczego dieta o wysokiej zawartości soli prowadzi do chronicznego odwodnienia i może powodować otyłość i cukrzycę. Okazuje się, że ssaki pustynne mają również wysoki poziom wazopresyny, ponieważ nie mają łatwego dostępu do wody, a według naukowców, kiedy piją, hormon magazynuje wodę w postaci tłuszczu.

 

Okazuje się, że zwykłe zwiększenie spożycia wody może skutecznie zmniejszyć otyłość. Po raz pierwszy wykazano, że wazopresyna reaguje na cukier w diecie. Autorzy zalecają zwiększenie spożycia wody każdemu, kto ma objawy zespołu metabolicznego - wysokie ciśnienie krwi, wysoki poziom cukru we krwi i wysokie trójglicerydy - biorąc pod uwagę, że połączenie tych czynników dramatycznie zwiększa ryzyko chorób układu krążenia, udaru i cukrzycy typu 2.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Nowe gatunki grzybów zmieniają muchy w zombie

Dwa nowoodkryte gatunki grzybów przejawiają mechanizm rozsiewania, który przywodzi na myśl filmy o zombie. Gatunki Strongwellsea tigrinae oraz Strongwellsea acerosa zarażają muchy z rodziny Coenosia, następnie wytwarzają w odwłoku swojego żywiciela otwory oraz produkują w nich pomarańczowe kępy zarodników, które następnie są rozsiewane  przez  owada.

 

Mimo strasznego zniszczenia, jakie dokonuje się w organizmach zarażonych much, żyją one wiele dni, latając i zarażając nowe. Przez cały ten czas, grzyb pożera muchę od środka, aż do momentu jej śmierci. Nie przeszkadza ona zresztą w rozprzestrzenianiu się grzyba nawet po śmierci gospodarza. Kiedy uschnięte zwłoki muchy rozpadną się, rozsiewają kolejne zarodniki, które potrafią przetrwać zimę i rozpocząć zarażanie na wiosnę.

Zarażone muchy zostały odkryte przez duńskich naukowców we wrześniu 2020 roku w miastach Jægerspris i Amager. Osobniki znaleziono zarówno w wiejskich rejonach jako i osiedlach mieszkalnych. Jørgen Eilenberg, biolog z Uniwersytetu Kopenhaskiego, który przewodził badaniom nad grzybami stwierdził ,że:

„Mapowanie nowej, nieznanej bioróżnorodności jest bardzo ważne. Jest to nowa wiedza, która może posłużyć jako podstawa dla eksperymentalnych badań nad drogami infekcji oraz wpływu bioaktywnych substancji”

Eilenberg oraz pozostali badacze podejrzewają, że grzyb produkuje substancję, która wzmacnia organizm much i pozwala im funkcjonować mimo daleko idących zniszczeń. Bazując na innych grzybach, które atakują owady, najprawdopodobniej jest to amfetamino-podobna substancja. Możliwe jest też, że grzyby tworzą substancje antybakteryjne, by utrzymać gospodarza jak najdłużej przy życiu. Badacze planują kontynuować badania nad tymi gatunkami grzybów i maja nadzieję, że ich wyniki mogą zostać potencjalnie wykorzystane w medycynie.

 

Dodaj komentarz

loading...

Dziwny ogromny "wąż" okazał się inwazyjnym robakiem

W Wirginii miejscowi odkryli dziwne stworzenie z głową podobną do kotwicy. Początkowo ludzie myśleli, że to wąż, ale okazało się, że to rzadki robak. 

 

Zwykle robaki są dość łatwe do odróżnienia od węży. Są mniejsze i cieńsze, a także mają mniejszą głowę. Oczywiście różnice na tym się nie kończą, ale właśnie takimi zewnętrznymi oznakami człowiek zwykle odróżnia węże od robaków. Jednak zarówno węże, jak i robaki są tak różnorodne, że czasami rozmiar i kształt nie wystarczają, aby je od siebie odróżnić.

 

W Wirginii miejscowy mieszkaniec zauważył dziwne stworzenie, które uznał za węża. Sfilmował to zwierzę i zgłosił to lokalnej organizacji ekologicznej. Jej przedstawiciele zabrali domniemanego „węża” na badania i odkryli, że to robak należący do rodzaju Bipalium.

Źródło: wikipedia.org

To stworzenie jest drapieżnym robakiem występującym tylko w Stanach Zjednoczonych. Niektóre gatunki tego rodzaju są niebezpieczne nawet dla ludzi, ponieważ wydzielają neurotoksynę, tetrodotoksynę. Ponadto zwierzęta te są niesamowicie wytrwałe: nawet z niewielkiej części ich ciała może wyrosnąć nowy osobnik.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy opracowali nowy sposób na przekształcenie CO2 w paliwo lotnicze

W dzisiejszych czasach coraz więcej mówi się o ekologii. Aby lepiej zadbać o środowisko i czyste powietrze, koncerny motoryzacyjne wprowadzają na rynek pojazdy elektryczne, które nie emitują dwutlenku węgla. Koncerny lotnicze również planują wprowadzić samoloty elektryczne. Jednak brytyjscy naukowcy wymyślili inny sposób, który zakłada przechwytywanie CO2 z powietrza i wykorzystanie go jako paliwa lotniczego.

 

Zespół badawczy z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Uniwersytetu w Cambridge, z pomocą niedrogiego katalizatora na bazie żelaza, zdołał przechwycić i przekształcić dwutlenek węgla bezpośrednio w paliwo przeznaczone dla silników odrzutowych. Niestety eksperyment odbył się w warunkach laboratoryjnych, a to oznacza, że ilość wyprodukowanego paliwa ciekłego jest zbyt mała, aby można było zasilić samolot.

 

Zwykle podczas spalania paliw kopalnych, zawarte w nich węglowodory przekształcają się w dwutlenek węgla i wodę, uwalniając energię. Tymczasem naukowcy z pomocą ciepła zdołali połączyć dwutlenek węgla z wodorem oddzielonym od wody i wyprodukowali kilka gramów ciekłego paliwa lotniczego.

W tym procesie wykorzystano katalizator, który składa się z żelaza, manganu i potasu. Są to pierwiastki powszechnie dostępne na Ziemi. Nowy katalizator jest łatwiejszy i tańszy w produkcji, łatwo łączy się z wodorem i przyspiesza cały proces przemiany.

 

Rozwiązanie opracowane przez brytyjskich naukowców wcale nie jest nowe. Przykładowo w Kanadzie zbudowano kompleks przemysłowy, przeznaczony do przechwytywania dwutlenku węgla celem wytworzenia paliwa węglowodorowego. Jednak wyprodukowanie większych ilości ciekłego paliwa jest bardzo trudne i kosztowne. Nowy system opracowany przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Uniwersytetu w Cambridge wygląda obiecująco, jednak nie wiadomo, jak efekt skali może wpłynąć na jego efektywność.

 

Dodaj komentarz

loading...