Świadomość człowieka w momencie śmierci ciała wędruje do innego wszechświata

Image

Źródło: 123rf.com
Czy życie może istnieć po śmierci? A jeśli tak, to co się dzieje ze świadomością człowieka? Według książki "Biocentryzm: Jak życie i świadomość są kluczem do zrozumienia natury wszechświata", napisanej przez dr. Roberta Lanza, życie może trwać wiecznie a śmierć wcale nie jest ostatnim etapem życia.

 

Autor tej publikacji to nie byle kto. Lanza został uznany przez New York Times'a za trzeciego najważniejszego żyjącego naukowca. Jest on na co dzień specjalistą w zakresie medycyny regeneracyjnej. W życiu zawodowym zajmuje się badaniami nad komórkami macierzystymi, w przeszłości miał też epizody związane z klonowaniem zagrożonych gatunków zwierząt. Nie jest to zatem człowiek z nikąd.

 

Jakiś czas temu naukowiec zainteresował się fizyką, mechaniką kwantową i astrofizyką. Z połączenia takich dziedzin musiało wyjść coś ciekawego i tak pojawiła się teoria biocentryzmu, którą uczony głosi od jakiegoś czasu. Według tej hipotezy to świadomość jest podstawą wszechświata. Tworzy ona materialny wszechświat a nie odwrotnie. Lanza wskazuje na to, że prawa natury i stałe kosmologiczne wydają się być dostrojone do tego, aby istniało życie. Jego zdaniem wynika z tego, że inteligencja istniała przed materią.

[ibimage==14247==400naszerokosc==none==self==null]

Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, jeśli zna się przypadek tak zwanego paradoksu obserwatora. Na poziomie kwantowym sam fakt obserwacji danego układu odniesienia ingeruje w ten układ determinując konkretny stan. Oznacza to, że bez obserwatora zjawiska fizyczne mogą po prostu nie istnieć. Teoria biocentryzmu zakłada, że śmierć świadomości po prostu nie istnieje. Śmierć jest tworem funkcjonującym tylko w myślach, ponieważ ludzie identyfikują się ze swoim ciałem. Materialna powłoka prędzej czy później musi umrzeć i wydaje się, że to samo dzieje się ze świadomością.

 

Jeśli jednak uznamy, że to świadomość wytwarza nasz organizm i określa go niczym sygnałem telewizyjnym określa się to, co potem widać w odbiorniku, to staje się oczywiste, że fizyczny rozpad naszej powłoki nie jest końcem naszej świadomości.

[ibimage==14248==400naszerokosc==none==self==null]

Po prostu świadomość istnieje poza ograniczeniami narzucanymi nam przez czas i przestrzeń. Innymi słowy nie jest ona lokalnie przypisana do ciała, tylko jest obiektem kwantowym z zasady nieprzypisanym do miejsca. Jest obiektem, który określa się w trójwymiarowej przestrzeni dzięki zjawisku dekoherencji kwantowej, czyli ostatecznej siły determinującej kierunek, w którym podąży dany układ kwantowy.

 

Według dr Lanzy w jednym wszechświecie nasze ciało może być już martwe, ale zawsze będzie istniał jakiś inny wszechświat, w którym może się określić nasza świadomość zyskując tymczasowe przypisanie do czasu i przestrzeni. Gdyby ta teoria była prawdziwa oznaczałoby to, że po śmierci nasza świadomość nie wędruje do piekła czy nieba, ale do innego wszechświata.

 

 

Źródło: Inne Medium

Ocena:

 Na poziomie kwantowym mamy do czynienia z tak małymi wielkośćiami fizycznymi że nie jest niczym dziwnym że sam proces pomiaru,który przecież polega na pewnym oddziaływaniu między przyrządem pomiarowym a układem kwantowym,zmienia jego stan.To nie jest dowód na konieczność istnienia obserwatora.Istnieje wiele układów fizycznych których nikt nie obserwuje a mają się całkiem dobrze.

1
0

popieram przedmowce, w tej skali urządzenia pomiarowe mają prawo wpływać na wynik, poniewaz sygnal wysylany i odbierany z owego urzadzenia wpływa na stan kwantowy obserwowanej cząstki, która raz zachowuje sie jak fala, a raz jak cząstka. 

dziwi mnie fakt, że świat nauki zaakceptowal teorie, iż obserwator swoją abstrakcyjna świadomością wpływa na stan kwantowy cząstki, logiczne przecież jest, że obserwacja jest jednostronną reakcją i wpływa jednynie na świadomość, która to aby wpłynąć na rzeczywistość musi wykorzystać materię ( ciało ) do pchnięcia innej materii.

świat żyje sam w sobie, materia, przestrzeń i czas ciągle istnieją nawet jak na nie nie patrzymy :)

0
0

Zainteresowanym proponuję zagłębić się w temacie splątania kwantowego. To co nam wydaje się nierealne faktycznie może istnieć lub też odwrotnie. Wiele odkryć fizyki kwantowej przeczy naszemu pojmowaniu świata , wydaje się być niemożliwymi - a jenak istniejącymi. To nasz mózg (nasz sposób wizenia świata ) w znaczący sposób ogranicza nam poznanie podstaw wszystkiego. Nie krytykujmy wielkich uczonych ( nawet jeśli się okaże,że nie mieli racji), bo tylko dzięki ich pracy fizycznej i rozmyślaniom czysty teoretycznym nauka ciągle idzie naprzód.

1
0

Ciekawa hipoteza oparta na niesamowitych odkryciach Nowej Fizyki. Słabą jej stroną jest powszechny brak wiedzy o tym, czym jest inteligencja i świadomość. Dla początkujących myślicieli polecam ten link.

0
0

Czyli inaczej mówiąc gość potwierdza istnienie Boga i stworzenie świata , jak i jego kontrolowanie ... A to oznacza że wreszcie niedowiarki i sceptycy muszą uznać wyższość Jedynego nad resztą (wszechświata) ..

0
0

Nic nowego, o tym że duszy czyli świadomości człowieka w chwili jego fizycznej śmierci, zabić się nie da mówił już 2000 lat temu Jezus Chrystus. Ludzkość dopiero teraz zaczyna dojrzewać do rozumienia nauki Mistrza. 

Pewnie naukowcy potwierdziliby i to że myśl "zła" czyli ta przeciwko Prawu Bożemu na poziomie kwantowym działa destruktywnie, co przełożyłoby się na to co też zostało powiedziane wieki temu, że wykroczenie przeciwko Prawu Bożemu, czyli tzw. grzech prowadzi do śmierci. Na szczęście człowiek został obdarowany możliwością sięgania po Łaskę Bożą, która leczy rany zadane duszy (świadomości) przez grzech.

Zoabczmy że Chrystus uzdrawiał przez odpuszczenie grzechów. Czyli powinno sie mówić w zdrowym duchu zdrowe ciało :)

0
0

jeśli zdejmuję buty to czy przenoszę sie wtedy do innej rzeczywistości ? ... hmm... - z punktu widzenia butów tak mogą sobie domniewywać, lecz zawsze pozostaje pozostaje pewna doza sceptycyzmu w związku z realnymi ograniczeniami jakie wiążą obserwatora (tutaj buty) w dostępnej mu rzeczywistości. 

0
0

Dodane przez Langley (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Jestem dzieckiem amaterialnego Wszechświata, który istnieje poza czasem i poza przestrzenią, Życie jest tylko i wyłącznie sposobem działania Wszechświata, którego jedynym celem jest chęć zaistnienia w oczach swoich dzieci. Wszechświat nie cierpi istnieć wiecznie absolutnie anonimowo, czyli niezauważony przez nikogo, choć jest absolutnie wspaniałą niesłychanie bogatą informacyjnie strukturą. Zawiera w sobie wszystkie możliwe drogi mojego osobistego postępowania, tak samo jak i postepowania wszystkich żywych komórek z których się składam oraz wszystkich organizmów żywych, które obserwujemy na ziemi. Podejmując w zyciu decyzję wybieram odgałęzienie mojej scieżki we Wszechświecie, wszystkie komórki mojego ciała też podejmują takie decyzje. Decyzje nie są podejmowane na oślep, lecz wynikają z wiedzy odziedziczonej po rodzicach i zakodowanej w genach istniejacych w kazdej komórce mojego ciała. By życie stało się skuteczną metodą dotarcia do podstaw własnego istnienia, czyli właśnie Wszechświata utożsamianego przez wielu ludzi wierzacych z Bogiem, musiało prowadzić do coraz większego bogactwa informacyjnego jego struktur. Tą metodę my ludzie postrzegamy jako ewolucję biologiczną w klasycznym newtonowskim czasie. Wszechswiat nie istnieje w czasie i my, jako jego drobne podzbiory, też mamy ten sam przywilej. Obserwowany przez nas  świat fizyczny jest tworem maszej świadomości w wyniku zapamietywania kolejnych wyborów jakie dokonujemy i interpretacji prawdziwej rzeczywistości Wszechświata dokonywanej przez nasz umysł. Całe, bardzo oplacalne energetycznie oprogramowanie do tego potrzebne, jest tak samo w nas jak i w kazdej istocie żywej. To co fizycy nazywają dekocherencją kwantową, to nic innego tylko nagły moment zdania sobie sprawy na co patrzymy. Przecież każdy wie, że widziany kolor czerwony to zwykły abstrakcyjny symbol niezwykle złożonej fotonowej struktury kwantowej, o której mamy tylko bardzo blade i w dodatku niejednoznaczne pojęcie. Ani to fala, ani czastka i to co widzimy zależy od konteksu doświadczalnego, czyli informacji. Widziane przez nas obiekty nie mogą zaistnieć w naszym abstrakcyjnym obserwowalnym swiecie bez informacji o nich. Naukę uprawiamy w obserwowalnym świecie, takze przy użyciu mikroskopów, teleskopów i zderzaczy hadronów. Wyniki możemy tylko wtedy uzyskać, gdy zrozumiemy na co patrzymy (co mierzymy). Możemy zrozumieć niestety tylko to, na co pozwala nam wiedza odziedziczona (pojecie przestrzeni 3D, czasu) i w mikrym stopniu nabyta dzieki nauce ( przestrzenie wielowymiarowe, matematyczne, fizyka, chemia i informatyka kwantowa). Wyśmiewany (do niedawna) wieloświat Everetta jest faktem, nawet każdy słonecznik ma swój czysto indywidualny obraz niby fizycznego świata odziedziczony w nasionku od rodziców i na tyle optymalny, że doskonale prosperuje w życiu. Życie dokonało za nas tylu doskonałych wyborów, że mozemy teraz  nawet dyskutować o tym jak działa Wszechswiat, nie mówiąc o banalnym swiecie fizycznym z jego liczącą 13.7 mld lat historią.

WJU  11.01.2020      

   

0
0

Świadomość wymaga ciągłości, aby można ją było tak nazwać! Dlatego teza tego naukowca jest absurdalna. Nie wiem jak u Was? ale moja świadomość nie jest świadoma tego co działo się w poprzednim świecie z którego niby przybyła. Co dałoby np. zmartwychwstanie jeśli nie byłoby continuum świadomości ze stanu przed śmiercią kliniczną??? Taki osobnik byłby juz inną osobą bo jego świadomość jako tabularaza byłaby kształtowana od zera. Analogicznie jak twardy reset w komputerze. Wszystkie dane/informacje zniknęły więc z mojego punktu widzenia moje ciało dostałoby nową osobowość, to nie JA, lecz inny obcy człowiek.

0
0

Dodane przez suawco (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Tu muszę się sprzeciwić poniważ, nieraz widze coś, co n.p. boli i wiem jakie to jest odczucie ponieważ myśle że w moim ,,dawnym życiu" już tego doświadczyłam...

0
0

Dodane przez Ola (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

thx Ola za argument :) ale dowodzący tego co napisałem :) Każde małe dziecko robi sobie kiedyś krzywdę z braku doświadczenia z poprzedniego życia i dopiero gdy się na "gorącym sparzy to na zimne dmucha". Niestety z poprzedniego życia nic nie przenika do nowego, no może czasem jakieś halucynacje :) Teza o nieśmiertelnej świadomości jest sprzeczna sama w sobie, podobnie jak kiedyś wiara w to, że sklonowanie jakiegoś ciała powoduje jednocześnie sklonowanie świadomości. Jak wiadomo, ciało będzie wierną kopią tej osoby, ale świadomość nowa, innego osobnika, a nie klonowanej w ten sposób osoby.

0
0

Dodane przez suawco (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Witaj kolego, masz niestety zly obraz sytuacji. Nie pamiętasz wczesniejszego życia ponieważ pamięć jest przechowywana w mózgu a nie w duszy. Zastanów się nad tym.

0
0

Dodane przez Ja (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Zarówno ten "znakomity" naukowiec, jak również i wielu dyskutantów nie zaało sobie trudu, by poać definicję "osobowosci" "swiadomości" i "duszy". Bez tego cała ta dyskusja "mondrych" nie ma najmniejszego sensu. Wielu naukowców utożsamia własnie pojecie duszy ze swiadomością i jest to najbarziej przekonywująca teza. Niestety świaomość jest wytworem naszego mózgu i wraz z tym mózgiem ginie w przypaku smierci. Gdybanie o przechozeniu w stan kwantowy jest wierutną bzurą, bowiem fizyka kwantowa nigy takiego stanu nie zabserwowała. Również nie zaobserwowano zapisu tejże swiaomościna poziomie kwantowym i na nic za się gdybanie Lanza że coś tam przechodzi w inny wszechświatbo niby dlaczego ma przechodzić w jakiś hipotetyczny inny wszechświat

0
0

A ten inny wszechświat nie może być właśnie tym, co żydzi określali mianem "sheol"?

0
0

A jak w takim razie do tej dyskretnej multiwymiarowej świadomości ma się fakt, że podlega ona ciągłym zmianom? Nie tylko z minuty na minutę, ale także fundamentalnym, trwałym zmianom w trakcie życia człowieka. Nie wspominając o chorobach mózgu i urazach - w takim wypadku może nastąpić nagła zmiana świadomości (osobowości, pamięci, sposobu pozyskiwania i przetwarzania wrażeń zmysłowych). Czyli w takim razie co idzie do "nieba", ja w wieku 7 lat, czy ja w wieku 30 lat, czy ja po skręcie albo tabliczce czekolady, czy może ja, któremu właśnie odebrano wszystkich bliskich i cały świat? I czy w takim razie czekolada i skręty nie powinny być darmowe, żeby zmaksymalizować liczbę szczęśliwych i dobrych ludzi, którzy pójdą do nieba? A może chodzi o samo "ja", jako bezmyślną, bezemocjonalną obserwację bytu? A może to nawet nie jest ja, tylko jakieś kwantowe filozoliczne Ąęąę, albo okoń.

1
0