Śmierć kliniczna – prawda czy mit?

Image

flickr.com

Każdy wierzący człowiek jest przekonany, że posiada duszę – coś niematerialnego i nieśmiertelnego, co charakteryzuje tylko istoty żywe i myślące. To właśnie dusza ma nam zapewnić życie po śmierci, gdzieś w lepszym świecie. Naukowcy od lat szukają jakiegokolwiek dowodu na istnienie duszy.

 

Ciekawym zjawiskiem badanym już od bardzo wielu lat jest tzw. śmierć kliniczna (ang. NDE – Near Death Experience). Przebadano tysiące osób, które twierdzą, że podczas NDE doświadczyli różnych wizji i pozaziemskich przeżyć. Niestety – najnowsze badania przeczą istnieniu NDE. Okazuje się bowiem, że paranormalne zjawiska towarzyszące NDE to „tylko” wzmożona aktywność konającego mózgu.

 

Czy NDE dało początek wierzeniom?

 

Mimo różnych kultur, religii i wierzeń – doświadczenia towarzyszące NDE są bardzo podobne i mają wiele wspólnych elementów: wrażenie opuszczenia swojego ciała, przejście wąskim tunelem z światłem na końcu, czy spotykanie nieżyjących najbliższych. NDE po raz pierwszy opisano już ponad 2 tysiące lat temu. W roku 360 p.n.e. Platon opisał w swojej księdze „Państwo” historię żołnierza, którego dusza opuściła ciało na polu bitwy i powróciła do niego na stosie pogrzebowym.

 

Kiedyś ludzie ocierali się o śmierć znacznie częściej niż dziś. Najprawdopodobniej to właśnie zjawisko NDE przyczyniło się do rozwoju wiary w Boga, bóstwa, czy życie pozagrobowe. Dawniej bowiem nikt nie tłumaczył sobie takich przeżyć w sposób naukowy. W wielu kulturach próbowano komunikować się z duchami przodków za pomocą różnych substancji halucynogennych. Część z nich bowiem może w podobny sposób działać na określone regiony mózgu, oraz wywoływać efekt bardzo podobny do NDE.

 

Zjawiska towarzyszące NDE.

 

Przez wiele lat sądzono, że mózg podczas NDE nie działa. Skoro mózg nie działa, to nie może ani myśleć, ani tworzyć tak żywych i wyraźnych obrazów, jakich niejednokrotnie doświadczały osoby podczas NDE. Dlatego zjawisko to przypisywano „duszy”, która żyje niezależnie od naszego mózgu. Badania jednak pokazały, że mózg nie umiera od razu po ustaniu krążenia – może funkcjonować przez kilkanaście minut, a niektóre jego obszary – znacznie dłużej.

 

Jednym z takich obszarów jest pień mózgu. Odpowiada on za sterowanie podstawowymi funkcjami życiowymi tj. oddychanie czy praca serca. Zawiera jednak też ważną grupę neuronów, które odpowiadają za fazę REM snu. To właśnie w tej fazie ponawiają się marzenia senne, zwane potocznie snami. Podczas NDE ten obszar pozostaje aktywny, znajdujemy się więc między jawą a snem. Nie możemy się poruszać, ale śnimy.

 

Ciekawym zjawiskiem jest wrażenie postrzegania świata spoza własnego ciała – tzw. eksterioryzacja (ang. Out of Body Eksperience – OBE). Wbrew pozorom, zjawisko to występuje dość powszechnie i dotyczy zazwyczaj zaburzeń związanych ze snem. Kilka lat temu przeprowadzono doświadczenie, w którym wywołano OBE sztucznie. Stymulacja zetknięcia w prawej stronie płatu skroniowego z płatem ciemieniowym mózgu (skrzyżowanie skroniowo - ciemieniowe), powoduje silne zmiany w pracy mózgu.

 

Osoby, które zostały poddane doświadczeniu uważały, że unosiły się nad własnym ciałem, doświadczały także różnego rodzaju halucynacji. Rejon ten odpowiada za integracje bodźców pochodzących z narządów zmysłów. Uważa się, że to właśnie dzięki niemu mamy wrażenie „lokalizacji w własnym ciele”. Na ten sam rejon działają substancje takie jak LSD, haszysz, czy ketamina – substancja używana do znieczulenia podczas operacji.

 

Mimo iż podczas NDE wiele doznań się powtarza, to jednak same wizje nieco różnią się od siebie. Ma to związek z naszą kulturą i religią - czyli z tym, czym od urodzenia karmiono nasze mózgi. Chrześcijanie często widzą w takich chwilach Jezusa, Japończycy opowiadają o pięknych kwiatach, które są częścią ich kultury i sztuki, hindusi widzą buddę, albo Jamę (boga śmierci), część osób uważa też, że dostali drugą szanse po to, aby wykonać jakąś ważną misję. Tak więc jak widzimy niedotleniony mózg zwykle wraca do informacji, jakie mieliśmy zakodowane od lat.

 

„Całe życie przebiegło mi przed oczami” - tak twierdzi wiele osób, które przeżyło NDE. Wspomnienia to także jeden z elementów NDE. Za ponowne przeżywanie wspomnień odpowiada tzw. miejsce sinawe, które znajduje się z tyłu mostu. Odpowiada ono za kontrolę produkcji noradrenaliny. Łączy się z podwzgórzem i bierze udział w wyzwalaniu reakcji stresowej, zwłaszcza po przebytych urazach. Niewątpliwie śmierć jest silnym stresem, podczas którego doświadczamy wielu emocji.

 

Nie bez powodu powstało także powiedzenie: „nie idź w stronę światła”. Większość osób, które przeżyły NDE doznało wrażenia, że przechodzi przez wąski tunel w kierunku światła. I tutaj mamy pewne wyjaśnienie naukowe. Widzenie tunelowe występuje bowiem w przypadku, gdy przepływ krwi i tlenu w mózgu jest znacznie zmniejszony. Zjawisko to występuje nie tylko w NDE, ale tez w przypadku niedotlenienia mózgu spowodowanego bardzo silnym strachem.

 

Zupełnie zaskakujące odkrycie.

 

Najnowsze badania przeprowadzone na szczurach pokazały, ze podczas śmierci nasz mózg wcale nie przestaje pracować – jest zupełnie odwrotnie. Amerykańscy naukowcy obserwowali pracę mózgu u 9 gryzoni, które „uśmiercano” w kontrolowany sposób. Wyniki były zaskakujące i całkowicie podważają istnienie NDE. Okazało się, że po zatrzymaniu akcji serca, mózg zaczyna działać bardziej efektywnie niż za życia. Na granicy życia i śmierci dochodzi do ostatniego, silnego pobudzenia sieci neuronów.

 

Za każdym razem po 30 sekundach od momentu zatrzymania serca, rejestrowano znaczący wzrost fal mózgowych gamma (o częstotliwości powyżej 30 Hz). Fale te odpowiadają za komunikację pomiędzy odległymi i niepowiązanymi normalnie obszarami mózgu. Powiązane są z odbiorem wrażeń zmysłowych i składaniem ich w jedną całość. Zatem w mózgu umierającego szczura nie dochodzi do zahamowania aktywności, ale do mobilizacji fal gamma, co powoduje neurosensoryczną falę zalewającą cały mózg.

 

Bardzo możliwe, ze u człowieka zachodzi podobne zjawisko. Silnie pobudzone neurony mogą powodować, że doświadczamy rozmaitych wizji. Wizja silnego i jasnego światła wskazują na silne pobudzenie kory wzrokowej. Nadal jednak nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Być może silne pobudzenie mózgu jest wynikiem totalnego rozregulowania procesów życiowych. A może ostatnim wołaniem o pomoc konającego mózgu? Póki co nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie.

 

 

Oryginalny artykuł: http://www.platom.eu/2014/11/smierc-kliniczna-prawda-czy-mit.html

Ocena:

to ja wiedziałem od dawna że te wizje nei maja nic wspólnego z Bogiem, niebem itp poprostu mózg wytwarza obrazy i tyle, szczury duszy nie mają a to samo się dzieje że maja wizje z pogranicza śmierci.  bioblia mówi że nieba  nie widział nikt z żyjacyh tym bardziej że w niebie nikt nikogo nie rozpoznaje ponieważ tam idze tylko dusza a ciało zostaje na ziemi, więc człowiek wygląda jak białe światło ponieważ duszą moze być tylko żywa cząstka kwantowa. poza tym jeśli niebiosa istnieją to nei istnieją niedaleko ale poza wszechswiatem a byc moze nawet poza miliardami lub biliardami wszechswiatów a moze nawet i jeszcze dalej. więc w jaki sposób to miało by być możliwe żeby dusza przemieszczała sie w szybkim czasie żeby przejsć do nieba, przecież nawet liczba centylionów lat świetlnych jest zbyt mała żeby określić gdzie są neibiosa, ponieważ są aż tak daleko ze sie nawet nie da takiej lidżby wymyśleć. więc jak cząśtka moze przemieścić tyle drogi w szybkim czasie poza tym jakby ktoś widział niebo to po drodze widział by kosmos. widzenie sali szpitalne w czasie śmierci to nei jest zaden dowód ponieważ nawet są kamery które widzą co sie dzieje poza ścianą. http://www.paranormalne.pl/topic/6096-kamera-widzaca-przez-sciany/ http://www.geekweek.pl/aktualnosci/16809/wi-vi-pozwoli-zajrzec-przez-sc… - więc jak widać że widzenie co sie dzieje w sali w czasie śmierci klinicznej jest rzeczą zupełnie normalną. skoro jest jasne swiatlo wytwarzane przez mózg to normlane że ktoś w czasie śmierci klinicznej widzi sale szpitalną.

0
0

Dodane przez nowoczesny (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Można spekulować czy szczury mają jakieś wizje z pogranicza śmierci co prawda naukowcy odkryli ostatnimi czasy że szczurza szyszynka wytwarza DMT (u człowieka ta substancja według teori jest wytwarzana podczas narodzin i śmierci) ale raczej trudno jest zrobić wywiad z jakimś szczurem na ten temat .

0
0

Cząsteczki kwantowe nie podlegają działaniu naszym prawom fizyki, nie można też ich sklasyfikować w naszym wymiarze odczuwania czasu, więc jeśli odrzucić odziaływanie otoczenia oraz czas to odległość nie ma znaczenia, skoro tak polemizujemy ;p to można przyjąć, że podróż duszy do nieba odbywać się może za pomocą zjawiska splątania kwantowego, bez względu na odległość informacja trafia do celu bez strat czasowych i bez podróży przez przestrzeń.

Z drugiej strony zaświaty nie muszą znajdować się na samym krańcu wszechświata, obserwując nasze odkrycia można zauważyć, że nawet w nie tak dalekim kosmosie w przestrzeni miedzygalaktycznej jest sporo niewyjaśnionej czarnej materii i energii, która po za masą niczym nie reaguje z naszą rzeczywistością, raczej tam bym szukał naszych zaświatów, czysta spekulacja, a jednak odrobinę naukowa :)

 

0
0

moim zdaniem prawda, szczególnie jestem o tym przekonana po przeczytaniu książki B. J. Eadie Po schodach do nieba, w której opisuje ona własne doświadczenia związane ze śmiercią kliczną. Bardzo ciekawa opowieść i też mocno wzruszająca. Warto po nią sięgnąć.

0
0

Moja hipoteza w tym temacie:



Mózg nie jest generatorem umysłu ale czymś w rodzaju zdalnego modemu przetwarzającego nielokalny umysł z którym jest połączony za pomocą splątania kwantowego, którego zanik oznacza śmierć.

Tym samym po śmierci umysł może nadal istnieć, gdyż został jedynie odłączony od mózgu.

Procesy kwantowe na poziomie subatomowym w mózgu są szeroko dyskutowane w społeczności naukowej i medycznej.



A skoro (hipotetycznie) tak jest to:



Sny w takim razie nie są halucynacjami - wytworami mózgu, ale rzeczywistymi zdarzeniami bliźniaczych "ja" z alternatywnych rzeczywistości, które istnieją dzięki temu że znana z mechaniki kwantowej funkcja falowa nie ulega kolapsowi, ale ewoluuje we wszystkich możliwościach.

Szczególnym przypadkiem jest tzw. deja-vu czyli przypomnienie wcześniejszego snu, identycznego z zaistniałą sytuacją na jawie.



W czasie snu, jak i przy zażyciu substancji psychoaktywnych następuje mniejsze lub większe osłabienie powiązania umysłu z mózgiem, co umożliwia umysłowi doświadczanie innych wymiarów.



Świadomość doświadcza rzeczywistości poprzez nieustanną ewolucję funkcji

falowej w wielu ścieżkach życia, przy czym dany człowiek jest świadomy

tylko jednej z nich, a chronologiczny ciąg wyników kolapsów funkcji falowej jest właśnie tym co określamy jako "czas" którego doświadcza świadomość człowieka.

Odbiciem tego jest znany z fizyki kwantowej tzw. efekt obserwatora.



Nielokalny umysł istnieć może w wyższych wymiarach, hiperprzestrzeni - których istnienie postuluje choćby teoria strun.



Możliwe częściowe lub całkowite przejęcie kontroli nad mózgiem (i ciałem) przez obce umysły określane jest mianem opętania, choroby psychicznej, schizofrenii.

0
0

Dodane przez Robert (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

Po twoich komentarzach widać,że nic nie wiesz na temat życia po śmierci,a próbujesz się wypowiadać!

jest wiele dowodów na to,że życie po smierci istnieje!np doświadczenia ludzi,którzy przeżyli śmierć kliniczną,a teraz

jeszcze dochodzą do tego badania naukowców,którzy są w temacie bardzo długo.

0
0

Można spekulować czy szczury mają jakieś wizje z pogranicza śmierci co prawda naukowcy odkryli ostatnimi czasy że szczurza szyszynka wytwarza DMT (u człowieka ta substancja według teori jest wytwarzana podczas narodzin i śmierci) ale raczej trudno jest zrobić wywiad z jakimś szczurem na ten temat .

0
0

"Każdy wierzący człowiek jest przekonany, że posiada duszę" A co ma z tym wiara wspólnego? O duszy mówiło wielu filozofów w czasie gdy ani chrzescijaństwa, ani islamu nie było. Wielu wierzących było przekonanych, że Ziemia jest plaska i jest centrum Wszechświata. Akurat wierzący to nie intelektualna śmietanka ludzkości, a wrecz odwrotnie. Akurat modele wierzacych  raczej skupiają się na wiernopoddańczej służbie bóstwu, czczeniu go i podlizywaniu się mu, o czym filozofowie, a  teraz nauka nie wspominają. W Polsce mieliśmy problem, bo w PRL-u odrzucało się te teorie Arystotelesa czy jego poprzedników (Platona i Sokratesa), które mówily o duszy. Dzisiaj również się to robi, bo obowiazuje katolicka fikcja. Religie nie badają duszy, a tworzą wokół niej fikcję wyznaniową. 

0
0