Czy nadciąga koniec uniwersytetów?

Kategorie: 

Źródło: pixabay.com

Pandemia COVID-19, wymusiła na szkołach całego świata przeprowadzanie zajęć w trybie zdalnym. Nie do końca się udało i badania wskazują, że wiele osób woli tradycyjne zajęcia w szkole i kontakt z rówieśnikami. Jednak standardowe uczelnie wyższe mogą już wkrótce przejść do historii.

Otwarte kursy online (massive open online course - MOOC), są obecne na „rynku” od kilku lat i sukcesywnie się rozwijają. Zaangażowali się w nie najwięksi specjaliści branży IT. Dla przykładu Andrew Ng - były koordynator projektu Google Brain, założył firmę Coursera. Podpisał umowy o świadczeniu usług edukacyjnych z Uniwersytetami: Stanforda, Princeton, Michigan i Pensylwanii, Johna Hopkinsa i Kalifornijskim Instytutem Technologicznym. Harvard i MIT utworzyły wspólnie platformę EdX. Sebastian Thrun z Google X stworzył z kolei Udacity.

 

Już teraz mówi się, że MOOC są „pączkującą globalną internetową rewolucją szkolnictwa wyższego”. Niektórzy idą dalej i twierdzą, że otwarte kursy online mogą „odblokować miliardy umysłów, które rozwiążą największe problemy naszego świata.” Wyzwaniem pozostaje sprawienie, aby pracodawcy postrzegali certyfikaty ukończenia takich kursów, jako równowartościowe z dyplomami tradycyjnych uczelni wyższych. Jeśli się to uda na zawsze zmieni się funkcjonowanie sektora szkolnictwa wyższego.

 

Weryfikację uczestników MOOC  rozwiążą algorytmy rozpoznawania twarzy oraz algorytmy identyfikujące na podstawie tempa pisania na klawiaturze. Plagiaty będą wyłapywane przez automatyczne porównywanie prac pisemnych z przepastnymi bazami danych. MOOC będą wystawiały referencje nie za sam udział w zajęciach, ale za zdawanie specjalnych egzaminów, które sprawdzą określone kompetencje.

 

Ten mechanizm, narzuci jednak system, w którym „zwycięzca bierze wszystko”. Studenci będą mogli za darmo brać udział w internetowych zajęciach prowadzonych przez gwiazdy światowej nauki z Harvardu czy Stanfordu i otrzymywać za nie rekomendacje ważne dla przyszłych pracodawców. Kto w takim wypadku zdecyduje się płacić czesne za studia? Szacuje się więc, że do 2030 roku połowa amerykańskich uniwersytetów może zbankrutować. Nawet jeśli część szkół przetrwa, odnotuje drastyczny spadek w naborze i dochodach oraz masowe zwolnienia zarówno pracowników administracji, jak i nauczycieli.

 

Zasadne jest też pytanie o opór tej części środowiska akademickiego, która nie pracuje w słynnych globalnych uczelniach. Bo to właśnie ci ludzie pójdą w niebyt, jeśli okaże się, że większość młodych ludzi wybierze internetowy wykład genetyka George’a Churcha, zamiast nudnych zajęć na swojej macierzystej uczelni, prowadzonych przez pozbawionych charyzmy profesorów-emerytów. I tak, z ponad 25 tysięcy uczelni wyższych na świecie, zostanie może 100, które zastąpią całą resztę.

 

Ocena: 

3
Średnio: 3 (1 vote)
Dodaj komentarz

loading...

Skomentuj