Chińscy naukowcy dokonują postępów w pracach nad silnikiem EM Drive
Image
Chiny chcą zostać globalnym liderem w rozwoju sztucznej inteligencji, przewodzą w pracach nad kwantową siecią satelitarną i posiadają najszybsze na świecie superkomputery. Teraz przekonujemy się, że chińscy naukowcy chcą odegrać kluczową rolę we wdrażaniu tajemniczego napędu, który może zrewolucjonizować podróże kosmiczne.
Relatywistyczny napęd elektromagnetyczny, zwany powszechnie jako EM Drive, wywołał w ostatnich latach spore zamieszanie w świecie nauki. Silnik ten nie emituje żadnego gazu pędnego i opiera się wyłącznie na energii elektrycznej, która służy jako paliwo. Urządzenie generuje ciąg poprzez mikrofale odbijające się od wnętrza stożkowatego i pokrytego metalem kontenera. Więcej na temat EM Drive można przeczytać tutaj.
Eksperymenty z udziałem silnika prowadzone były między innymi przez naukowców i inżynierów z NASA Eagleworks Laboratories w 2016 roku. Podczas testów, ich napęd EM Drive wyprodukował ciąg rzędu 1,2 ± 0,1 miliniutona na jeden kilowat mocy. W tym samym roku, naukowcy z Chińskiej Akademii Technologii Kosmicznych (CAST) postanowili wysłać swoją wersję relatywistycznego silnika elektromagnetycznego w przestrzeń kosmiczną - urządzenie zostało umieszczone na pokładzie satelity Tiangong-2 i pracowało w warunkach mikrograwitacji.
Ciekawostką jest, że portal informacyjny IBTimes UK, powołując się na swoje źródła powiadomił, iż na pokładzie bezzałogowego wahadłowca X-37B testowana była wersja silnika EM Drive podczas misji kosmicznej, która trwała od 20 maja 2015 roku do 7 maja 2017 roku. Maszyna należy do Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych, które nie przedstawiają szczegółów misji. Powyższa plotka nie została w żaden sposób potwierdzona.
Stacja telewizyjna CCTV2 wyemitowała ostatnio wywiad z dr Chenem Yue. Wynika z niego, że naukowiec wraz ze swoim zespołem osiągnął postępy w pracach nad napędem EM Drive. W najbliższej przyszłości badacze mają zamiar ponownie wysłać silnik w przestrzeń kosmiczną na pokładzie satelity. Niestety tym razem nie podano żadnych konkretnych szczegółów.
Z dostępnych obecnie informacji wynika, że Chińska Akademia Technologii Kosmicznych ma zamiar jak najszybciej zrozumieć na jakiej zasadzie działa ten napęd i wdrożyć nową technologię. Dzięki niej, lot na Księżyc mógłby potrwać tylko kilka godzin, zaś na Marsa dolecielibyśmy w około 70 dni przy zaoszczędzeniu ogromnych środków finansowych. Silnik EM Drive pozwoliłby nam również dotrzeć do odległych systemów gwiezdnych i egzoplanet w znacznie krótszym czasie niż z pomocą dostępnych obecnie rozwiązań.
- Dodaj komentarz
- 9725 odsłon
Przecież sonda New Horizons
Przecież sonda New Horizons leciała na Księżyc 8,5h...
Hmm? Pewien jestem, że ta
Hmm? Pewien jestem, że ta rewelacja (w porównaniu z żaglem słonecznym i najlepszą fotovoltaiką) wypadnie gorzej (a prądu z próżni nie uświadczy). Choć niektórzy naukowcy twirdzą, że statki na fotoogniwa są lepsze od żaglowców. Niby sprawność takiego silnika, jest największą z możliwych - tylko masa zapasów energii?
"ciąg rzędu 1,2 ± 0,1
"ciąg rzędu 1,2 ± 0,1 miliniutona na jeden kilowat mocy"? Chciałem obliczyć sprawność... i klapa. 1N=1kg*m/(s*s), a 1W=1kg*m/(s*s*s), w Wikipedii to nawet 1W=1kg*m*m/(s*s*s). Tak nie może być - z prawej strony musi być praca. Tylko, czy to jest kilowatsekunda?
"Eksperymenty z udziałem
"Eksperymenty z udziałem silnika prowadzone były między innymi przez naukowców i inżynierów z NASA Eagleworks Laboratories w 2016 roku." Tak k woli ścisłości, to NASA odmówiła badania koncepcji silnika, który miał działać niezgodnie z prawami fizyki. Właśnie Chińczycy, jako ludzie otwarci na nowe i mający fundusze, przetestowali ten silnik w warunkach kosmosu jako pierwsi, poproszeni przez wynalazcę z Wielkiej Brytanii. Amerykanie obudzili się z ręką w nocniku, gdy to Sinhua podała, że silnik, choć wbrew zasadom, to jednak działa. Zgięty w kułak śmiałem się, gdy amerykańskie gazety dumnie donosiły o "pierwszym, wiarygodnym potwierdzeniu" działania silnika emdrive. Amerykanie są tak wiarygodni, jak istnienie broni chemicznej w Iraku czy przebywanie Bin Ladena w Afganistanie, z którego to obecności tam wynikła wojna, trwająca do dzisiaj, gdy już nikt nie pamięta, ani o Bin Ladenie, ani o katastrofie WTC.