Boeing chce wprowadzić pierwsze autonomiczne samoloty pasażerskie

Kategorie: 

Źródło: Flickr/Mark Harkin/CC BY 2.0

Firmy z całego świata osiągają coraz większe postępy w dziedzinie autonomicznych samochodów, które będą mogły samodzielnie poruszać się po jezdni, omijać przeszkodzy, osiągnąć wyznaczony cel a nawet bezbłędnie zaparkować. Teraz przychodzi czas na autonomiczne samoloty pasażerskie. Amerykański koncern lotniczy Boeing chce opracować i przetestować pierwszy "samolatający" samolot.

 

Wbrew pozorom, prace nad samojeżdżącymi samochodami są o wiele bardziej czasochłonne niż w przypadku autonomicznych samolotów. Pojazdy lądowe muszą być naszpikowane różnymi urządzeniami, które pozwolą np. w porę zidentyfikować przeszkodzę na ulicy i użyć hamulca lub wykonać manewr omijający. Jadąc z dużą prędkością po mieście naprawdę łatwo o wypadek zwłaszcza gdy mamy do czynienia z ludźmi, których zachowania nieraz są trudne do przewidzenia. Ponadto, samochody autonomiczne nie mogą poruszać się po dziurawej jezdni.

 

Komputery pokładowe posiadają sztuczną inteligencję, którą trzeba najpierw nauczyć prawidłowej jazdy, dlatego zanim samojeżdżące samochody będą gotowe do użytku trzeba przejechać nimi wiele kilometrów i sprawdzić jak algorytmy będą reagować w różnych sytuacjach - szczególnie w tych, w których życie ludzkie może być poważnie zagrożone.

 

Z kolei prace nad autonomicznymi samolotami są już w pewien sposób ułatwione, ponieważ można skorzystać z popularnych w dzisiejszych czasach bezzałogowców i odpowiednio rozwinąć zawarte w nich algorytmy. Również i w tym przypadku sprawa nie jest łatwa - komputery pokładowe będą musiały "wiedzieć" jak zareagować w przypadku wystąpienia awarii wysoko nad powierzchnią Ziemi. Autonomiczne samoloty będą musiały wystartować, wznieść się, osiągnąć wymaganą prędkość i wysokość a następnie skierować się w kierunku lotniska docelowego przestrzegając przepisów ruchu lotniczego. Dla sztucznej inteligencji największym wyzwaniem będzie wykonanie gładkiego lądowania.

 

Wiceprezes koncernu Boeing Mike Sinnett ujawnił, że w okresie letnim technologia zostanie przetestowana w symulatorze lotu, zaś w 2018 roku odbędzie się pierwszy lot testowy. Samolot pasażerski wyposażony w sztuczną inteligencję, z Mike'em Sinnettem na pokładzie, będzie musiał podejmować decyzje niczym doświadczony pilot.

 

Trudno jednak powiedzieć kiedy pierwsze autonomiczne samoloty faktycznie będą przewozić pasażerów. Najpierw trzeba zadbać, aby technologia była bezpieczna i koniecznie trzeba zminimalizować ryzyko ewentualnej katastrofy lub awarii w powietrzu. Kolejna sprawa to kwestia zmiany przepisów. Na koniec Boeing będzie musiał przekonać klientów, że "samolatające" samoloty również mogą być bezpieczne.

 

Ocena: 

Nie ma jeszcze ocen
Dodaj komentarz

loading...

Komentarze

Portret użytkownika suawco

Czy leci z nami pilot?

Czy leci z nami pilot? Smile

No ja nigdy nie dam się namówić na lot takim samolotem. Może dlatego że jestem info/elektronikiem i wiele już w życiu widziałem, bo uważam, że owszem, nie musi być coopilota, ale 1 człowiek musi byc jako alternatywa na wypadek nieprzewidzianej okoliczności. I tak przyniosłoby duże oszczędności bo tylko 1 zamiast 2 pilotów. Gdy w aucie coś padnie to z reguły grozi to zatrzymaniem pojazdu. Ale samolot to się zatrzyma dopiero na ziemi z setkką pasażerów na pokładzie.

Portret użytkownika ledek

Dokładnie tak. Poza tym

Dokładnie tak. Poza tym zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak chętnie eliminujemy człowieka z pracy? Robotyzacja, automatyzacja, komputeryzacja i jeden problem... z wypłatą emerytur, bo... za krótko pracujemy. Czyżby robotyzacja, automatyzacja i komputeryzacja nie służyły pomnażaniu pieniędzy, zmuszając nas do dłuzszej pracy? Czyżby stary człowiek mimo wszystko musiał pracować do 70 lat, bo nie będzie miał emerytury? To po cóż to zastępowanie robotami człowieka? Gdzie trafią pieniądze, które dzięki zastępowaniu pracy ludzkiej zostaną wytworzone? Katar, gdyby chciał powierzyć wszystkie pieniądze ludziom związanym z branżą naftową (szejkom), musiałby uśmiercić większość swych obywateli. Dla mnie robotyzacja, automatyzacja i komputeryzacja wytwarzają dobra materialne, ale zyski trafiają tylko do bogaczy. W jakimś sensie podziwiam Katarczyków, że potrafią się dzielić ustanowili świadczenie dla obywatela tego kraju, niezależnie czy on pracuje czy nie. W Szwajcarii (w Finlandii również) już był projekt takiego świadczenia obywatelskiego na poziomie 2 tys. EUR miesięcznie, ale na razie przepadł. Gdy chcesz pracować dostajesz więcej. Znika problem ZUS, znika problem emerytur. My dalej udajemy, że emerytura naszych ojców zależy od naszych zarobków, choć nie ma ona  z naszymi świadczeniami najmniejszego związku, a ojciec bogacza może skończyć w przytułku.  Prawdziwy komunizm fiskalny. Czy zatem zastąpienie pilotów i personelu pokładowego ma jakiś sens ekonomiczny? Chyba żadnego. To taki zabieg, by obniżyć koszta bogatym, a strajki personelu mogą się skończyć jedynie zastąpieniem ich maszyną i odebraniem świadczeń. Może robotnicy w XIX wieku mieli rację niszcząc maszyny? Patologiczna akcja, patologiczna reakcja – takie nowe prawo Newtona?

Skomentuj