Lipiec 2022

Ocean Spokojny jest tak mocno zakwaszony, że rozpuszczają się w nim kraby

Wzrost dwutlenku węgla na Pacyfiku spowodował, że woda stała się tak kwaśna, że dosłownie rozpuszcza pancerzyki krabów.

 

Szokujące wyniki uzyskano w badaniu opublikowanym w tym tygodniu w czasopiśmie Science of the Total Environment, opartym na przeglądzie wybrzeży w stanie Oregon, Waszyngtonie i Kolumbia Brytyjska w 2016 roku.

 

Naukowcy zbadali młode osobniki Dungeness, czyli gatunek kraba żyjącego w zaroślach i na dnie zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej, i stwierdzili, że niskie pH w Oceanie Spokojnym powoduje korozję skorupy kraba Dungeness.

 

Oceany pochłaniają znaczną ilość dwutlenku węgla emitowanego do atmosfery, a poziomy dwutlenku węgla mają bezpośredni wpływ na kwasowość oceanu. W miarę wzrostu poziomu dwutlenku węgla z powodu spalania paliw kopalnych, pH oceanu spada, przez co ten wielki akwen staje się coraz bardziej kwaśny.

 

Oczywiście wysoka kwasowość nie jest wskazana, ponieważ stanowi zagrożenie dla życia morskiego. Poziomy kwasów rozpuszczają węglan wapnia, który tworzy „skorupy” większości organizmów w oceanie. Dlatego organizmy z egzoszkieletami, takie jak kraby, są szczególnie podatne, ponieważ ich skorupy węglanu wapnia mają bezpośredni kontakt z wodą. Naukowcy spodziewali się, że w pewnym momencie bieżącego wieku kwasowość wpłynie na życie morskie, ale nie myśleli, że nastąpi to tak szybko.

 

Naukowcy odkryli, że niektóre Dungeness na wolności mają już „poważne uszkodzenia skorupy”, co oznacza, że ich pancerze są częściowo rozpuszczone. Kraby te osiągają też mniejsze rozmiary.

 

Badanie ujawniło również uszkodzenie struktur podobnych do włosów, które działają jako receptory czuciowe u krabów. Naukowcy uważają, że może to prowadzić do spowolnienia ruchu, wadliwego pływania i innych problemów.

 

Stwierdzono, że w wodach przybrzeżnych zamieszkałych wcześniej przez kraby odkryto niedawno „gorące miejsca” zakwaszenia oceanów spowodowane połączeniem okresowego silnego wypływu głębszych wód oceanicznych bogatych w dwutlenek węgla i wód powierzchniowych, które emitowały pochłonięty gaz przez spalanie paliw kopalnych i inne działania ludzi.

 

Eksperci twierdzą, że potrzebne są dalsze badania, aby zrozumieć, co to wszystko może oznaczać dla przyszłości kraba Dungenness. Wody przybrzeżne Pacyfiku nadal pochłaniają dwutlenek węgla.

 

Dodaj komentarz

loading...

Nowy superkondensator pozwoli naładować telefon w kilka sekund

Problem z bateriami w dzisiejszych urządzeniach elektronicznych jest wszystkim dobrze znany. Z czasem dochodzi do ich degradacji, przez co urządzenie działa coraz krócej i wymaga coraz częstszego ładowania. Jest to prawdziwa zmora dla dzisiejszych laptopów, smartfonów i tabletów. Miejmy jednak nadzieję, że nowy wynalazek wreszcie odmieni ten stan rzeczy.

 

Naukowcy z Uniwersytetu Centralnej Florydy zaprezentowani nowy superkondensator, który można naładować w ciągu kilku sekund, natomiast urządzenie pracowałoby nawet przez tydzień bez konieczności ponownego ładowania. Jest on giętki, posiada niewielki rozmiar i dużą wydajność.

"Naukowcy z UFC odeszli zupełnie od koncepcji wykorzystania grafenu. Zamiast tego owinęli nanorurkami dwuwymiarowe materiały metaliczne o grubości zaledwie kilku atomów, tworząc coś, co sami nazwali superkondensatorem. Dzięki temu, powierzchnia przyjmująca ładunki jest bardzo duża, a przepływ elektronów pomiędzy rdzeniem a powłoką większy, niż w przypadku standardowych baterii." - podaje portal Conowego.pl.

Wynalazcy twierdzą, że ich nowy superkondensator może przetrwać ponad 30 tysięcy ładowań bez degradacji. Jego wydajność i możliwość szybkiego naładowania sprawia, że znajduje idealne zastosowanie w samochodach elektrycznych i ogólnie w elektronice.

 

Dobra wiadomość jest taka, że naukowcy z Uniwersytetu Centralnej Florydy mają zamiar opatentować swój superkondensator. Miejmy więc nadzieję, że nowe superkondensatory pozwolą odmienić dzisiejszą elektronikę.

 

Dodaj komentarz

loading...

Supernowe z czarnych karłów zakończą istnienie Wszechświata

Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego w Illinois twierdzą, że w ostatnim etapie „życia” Wszechświata dojdzie do serii eksplozji dziwnych obiektów kosmicznych. Tzw. supernowe czarnych karłów mają zwiastować koniec istnienia Wszechświata, jakiego znamy.

 

Życie i śmierć gwiazd są wyznaczane przez ich masy. Gwiazdy o masie powyżej 10 mas Słońca eksplodują jako supernowe i mogą stać się czarnymi dziurami. Jednak mniejsze gwiazdy nie produkują ciężkich pierwiastków na drodze fuzji jądrowej i kończą swoje życie jako białe karły – niewielkie obiekty składające się ze zdegenerowanej materii. Przez biliony lat, białe karły ciemnieją i zamieniają się w ciemne, zamarznięte obiekty, zwane czarnymi karłami.

 

Gwiazdy są zwykle napędzane przez fuzję termojądrową, która powoduje łączenie się atomów w cięższe pierwiastki. Jednak zdaniem naukowców, supernowe czarnych karłów mogą powstawać na drodze fuzji pikonuklearnej, gdzie tunelowanie kwantowe może pozwalać atomom zbliżać się do siebie na mniejsze odległości, niż w normalnych warunkach. Ten proces kwantowy może bardzo powoli zamieniać pierwiastki w białym karle w żelazo. Jest to ostatni pierwiastek, jaki może powstać na drodze fuzji jądrowej.

Zamiana czarnego karła w żelazo w wyniku fuzji pikonuklearnej może potrwać od 10^1100 do 10^32000 lat. Gdy ten obiekt będzie składał się w większości z tego pierwiastka, może zostać zmiażdżony pod wpływem własnej masy. Supernowa wywołałaby ogromną implozję, która zrzuciłaby zewnętrzne warstwy czarnego karła. Zdaniem naukowców, eksplozje te mogą występować tylko w przypadku czarnych karłów o masach od 1,16 do 1,35 mas Słońca.

 

Naukowcy oszacowali, że w ostatnim etapie „życia” Wszechświata może pojawić się tryliard (10^21) supernowych czarnych karłów i byłaby to już ostatnia emisja światła we Wszechświecie. Warto jednak mieć na uwadze, że czarne karły to hipotetyczne gwiazdy, a według naukowców, Wszechświat jest jeszcze zbyt młody, abyśmy mogli je zaobserwować.

 

Dodaj komentarz

loading...

Perpetuum mobile jest możliwe! Naukowcom po raz pierwszy udało się z powodzeniem połączyć dwa kryształy czasu

Fizycy właśnie wykonali zaskakujący krok w kierunku urządzeń kwantowych, które będą wydawać się czymś z dziedziny zaliczanej do fantastyki naukowej. Po raz pierwszy wyizolowane grupy cząstek, które zachowują się jak dziwne stany materii znane jako kryształy czasu, zostały połączone w jeden ewoluujący system, który może okazać się niezwykle przydatny w obliczeniach kwantowych.

 

Po pierwszym zaobserwowaniu interakcji między dwoma kryształami czasu opisanej w artykule sprzed dwóch lat, jest to kolejny krok w kierunku potencjalnego wykorzystania kryształów czasu do celów praktycznych, takich jak kwantowe przetwarzanie informacji. Kryształy czasu, oficjalnie odkryte i potwierdzone zaledwie kilka lat temu, w 2016 roku, były kiedyś uważane za fizycznie niemożliwe. Są fazą materii, bardzo podobną do zwykłych kryształów, ale z jedną dodatkową, szczególną i bardzo specyficzną właściwością.

 

W zwykłych kryształach atomy są ułożone w nieruchomą trójwymiarową strukturę sieciową, podobną do sieci atomowej diamentu lub kwarcu. Te powtarzające się siatki mogą różnić się konfiguracją, ale każdy ruch, jaki wykazują, jest spowodowany wyłącznie czynnikami zewnętrznymi. W czasie kryształy, atomy zachowują się nieco inaczej. Pokazują wzorce ruchu w czasie, których nie da się tak łatwo wytłumaczyć wpływami zewnętrznymi. Te oscylacje – zwane „tykami” – mają stałą i określoną częstotliwość.

 

Teoretycznie kryształy czasu tykają w najniższym możliwym stanie energetycznym – znanym jako stan podstawowy – i dlatego są stabilne i spójne przez długi czas. Jeśli więc struktura zwykłych kryształów powtarza się w przestrzeni, to w czasie kryształy powtarzają się w przestrzeni i czasie, demonstrując w ten sposób maszynę perpetuum mobile stanu podstawowego.

 

Wszyscy wiedzą, że perpetuum mobile są niemożliwe jednak w fizyce kwantowej ciągły ruch jest możliwy. Przekradając się przez tę lukę, możemy tworzyć kryształy czasu. Kryształy czasu, nad którymi pracuje zespół, składają się z quasi-cząstek zwanych magnonami. Magnony nie są prawdziwymi cząstkami, ale zbiorowym wzbudzeniem spinów elektronów, jak fala rozchodząca się w sieci spinów.

 

Magnony powstają, gdy hel-3 – stabilny izotop helu z dwoma protonami i jednym neutronem – schładza się do jednej dziesięciotysięcznej stopnia od zera absolutnego. W tym przypadku powstaje tak zwana faza B cieczy nadciekłej - ciecz o zerowej lepkości i niskim ciśnieniu. W tym środowisku kryształy czasu tworzą się jako przestrzennie oddzielne kondensaty Bosego-Einsteina, z których każdy składa się z bilionów quasi-cząstek magnonów.

 

Kondensat Bosego-Einsteina powstaje z bozonów schłodzonych tylko ułamek powyżej zera bezwzględnego (ale nie do zera bezwzględnego, przy którym atomy przestają się poruszać). Powoduje to, że schodzą do najniższego stanu energetycznego, poruszają się niezwykle wolno i zbliżają się na tyle blisko, aby nakładały się na siebie, tworząc chmurę atomów o wysokiej gęstości, która działa jak pojedynczy „superatom” lub fala materii.

 

Kiedy pozwolono, aby dwa kryształy czasu zetknęły się ze sobą, wymieniły się magnonami. Ta wymiana wpłynęła na fluktuacje każdego z kryształów czasu, tworząc pojedynczy system z możliwością funkcjonowania w dwóch dyskretnych stanach. W fizyce kwantowej obiekty, które mogą mieć więcej niż jeden stan, istnieją w mieszaninie tych stanów, dopóki nie zostaną określone przez precyzyjny pomiar. Zatem posiadanie kryształu czasu, który działa w dwóch stanach, zapewnia bogaty wybór jako podstawę technologii kwantowych.

 

Kryształy czasu wciąż nie są używane jako kubity, ponieważ najpierw trzeba rozwiązać znaczną liczbę problemów. Ale szczegóły zaczynają się układać. Na początku tego roku inna grupa fizyków ogłosiła, że ​​udało im się stworzyć tymczasowe kryształy w temperaturze pokojowej, których nie trzeba izolować od otoczenia.

 

Bardziej złożone interakcje między kryształami czasu i precyzyjna kontrola nad nimi będą wymagały dalszego rozwoju, podobnie jak obserwacja oddziałujących kryształów czasu bez potrzeby stosowania chłodzonych nadcieczy. Ale naukowcy są optymistami.

 

Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie Nature Communications. 

@innemedium Naukowcy zdołali połączyć dwa kryształy czasu! #ciekawostki #dlaciebie #nauka #badania ♬ dźwięk oryginalny - innemedium
Dodaj komentarz

loading...

Ciemna materia z Drogi Mlecznej może odpowiadać za okresy wymierania na Ziemi

Nasza planeta wydaje się być stworzona do podtrzymywania życia, ale nie było tak w przeszłości. Z zadziwiającą regularnością sielankę tę kończą znaczące kataklizmy, które prowadzą do kolejnych wymierań gatunków. Naukowcy sugerują, że ten cykl zniszczenia można wyjaśnić dzięki uwzględnieniu ciemnej materii, której skupiska Układ Słoneczny przechodzi co około 30 milionów lat.

 

Profesor Michael Rampino z New York University twierdzi, że regularne zmiany geologiczne i masowe wymierania organizmów żywych to skutki przejścia naszej planety przez skupiska ciemnej materii. Hipotetycznej substancji nie emitującej promieniowania elektromagnetycznego, ale wywierającej obserwowany skutek grawitacyjny. Ciemna materia, według wyliczeń astrofizyków, zajmuje 27% masy całego wszechświata. 

 

Z badań wynika, że pełny obrót wokół centrum Galaktyki zajmuje Ziemi około 250 milionów lat a co 30 milinów lat planeta poruszająca się w formie spirali, przechodzi galaktyczny dysk powodując większą ilość ciemnej materii, która znajduje się na naszej drodze. Po analizie ruchu Ziemi wokół galaktyki, Rampino stwierdził, że spotkanie z ciemną materią pokrywa się z okresami szczególnie aktywnego ostrzału przez komety, co bywało często przyczyną masowego wymierania gatunków.

 

Badacz uważa, że ​​ciemna materia wywołuje zmiany orbit komet, które zwykle przelatują daleko od Ziemi. Wskutek tego komety zaczyna pojawiać się bliżej naszej planecie aż ostatecznie dochodzi do kolizji. Naukowiec sugeruje dodatkowo, że ciemna materia może się kumulować w ziemskim jądrze, podgrzewając je. Rampino spekuluje, że cząstki ciemnej materii ulegają anihilacji powodując jego podgrzewanie. To z kolei może wpływać na aktywność wulkaniczną a nawet na przebiegunowanie czy zmiany poziomu mórz.

 

Profesor Rampino opublikował wyniki swoich badań w czasopiśmie Monthly Notices of the Royal Astronomical Society. Jego zdaniem nasze cykle ewolucyjne i biologiczne na Ziemi są w oczywisty sposób zsynchronizowane z rytmem galaktyki. Naukowiec uważa, że jego praca zmieni nasz pogląd na Ziemię.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Kwantowe eksperymenty potwierdzają iluzoryczną naturę rzeczywistości

Właściwie nikt na świecie nie rozumie mechaniki kwantowej. Nadal nie jest jasne, dlaczego eksperyment potrzebuje obserwatora, który determinuje zachowanie systemu i powoduje podjęcie jednego z dwóch stanów w tak zwanej superpozycji kwantowej. Niektórzy twierdza, że to jest dowód nie wprost na to, że nasza rzeczywistość jest hologramem.

 

Mechanika kwantowa jest praktycznie interwencją świadomej myśli w materialnej rzeczywistości. Obecnie istnieje wiele interpretacji mechaniki kwantowej, ale interpretacja Kopenhaska jest najbardziej znany. W 1920 roku jej podstawy zostały sformułowane przez Nielsa Bohra i Wernera Heisenberga.

 

Podstawą interpretacji kopenhaskiej jest funkcja falowa, która jest funkcją matematyczną, która zawiera informacje o wszystkich możliwych stanach układu kwantowego, w którym istnieje on jednocześnie. Według interpretacji kopenhaskiej, stan systemu i jego położenie w stosunku do innych stanów, można określić jedynie na podstawie obserwacji, funkcja falowa jest używany tylko do matematycznego obliczania prawdopodobieństwa w celu znalezienia układu w jednym lub w innym stanie kwantowym.

 

Niemniej jednak, liczba zwolenników interpretacji kopenhaskiej raczej spada, a głównym powodem jest tajemniczy chwilowe załamanie funkcji falowej w trakcie eksperymentu. Słynny eksperyment myślowy Erwina Schrödingera słabej z kotem powinien pokazać absurdalność tego zjawiska. Przypomnijmy szczegóły.

 

Wewnątrz czarnej skrzynki siedzi czarny kot, a wraz z nim butelki z trucizną i mechanizm, który może uwolnić truciznę losowo. Na przykład, kiedy radioaktywny atom dokona rozkładu, co uruchamia truciznę. Aktualny czas rozpadu atomu jest nieznany. Znany jest tylko okres jego półtrwania, w którym powstaje rozkład z prawdopodobieństwem 50%, że do rozkładu dojdzie.

 

Jest oczywiste, że dla zewnętrznego obserwatora kot w skrzynce jest w dwóch stanach: jest jednocześnie żywy, jeśli wszystko pójdzie dobrze i martwy, gdy rozpad nastąpił trucizna zabiła kota. Oba te stany są opisane przez falę funkcji kota, która zmienia się w czasie.

Im więcej czasu minęło, tym bardziej prawdopodobne staje się, że rozpad promieniotwórczy wystąpił. Ale jak tylko otworzyć okno, funkcja falowa się zakończy, a my natychmiast zobaczymy jaki jest wynik tego niezbyt humanitarnego eksperymentu.

 

W rzeczywistości, dopóki obserwator nie zobaczy, co jest w skrzyni, kot będzie nieskończenie w równowadze między życiem i śmiercią, czyli będzie jednocześnie żywy i martwy. Jego los może być określony tylko przez działania obserwatora. To absurdalne, ale właśnie to wykazał Schrodinger.

 

Według ankiety przeprowadzonej wśród fizyków, a prowadzonej przez gazetę The New York Times, dyfrakcja elektronowa to eksperyment, który jest jednym z najbardziej ekscytujących badań w historii nauki. Jaka jest jego natura?

 

Jeśli skierujemy strumień, który emituje wiązkę elektronów w stronę płytki z dwoma szczelinami spodziewalibyśmy się zobaczyć na znajdującym się z tyłu światłoczułym ekranie dwóch śladów, ale faktycznie pojawi się dużo bardziej skomplikowany wzór składający się na przemian z białych i czarnych pasów. Wynika to z faktu, że elektrony przechodzące przez szczelinę zaczynają zachowywać się nie tylko jako cząsteczki, ale przede wszystkim jako fala. Eksperyment działa również w przypadku fotonów i każdy może go sam przeprowadzić.

 

Fale oddziałują na siebie w przestrzeni, zderzając się i wzmacniając w wyniku złożonej struktury interferencji powodujących na przemian jasne i ciemne pasma pojawiające się na ekranie. Jednocześnie, wynik eksperymentu nie zmienia się, nawet gdy elektrony są badane jedna po drugiej. Nawet pojedyncza cząstka może być falą i przechodzi jednocześnie przez dwie szczeliny. Postulat ten został zaproponowany właśnie we wspomnianej interpretacji kopenhaskiej mechaniki kwantowej, gdzie cząstki mogą jednocześnie demonstrować swoje "normalne" właściwości fizyczne i funkcje, takie jak fala.

 

Aby jeszcze bardziej zagmatwać tę skomplikowaną historię należy przypomnieć o paradoksie obserwatora. Gdy podczas tych eksperymentów fizycy próbowali ustalić za pomocą posiadanych narzędzi, przez którą szczelinę elektron faktycznie przechodzi rozkład na ekranie zmieniał się radykalnie. Elektrony zdawały się tworzyć swoje fale jakby okiem obserwatorów. Opisanie danego eksperymentu nie mogło być zrealizowane bez fizycznego oddziaływania na niego poprzez sam fakt obserwacji i zdefiniowania w ten sposób układu.

 

Eksperymenty na dyfrakcję cząstek przeprowadzono nie tylko z elektronami, ale także innymi, znacznie większymi obiektami. Na przykład, fulereny, cząsteczki składające się z kilkudziesięciu atomów węgla. Grupa naukowców z Uniwersytetu w Wiedniu wykonała eksperyment, podczas którego napromieniowała cząsteczki fulerenów za pomocą ruchomych wiązek laserowych. Następnie ogrzewane przez źródło zewnętrzne cząsteczki zaczęły świecić nieuchronnie pokazując swoją obecność obserwatorowi.

 

Okazuje się, że fulereny z powodzeniem unikają przeszkód wykazując właściwości fali, podobne do poprzedniego przykładu z elektronami docierającymi do ekranu w nieoczekiwany sposób. Ale obecność fulerenów powoduje, że pod wpływem obserwatora zaczęły się zachowywać jak cząstki elementarne.

 

Jeden z najbardziej znanych w świecie prawa fizyki kwantowej jest zasada nieoznaczoności Heisenberga, zgodnie z którym nie jest możliwe do określenia prędkości i położenia obiektu kwantowego w danym momencie. Możemy zmierzyć pęd cząstki, ale nie możemy określić dokładnie jej pozycji, a tylko wyznaczyć przybliżoną jego orbitę.

 

Ostatnie eksperymenty przeprowadzone USA stanowią bardzo cenny wkład w tej dziedzinie. Efektów kwantowe w tych eksperymentach nie wykazano na poziomie elektronów lub nanocząsteczek, ale większych przedmiotów na przykład niewielkich taśm aluminiowych.

 

Taśma umiejscowiona była z obu stron tak, aby jego środek znajdował się w stanie zawieszenia i mógł wibrować pod wpływem czynników zewnętrznych. Ponadto, została umieszczona w pobliżu urządzenia zdolnego do dokładnego rejestrowania jej położenia. Eksperyment ujawnił kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze, każdy pomiar odnoszący się do pozycji obiektu zmieniał się za każdym razem.

 

Eksperymentatorzy wyznaczali współrzędne taśmy z dużą dokładnością, ale zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga, nie zmieniła się jej prędkość i tym samym późniejsza pozycja. Po drugie, co jest zupełnie nieoczekiwane, niektóre pomiary prowadzone na taśmie wskazywały na to, że dochodziło do jej chłodzenia. Tak więc, obserwator może zmieniać nawet właściwości fizyczne obiektów.

Czujne oko obserwatora dosłownie zmienia świat. Elektrony i fulereny przestają pokazywać swoje właściwości falowe, płyty aluminiowe się chłodzą, a niestabilne cząstki elementarne mogą nawet spowolnić swój rozpad. Dlaczego nie traktować tego jako zaangażowania naszych umysłów do tworzenia świata? Czy Carl Jung i Wolfgang Pauli - jedni z pionierów mechaniki kwantowej - mieli rację, gdy oświadczyli, że prawa fizyki i świadomość powinny być postrzegane jako komplementarne względem siebie?

 

Jesteśmy o krok od uznania tego, że świat wokół nas jest tylko iluzorycznym wytworem naszego umysłu. Jest to pomysł jednocześnie potworny i kuszący. Spróbujmy zatem jeszcze raz odwołać się do fizyków. Coraz mniej ludzi wierzy w interpretację kopenhaską mechaniki kwantowej właśnie w związku z tajemniczym załamaniem funkcji falowej i skłaniają się do bardziej przyziemnego i niezawodnego zjawiska dekoherencji kwantowej.

 

Wszystkie opisane tutaj eksperymenty i obserwacje wskazują na to, że eksperymentatorzy nieuchronnie wpływają na obserwowany system. Prowadzi to do konkluzji, że nie można obejrzeć systemu bez interakcji z nim. Każda interakcja w jakiś sposób modyfikuje własności.

 

Podczas tej interakcji układu kwantowy traci swoje pierwotne właściwości i staje się posłuszny względem "ważniejszego" systemu. To wyjaśnia paradoks kota Schrödingera, bo kot jest bardzo dużym systemem i nie może być oddzielony od reszty świata. Sama konstrukcja tego eksperymentu myślowego nie jest zatem z tego punktu widzenia do końca poprawna.

 

W każdym razie, jeśli przyjmiemy, rzeczywistość jako akt świadomości stojący na tle podstawy tworzenia tego, co widzimy dookoła nas, zatem dekoherencja jest znacznie wygodniejszym podejściem. Być może nawet zbyt wygodnym. Z takim podejściem, cały świat staje się klasycznie jedną wielka konsekwencją dekoherencji.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Ogniwa fotowoltaiczne z grafenu będą tworzyć energię ze światła słonecznego i wody

W kwestii fotowoltaiki, naukowcy skupiają się przede wszystkim na tym aby zwiększyć wydajność paneli słonecznych, tak aby mogły przekształcać jak największe ilości promieniowania słonecznego w energię. Jednak specjaliści z Ocean University w Qingdao pracują nad wyjątkową technologią, która będzie mogła funkcjonować nawet w nocy i nie będzie musiała polegać wyłącznie na Słońcu.

 

Przełomowa technologia opisana przez chińskich naukowców w zasadzie niczym nie różni się od dostępnych paneli słonecznych, za wyjątkiem ciekłego grafenu, dzięki któremu ogniwo dodatkowo produkuje energię w wyniku kontaktu z wodą i może tak naprawdę pracować w każdych warunkach pogodowych. To z kolei przełoży się na większe ilości energii, jakie będzie można wyprodukować w ciągu jednej doby.

 

Nowa technologia będzie niezwykle przydatna zwłaszcza w regionach, gdzie opady deszczu są na porządku dziennym. Panele te mogą generować energię podczas słonecznych dni a także gdy niebo zostanie pokryte chmurami i zacznie padać deszcz - zarówno w dzień, jak i w nocy. Uczeni chcą teraz przejść z etapu proof-of-concept i zbudować ogniwo, zdolne do gromadzenia energii nawet przez 24 godziny na dobę. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, wkrótce nowe ogniwa fotowoltaiczne doprowadzą do rewolucji w produkcji enegii odnawialnej.

Dodaj komentarz

loading...

Czy warto korzystać z Asany? Jakie są jej zalety?

Asana to jeden z najpopularniejszych programów do zarządzania projektami i zespołami. Powstałe w 2008 roku narzędzie z roku na rok zdobywa coraz więcej użytkowników i zyskuje popularność zarówno wśród małych biznesów jak i wielkich organizacji, i nie jest to zaskoczeniem, jeśli skupimy się na tym, co wyróżnia Asanę na tle konkurencji.

Prosty design z mnóstwem funkcji

Nie jest dziwne, że tak wielkie organizacje jak Spotify czy NASA korzystają z Asany – to prawdziwy tytan możliwości! Jednocześnie mnogość przydatnych funkcji nie wiąże się na szczęście z przytłaczającym designem; ten jest tak prosty jak to jest możliwe, ułatwiając znacznie codzienną pracę w projekcie i jego koordynację. Jeśli zarządzasz projektem, na pewno docenisz podstawowe opcje w  Asanie: tworzenie tablic, zespołów, zadań i podzadań. Ogromnym ułatwieniem jest możliwość dzielenia się plikami w ramach konkretnego zadania jak i całego projektu przez wszystkich członków zespołu, a także prowadzenie dyskusji nie tylko w komentarzach do jednego zadania, a także na forum całego projektu. Opcje ta redukują znacznie rozproszenie podczas pracy, ponieważ nie ma potrzeby sprawdzać ani komunikatora, ani maila, ani oddzielnego zewnętrznego dysku z plikami projektowymi – wszystkie ważne ustalenia możecie zakomunikować sobie bezpośrednio w projekcie w Asanie i macie tam też dostęp do całego archiwum wszystkich współdzielonych plików.

Więcej o Asanie znajdziesz na stronie: https://leadership-center.pl/blog/asana-co-to-za-narzedzie/

Sprawne planowanie i dotrzymywanie terminów

Asana ma bardzo dobrze przemyślane tworzenie przejrzystej wizualnie Roadmapy, która ułatwia znacznie długofalowe planowanie kamieni milowych w projekcie.  Jeśli dodamy do tego świetnie zintegrowaną funkcję kalendarza projektu, proste dodanie deadline’ów do zadań i kamieni milowych, a także możliwość przełączania się między widokami (do wyboru widok tablicy, listy zadań posegregowanych według czasu ich realizacji, czy kalendarza) i filtrowanie naszych zadań po wybranych projektach lub kategoriach — dostarczanie zadań na czas i ocena ich pracochłonności jest naprawdę ułatwiona. Warto wspomnieć też, że Asana dostępna jest także w wersji mobilnej, dzięki czemu koordynowanie zadań czy komunikacja z członkami zespołu jest możliwa również bez dostępu do komputera – chociażby w podroży czy podczas dnia wypełnionego spotkaniami.

Duże możliwości

Asana nie różni się od nich konkurencyjnych programów do zarządzania projektami dostępnymi funkcjami – co więcej, niektóre rzeczy są zwizualizowane w bardziej przystępny sposób. Funkcja raportowania ma możliwość pokazania obciążenia pracą w czasie konkretnego pracownika w danym projekcie, a zintegrowany z projektem kalendarz umożliwia śledzenie postępów i poinformuje Cię, kiedy termin dostarczenia kamienia milowego wejdzie w fazę ryzyka na tyle wcześnie, że bez problemu będziesz w stanie szybko wdrożyć plan naprawczy. Warto wspomnieć też, że wersja darmowa Asany oferuje możliwość tworzenia nielimitowanej liczby projektów i zarządzanie zespołami do 15 osób, co sprawia, że może to być idealne narzędzie nawet dla małych firm i niedużych działów w większych organizacjach, które wcześniej nie korzystały z oprogramowania do zarządzania zadaniami.

Dodaj komentarz

loading...

Tunele czasoprzestrzenne mogą pomóc w zrozumieniu czarnych dziur

Istnienie tuneli czasoprzestrzennych może pomóc w lepszym zrozumieniu czarnych dziur. Nowy artykuł przedstawia obejście dla znanych prawideł fizyki. Teoretycznie, pozwoli to lepiej zrozumieć, jak zapadająca się czarna dziura, unika naruszania podstawowych praw fizyki kwantowej. Badanie na ten temat, zostało opublikowane w Journal of High Energy Physics.

 

Zgodnie z ogólną teorią względności horyzont zdarzeń czarnej dziury jest punktem bez powrotu. Wszystko, co przekracza ten punkt krytyczny, jest nieuchronnie wciągane do studni grawitacyjnej i żadna prędkość we wszechświecie, nawet prędkość światła w próżni, nie jest wystarczająca, aby z niej uciec. W latach 70, pojawił się Stephen Hawking, który zasugerował, że czarne dziury mogą nadal emitować promieniowanie. Zgodnie z jego teorią dzieje się tak w wyniku interferencji czarnej dziury z falowymi właściwościami otaczających ją cząstek, co powoduje jej „blask” i wzrost tempery, wraz ze zmniejszaniem się rozmiaru czarnej dziury.

 

Ponieważ „poświata” nie wygląda jak to, co weszło do czarnej dziury, wydawałoby się, że wszystko, co wpadło do odparowanej czarnej dziury, zniknęło na zawsze. Ale zgodnie z mechaniką kwantową informacja nie może po prostu zniknąć z wszechświata. Wielu fizyków zastanawiało się więc nad tym, czy ta informacja jest zakodowana w promieniowaniu Hawkinga.

 

Fizyk Kanato Goto z Japonii, twierdzi, że nowa geometria tuneli czasoprzestrzennych, może pomóc w rozwikłaniu tej zagadki. Goto i jego zespół, chcieli zbadać swój pomysł matematycznie, obliczając entropię promieniowania Hawkinga wokół czarnej dziury. Jest to miara nieporządku w systemie, którą można wykorzystać do diagnozowania utraty informacji w promieniowaniu Hawkinga.

 

Według artykułu fizyka Dona Page'a z 1993 roku, jeśli entropia spada do zera w miarę znikania czarnej dziury, należy wykluczyć paradoks brakujących informacji. Niestety w mechanice kwantowej nie ma zjawiska, które pozwalałoby na taką zmianę. Na ratunek, idzie tutaj koncepcja tuneli czasoprzestrzennych, która w połączeniu z czarnymi dziurami, daje nam nowy sposób obliczania entropii promieniowania Hawkinga.

 

Kiedy zespół przeprowadził obliczenia przy użyciu autorskiego modelu tunelu czasoprzestrzennego, ich wyniki były zgodne z krzywą entropii Page'a. Sugeruje to, że informacje, które wykraczają poza horyzont zdarzeń czarnej dziury, nie mogą zostać utracone na zawsze. Oczywiście nie tłumaczy to wcale w jakiej formie opuszczają one osobliwość. Nie należy zapominać, że jest to tylko model, który wciąż pozostawia nas z wieloma pytaniami. Poznanie podstawowego mechanizmu przenoszenia informacji przez promieniowanie, pozwoli jednak zwiększyć wiedzę fizyków, na temat mechaniki czarnych dziur i tuneli czasoprzestrzennych.

 

Dodaj komentarz

loading...

Chińscy astronomowie twierdzą, że odebrali sygnał radiowy obcej cywilizacji!

Chiński gantyczny teleskop Sky Eye mógł odebrać sygnały pochodzące od obcych cywilizacji. Tak przynajmniej wynika z raportu zamieszczonego na łamach chińskiego periodyku naukowego „Science and Technology Daily”, który jednak szybko zniknął z ich strony internetowej. Mimo to sprawą zainteresował się Bloomberg a za nim powtarzają to agencje z całego świata. 

 

Co konkretnie wykryto? Chodzi o tak zwane sygnały elektromagnetyczne wąskiego pasma, które zostały wychwycone przez Sky Eye. Okazały się zaskakująco różne od tych odbieranych wcześniej.

 

Nie są jeszcze znane przyczyny usunięcia raportu o potencjalnych sygnałach od obcych cywilizacji ze stron „Science and Technology Daily”, która jest oficjalną gazetą chińskiego resortu nauki i technologii. Jednak nawet czasowa publikacja danych przyciągnęła uwagę i informacja o możliwych obcych zaczęła się rozprzestrzeniać w chińskich sieciach społecznościowych, a potem wspomniały o tym oficjalne chińskie media państwowe.

Teleskop Sky Eye znajduje się w południowo-zachodniej prowincji Kuejczou, oficjalnie rozpoczął poszukiwania życia pozaziemskiego w grudniu 2020 roku. Teleskop ten jest niezwykle wrażliwy na odbiór sygnałów radiowych wąskiego pasma i odgrywa kluczową rolę w poszukiwaniu obcych cywilizacji.

 

W przeszłości już kilkukrotnie odkrywano sygnały radiowe, które okazywały się być antropogenicznymi zakłóceniami radiowymi i dlatego to odkrycie wymaga dalszych badań. Najsłynniejszy sygnał będący kandydatem na pochodzący od obcej cywilizacji jest tak zwany sygnał Wow!, którego pochodzenie również pozostaje tajemnicą. 

 

Dodaj komentarz

loading...