Styczeń 2022

Sztuczna inteligencja tłumaczy już języki na poziomie zbliżonym do ludzkiego

Zapewne każdy z nas choć raz skorzystał z tłumacza języków Google bądź Skype. Przy prostych zdaniach wszytko jest ok, ale przy bardziej złożonych często wychodziły różne dziwactwa. Jednak interetowe translatory są ciągle doskonalone i już wkrótce naprawdę mogą zagrozić pozycji ludzkich tłumaczy.

Sztuczna inteligencja rozwijana przez Google, nabywa coraz większą wprawę w translacji bardziej zaawansowanej niż rozumienie pozycyjne, fleksyjne i składniowe. Oznacza to, że poziomem swoich umiejętności jest coraz bliższa ludzkiemu tłumaczowi.

 

Programiści Google pracują obecnie nad jeszcze lepszymi metodami tłumaczeń. Testy miały wykazać, że przekłady z języka hiszpańskiego na angielski, są już w stanie osiągnąć 5 punktów w sześciopunktowej skali, gdzie ostatni poziom, oznacza perfekcyjne tłumaczenie.

 

Obecna wersja tłumacza uzyskuje wynik 3,6 punktu, a doświadczony ludzki tłumacz 5,1. Zatem nowy system translacji, osiągający 5 punktów, praktycznie zrówna się umiejętnościami z ludźmi, którzy zawodowo zajmują się translacją.

 

SI Google'a już teraz tłumaczy pary języków, których wcześniej nie znała. Próbując to wyjaśnić, naukowcy stwierdzili, że algorytm stworzył własny system, pozwalający reprezentować niektóre frazy, bez względu na używany w danym momencie język. Jeśli potrafi więc przetłumaczyć coś z angielskiego na chiński i japoński, to uczy się przy okazji tłumaczenia z chińskiego na japoński.

 

Na ten moment tłumacz Google jest w stanie translatować ponad 100 języków, co daje ponad 5000 par języków do przetłumaczenia. Jeśli technologia interfejsów mózg-komputer zostanie upowszechniona, to już za kilka lat każdy posiadacz takiego urządzenia stanie się poliglotą. Czy zatem będą jeszcze potrzebni nauczyciele?

 

Dodaj komentarz

loading...

Odsalanie wody z mórz i oceanów nadzieją dla miliardów ludzi

Najbliższe dekady mogą być czasem wielkiego kryzysu wodnego, który może dotknąć kilka miliardów osób na całym świecie. Nadzieja tkwi w rozwoju technologii, które pozwolą znacząco zredukować niedobory wody pitnej.

Pozyskiwanie zdatnej do picia wody poprzez usuwanie soli morskiej, ciągle jeszcze nie doczekało się metody, która byłaby opłacalna ekonomicznie. Tylko w takim wypadku można będzie oczekiwać, że istniejące obecnie koncepcje, zostaną wykorzystane na tyle, aby ludzkość nie musiała toczyć wojen o dostęp do źródeł słodkiej wody.

Badacze cały czas pracują nad rozwojem technik, pozwalających na skuteczne i bardzo efektywne odsalanie.

W 2020 roku zaczęli poważnie testować materiał typu szkielet metaloorganiczny, który ma służyć właśnie do filtrowania wody morskiej. Jest nadzieja, że w odróżnieniu od innych sposobów, ten będzie wymagał znacznie mniejszego zużycia energii.

Testy wykazały, że po umieszczeniu materiału w wodzie, jest on w stanie selektywnie zatrzymywać jony i wszelkie inne zanieczyszczenia na swojej powierzchni. W ciągu 30 minut materiał ten jest zdolny do zredukowania zanieczyszczeń do poziomu, który zdecydowanie mieści się w wytycznych WHO, dotyczących bezpiecznej wody pitnej.

Można wyprodukować 139,5 litra świeżej wody na kilogram tego materiału dziennie. Po wychwyceniu zanieczyszczeń, materiał ten można oczyścić poprzez ekspozycję na światło słoneczne, które wpływa na uwolnienie wychwyconych soli w 4 minuty.

Technika ta zdaniem jej twórców, jest mniej energochłonna niż termiczne procesy odsalania i mniej skupiona na używaniu chemikaliów do czyszczenia, niż na przykład proces odwróconej osmozy.

Czy jednak jest ona na tyle skuteczna, by stać się głównym komercyjnym narzędziem do uzdatniania wody?

Jedno jest pewne, zamiast głowić się nad opracowywaniem kolejnych bomb, naukowcy oraz inżynierowie, powinni przenieść swoje działania na dużo bardziej korzystny dla ludzkości obszar badań.

 

Dodaj komentarz

loading...

Chiny opracowały potężny system sterowania pogodą

Kiedyś wzmianki o istnieniu technologii, za pomocą której można kontrolować pogodę, uważano za teorie spiskowe. Dziś Chińczycy udowadniają, że to, co niegdyś było wyśmiewane, obecnie stało się faktem.

Naukowcy z Chin, stworzyli system wywoływania sztucznego deszczu, który ma działać na obszarze ponad 5,5 miliona kilometrów kwadratowych. To powierzchnia większa od tej, którą zajmują zamieszkiwane przez prawie 1,5 miliarda ludzi Indie i obszar 18 razy większy od Polski.

 

Technologia wpływania na warunki pogodowe, będzie w stanie generować opady, tłumić śnieżyce oraz gradobicia. Dzięki niej, ograniczone zostaną takie zjawiska, jak pożary lasów i susze. Będzie ona stanowić potężne wsparcie dla chińskiego rolnictwa.

 

To kolejny dowód na to, że wyśmiewanie doniesień o istniejących już rozwiązaniach rodem z science-fiction, jest raczej dowodem krótkowzroczności „inteligentów”, aniżeli zidiocenia teoretyków spiskowych. Warto zauważyć, że są to technologie, o których informuje się oficjalnie, zatem to, co wojsko utajniło, może być w skali swojego zaawansowania o wiele bardziej wyrafinowane.

 

Należy się więc spodziewać, że Chiny jeszcze niejeden raz wyciągną jakiegoś „królika z kapelusza”.

 

Dodaj komentarz

loading...

NASA rozpoczyna misję badającą tajemnicze „wiry magnetyczne” na Księżycu

NASA wyśle ​​statek kosmiczny na powierzchnię Księżyca, aby zbadać jedną z najbardziej niezwykłych i tajemniczych cech naszego satelity. Urządzenie będzie próbowało wylądować w Gamma Reiner, tajemniczym wirze księżycowym i ma znacznie poszerzyć naszą wiedzę na temat naturalnego satelity Ziemi. Mowa tu o tak podstawowych pytaniach jak to: w jaki sposób się tworzą i jakie jest ich powiązanie z polem magnetycznym Księżyca.


Agencja podpisała nowy kontrakt z Intuitive Machines na wysłanie statku kosmicznego Nova-C na Księżyc w ramach misji IM0-3, zaplanowanej na 2024 rok. Misja IMO-3 wyśle ​​niemal 100 kg ładunku do regionu Rainer Gamma, wliczając w to sprzęt do pomiaru księżycowego pola magnetycznego. Na pokładzie, znajdzie się również rój małych robotów, które stworzą trójwymiarową mapę tego regionu.

Według NASA do 1966 roku naukowcy uważali wiry za kratery. Dopiero sonda kosmiczna Lunar Orbiter II, zbliżyła się do nich wystarczająco blisko, aby zmienić myślenie naukowców. W 1972 odkryto, że wiry są namagnesowane, przy czym jeden z nich w tajemniczy sposób powodował powstawanie innych wirów po przeciwnej stronie Księżyca. Wiry księżycowe pozostają narazie wielką tajemnicą. Ich badanie, może dostarczyć nam ważnych wskazówek na temat pola magnetycznego Księżyca i tego, jak możemy chronić przyszłych astronautów przed wiatrem słonecznym, który uderzają w jego powierzchnię.

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy znaleźli możliwy lek na COVID-19 w organizmach rekinów

Białka przypominające przeciwciała z układu odpornościowego rekinów są w stanie zapobiegać zakażeniu ludzkich komórek koronawirusem, jego szczepami i pokrewnymi wirusami. Tak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez amerykańskich naukowców.

 

Naukowcy z University of Wisconsin w Madison opublikowali w czwartek wyniki badania, w którym przeanalizowano białka podobne do przeciwciał (VNAR - Variable New Antigen Receptor) znajdujące się w układzie odpornościowym rekinów. Te małe białka - podobne do przeciwciał - mogą wchodzić w odosobnione miejsca, które ludzkie przeciwciała nie mogą. Mogą przybierać unikalne kształty geometryczne. To pozwala im rozpoznawać struktury, których nasze ludzkie przeciwciała nie są w stanie rozpoznać.

 

Białka te nie zostały jeszcze przetestowane na ludziach i w najbliższym czasie nie będą dostępne do leczenia ludzi, ale jak twierdzą naukowcy, pomogą przygotować się na przyszłe epidemie koronawirusów. W tym przypadku może zostanie użyta mieszanka VNAR z kilku gatunków rekinów, aby zmaksymalizować skuteczność przeciwko różnym zmutowanym wirusom.

 

Naukowcy zauważają, że ten nowy rodzaj leku będzie tańszy i łatwiejszy w produkcji niż ludzkie przeciwciała. Ponadto leki na bazie białek rekina będą szczególnie korzystne dla osób z osłabionym układem odpornościowym, których organizm nie reaguje dobrze na szczepienia.
 

Dodaj komentarz

loading...

Gigantyczna „czarna skrzynka” Ziemi, zbierze całą wiedzę na temat zmian klimatu

Gigantyczne stalowe pudło umieszczone na równinie w australijskim stanie Tasmania będzie rejestrować każde nowe badanie w dziedzinie zmian klimatu. Dzięki grubym stalowym ścianom, magazynom baterii i panelom słonecznym, konstrukcja wielkości autobusu miejskiego ma przetrwać każdy kryzys klimatyczny i udostępnić wiedzę na temat zmian klimatu, przyszłym pokoleniom.

 

Twórcy tej "czarnej skrzynki" wierzą, że wyjaśni on przyszłym cywilizacjom, w jaki sposób klimat naszej planety zmieniał się na przestrzeni lat. Chociaż jej budowa nie zostanie zakończona do przyszłego roku, zamontowane w niej dyski twarde rozpoczęły rejestrowanie badań naukowych, w oparciu o specjalistyczne algorytmy.

 

Stalowy monolit będzie dokumentował wszystkie debaty naukowe i zagadnienia związane z klimatem z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, w tym zmiany temperatury lądów i mórz, zakwaszenie oceanów, ilość gazów cieplarnianych w atmosferze, populację ludzką, zużycie energii, wydatki wojskowe i zmiany polityki.

 

 

Twórcy szacują, że czarna skrzynka będzie w stanie przechowywać dane przez następne trzy do pięciu dekad. Wciąż zastanawiają się, kto będzie mógł korzystać z pudełka w odległej przyszłości, ponieważ uzyskanie do niego dostępu jest trudne i wymagałoby zaawansowanych technologii. Ma to być coś na kształt zaawansowanego Kamienia z Rosetty. Po aktywacji czarnej skrzynki, biblioteka danych klimatycznych zostanie udostępniona za pośrednictwem platformy internetowej.

 

Dodaj komentarz

loading...

Stworzono pierwsze sztuczne genomowe DNA

Japońscy biolodzy stworzyli pierwszy sztuczny genomowy DNA, który może się rozmnażać i rozwijać poza komórką. Naukowcom udało się uruchomić proces ekspresji genów i pozakomórkowej replikacji w DNA, utworzonym w systemie bezkomórkowym z kwasów nukleinowych i białek. Wyniki badań opublikowano w czasopiśmie ACS Synthetic Biology.

Zdolność do reprodukcji i rozwoju jest jedną z cech definiujących organizmy żywe. Do tej pory nie było możliwe stworzenie sztucznych materiałów o takich właściwościach. Aby sztuczny system molekularny, który może się rozmnażać i rozwijać się, działał. Informacja genetyczna zakodowana w DNA musi zostać przetłumaczona na RNA, ekspresja białek musi zostać uruchomiona, a cykl replikacji DNA z tymi białkami musi być utrzymany w systemie przez długi czas czas. Główna trudność polega na tym, że geny wymagane do replikacji DNA muszą jednocześnie pełnić swoje funkcje ekspresji.

 

Aby obejść ten problem, naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego pod kierownictwem profesora Norikazu Ichihashi, zamiast stosowanego przez żywe organizmy złożonego mechanizmu replikacji DNA, który wymaga dużej liczby genów, stworzyli sztuczny system replikacji z zaledwie dwoma genami – Enzym replikacji DNA Phi29 i rekombinaza Cre. Autorzy postawili hipotezę, że te dwa białka będą dobrze funkcjonować w niskich stężeniach i mogą ulegać ekspresji w wystarczających ilościach nawet w istniejących systemach translacji bezkomórkowych.

 

Stworzyli bezkomórkowy system transkrypcji-translacji, w którym byli w stanie dokonać translacji genów na białka i replikować oryginalny kolisty DNA za pomocą kolistego DNA, który zawiera dwa geny niezbędne do replikacji. Co więcej, z powodzeniem ulepszyli oryginalne DNA, zwiększając dziesięciokrotnie wydajność replikacji. Uruchomiony przez naukowców cykl replikacji DNA trwał 60 dni.

 

Naukowcy zauważają, że dodając geny potrzebne do transkrypcji i translacji do sztucznego DNA, który opracowali, mogą tworzyć sztuczne komórki, które mogą rosnąć autonomicznie, żywiąc się związkami o niskiej masie cząsteczkowej, takimi jak aminokwasy i nukleotydy.

 

 

W przyszłości takie komórki mogą być wykorzystywane do produkcji leków i żywności. Obecnie w technologii w tym celu stosuje się żywe mikroorganizmy. Autorzy uważają, że jeśli zostaną zastąpione sztucznymi programowalnymi komórkami, procesy staną się bardziej stabilne i sterowalne.

Dodaj komentarz

loading...

Czy wariant Omikron może zakończyć pandemię?

Wysoce zmutowana odmiana koronawirusa wkrótce może opanować świat. Rządy reagują, wprowadzając obostrzenia, a nawet zmuszając do szczepień. Na szczęście pojawiają się również głosy rozsądku. Zdaniem naukowca, panika przed wariantem Omikron może być nieuzasadniona, gdyż z jego pomocą możemy już zakończyć pandemię.

 

Epidemiolog prof. Tony Blakely, wykładowca Uniwersytetu Melbourne powiedział, że Omikron prawdopodobnie jest bardziej zakaźny od poprzednich wariantów, ale powoduje łagodniejszą chorobę niż Delta. Tak przynajmniej wynika z doniesień z Republiki Południowej Afryki, gdzie Omikron został wykryty po raz pierwszy. Sam Blakely mówił, że nowy wariant może być tym "błogosławieństwem", na które wszyscy czekali.

 

Zdaniem czołowego australijskiego epidemiologa, Omikron może wyprzeć dominujący szczep Delta i przybliżyć nas do końca pandemii. Oczywiście potrzebne są dokładniejsze dane na temat nowej odmiany koronawirusa, aby mieć pewność, że Omikron faktycznie stanowi mniejsze zagrożenie.

 

 

Podobnego zdania jest epidemiolog Catherine Bennett z Deakin University - jej zdaniem dostępne dane są optymistyczne. Z kolei Andrea Ammon, szefowa Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) mówiła, że infekcje spowodowane odmianą Omikron przebiegają łagodnie lub bezobjawowo.

 

Wcześniej nawet Światowa Organizacja Zdrowia zwróciła uwagę, że reakcja świata na odmianę Omikron jest przesadzona, a zamykanie granic jest bezpodstawne. Jednak rządy najwyraźniej przestały słuchać rad WHO, gdyż zaczęły dokręcać śrubę - mamy kolejne obostrzenia, granice są zamykane, powoli wprowadzany jest przymus szczepień i promuje się przyjmowanie kolejnych "boosterów", a społeczeństwa są dzielone na szczepionych i nieszczepionych i antagonizowane.

 

Dodaj komentarz

loading...

Wymieniono główne przyczyny pierwszego masowego wymierania na Ziemi

Międzynarodowy zespół naukowców przeprowadził szczegółowe badania przyczyn wyginięcia w ordowiku, które miało miejsce około 445 milionów lat temu i zmiotło 85% gatunków zwierząt z powierzchni Ziemi. Zdaniem naukowców spadek zawartości tlenu w oceanach nie był jedyną przyczyną tego zdarzenia, przyczynił się też do tego spadek temperatury. 

Wyginięcie dinozaurów nie było wydarzeniem jedynym w swoim rodzaju. W całej historii życia na Ziemi doszło do pięciu masowych wymierań, podczas których wyginęło co najmniej trzy czwarte wszystkich istniejących gatunków. Znalezienie przyczyn masowych wymierań na Ziemi jest bardzo interesujące dla naukowców, ponieważ zrozumienie warunków środowiskowych, które doprowadziły do ​​wyginięcia gatunków w przeszłości, może potencjalnie pomóc w zapobieganiu tym wydarzeniom w przyszłości.

 

Zespół naukowców z Ameryki, Kanady, Francji i Chin badał wymieranie ordowiku-syluru (~445 milionów lat temu). Było to pierwsze i największe z pięciu masowych wymierań. Wtedy wymarło około 85% gatunków zwierząt, w tym wiele mięczaków i gąbek. Trylobity i lilie morskie również całkowicie zniknęły. W przeciwieństwie do szybkiego wyginięcia dinozaurów, wyginięcie w ordowiku trwało 1,5-2 miliony lat. Głównym pytaniem było, czy było to spowodowane spadkiem zawartości tlenu w wodzie morskiej, czy też istniały inne czynniki.

 

Autorzy połączyli badania geochemiczne z modelowaniem numerycznym i komputerowym. Naukowcy zmierzyli stężenie jodu w skałach węglanowych z tego okresu. Pozwoliło to na wyciągnięcie wniosków na temat poziomu tlenu na różnych głębokościach oceanu. Uzyskane dane nie dostarczyły żadnych dowodów na brak tlenu w górnych warstwach oceanu. Tak więc ochłodzenie klimatu w późnym ordowiku było prawdopodobnie odpowiedzialne za masowe wymieranie. Jednak wciąż istnieją dowody na spadek stężenia tlenu w głębinach oceanicznych, czego nie można wytłumaczyć modelem klasycznym.

 

Byłoby logiczne oczekiwać wzrostu ilości tlenu w górnych warstwach oceanu w odpowiedzi na ochłodzenie, ponieważ tlen atmosferyczny lepiej rozpuszcza się w zimnej wodzie. Zaobserwowaliśmy jednak spadek stężenia tlenu w niższych warstwach oceanu, co zwykle wiąże się z globalnym ociepleniem w historii Ziemi. Było to prawdopodobnie spowodowane zmianą obiegu wody w oceanie w tym prądów oceanicznych. Ochłodzenie klimatu zatrzymało przepływ wody bogatej w tlen z płytkich mórz do głębszych i doprowadziło do obniżenia poziomu tlenu w niektórych częściach oceanu. 

 

Artykuł został opublikowany w czasopiśmie Nature Geoscience.

Dodaj komentarz

loading...

Na powierzchni Księżyca jest wystarczająco dużo tlenu, aby podtrzymać przy życiu miliardy ludzi przez 100 tysięcy lat

Wraz z postępami w eksploracji kosmosu, w ostatnim czasie widzieliśmy, ile czasu i pieniędzy inwestuje się w technologie, które umożliwiają efektywne wykorzystanie zasobów kosmicznych. A na czele tych wysiłków jest skupienie się na znalezieniu najlepszego sposobu produkcji tlenu na Księżycu.

W październiku Australijska Agencja Kosmiczna i NASA podpisały porozumienie o wysłaniu na Księżyc australijskiego łazika w ramach programu Artemis w celu zbierania księżycowych skał, które ostatecznie mogą stać się źródłem tlenu do oddychania na Księżycu. Chociaż księżyc ma atmosferę, jest bardzo cienka i składa się głównie z wodoru, neonu i argonu. Nie jest to mieszanina gazowa, którą mogłyby oddychać ssaki zależne od tlenu, takie jak ludzie.

 

Niemniej jednak na Księżycu jest rzeczywiście dużo tlenu. Po prostu nie jest on w postaci gazowej. Zamiast tego, zgodnie z badaniami opublikowanymi przez Southern Cross University, znajduje się w regolicie, warstwie skał i drobnego pyłu, które pokrywają powierzchnię Księżyca. Gdybyśmy mogli wydobywać tlen z regolitu, być może wystarczyłoby go do podtrzymania ludzkiego życia na Księżycu!

 

Tlen można znaleźć w wielu minerałach na Ziemi, a Księżyc składa się w zasadzie z tych samych skał, które znajdują się u nas. Księżyc jest zdominowany przez minerały, takie jak tlenki krzemu, glinu, żelaza i magnezu. Wszystkie te minerały zawierają tlen, ale nie w takiej postaci, do jakiej mają dostęp nasze płuca.

 

Na Księżycu te minerały występują w kilku różnych formach, w tym w twardych skałach, kurzu, żwirze i skałach pokrywających powierzchnię. Materiał ten powstał w wyniku zderzeń meteorytów z powierzchnią Księżyca przez niezliczone tysiąclecia. Księżycowy regolit zawiera około 45 procent tlenu. Ale ten tlen jest ściśle związany z minerałami. Aby zerwać te silne więzy, musimy zastosować energię.

 

Z pomocą przychodzi elektroliza. Na Ziemi proces ten jest szeroko stosowany w produkcji, na przykład do produkcji aluminium. Prąd elektryczny przepływa przez ciekłą formę tlenku glinu przez elektrody, aby oddzielić aluminium od tlenu. W tym przypadku tlen jest uzyskiwany jako produkt uboczny. Na Księżycu głównym produktem będzie tlen, a odzyskane aluminium (lub inny metal) będzie potencjalnie użytecznym produktem ubocznym. To dość prosty proces, ale jest jeden haczyk: jest bardzo energochłonny. Aby był zrównoważony, musi być wspierany energią słoneczną lub innymi źródłami energii dostępnymi na Księżycu.

 

 

Dodaj komentarz

loading...