Październik 2020

Mechanika kwantowa podpowiada, że przyszłość może zmieniać przeszłość!

Rzeczywistość w której żyjemy już na pierwszy rzut oka jest dziwna. Badacze jednak eksplorują ją głębiej. I z tej eksploracji wynika jedno: jest o wiele dziwniej niż sądzimy.

Michael Hall oraz Dirk-André Deckert w swojej pracy, opublikowanej w czasopiśmie „Physical Review X” stwierdzają, że rzeczywistości nie tylko jest nieskończenie wiele. Nie tylko powstają w każdej chwili, oddzielając się, gdy tok wydarzeń wybiera (z naszego punktu widzenia) jeden z możliwych szlaków. Nie tylko istnieją równolegle wobec siebie. One wręcz oddziałują na siebie i nawet wchodzą ze sobą w kolizje.

Zgodnie z zasadami mechaniki kwantowej dwie cząstki mogą np. znajdować się równocześnie w tym samym punkcie, obracać się jednocześnie zgodnie ze wskazówkami zegara i przeciwnie do nich, no i oczywiście – w najsłynniejszym paradoksie, zwanym splątaniem – oddziaływać jedna na drugą natychmiastowo, nawet gdy oddalone są od siebie o miliardy lat świetlnych.

Uczeni zaproponowali teorię tłumaczącą w jaki sposób informacje z przyszłości mogą wypełniać niedające się przewidzieć luki w teraźniejszości. Potrzebne były jednak konkretne eksperymenty wskazujące, że przedsięwzięcie z przyszłości może mieć wpływ na wydarzenia dziejące się w przeszłości.

Udało się zdobyć empiryczne dowody na bardzo dalece idącą „dziwność” rzeczywistości. Wynika z nich, że można oddzielić cząstkę materii od jej właściwości. Jeśli tak,  to co jest „prawdziwą” rzeczywistością? To, co widzimy, czyli w języku mechaniki kwantowej „rozwiązanie funkcji falowej”, czy też może to, czego nie widzimy, bo nasza obserwacja nie zniszczyła jeszcze i nie zmieniła wcześniejszego stanu?

Uczeni sugerują, że docelowy stan Wszechświata może mieć wpływ na to, co w nim obecnie zachodzi, modyfikując np. wartości stałych fizycznych. Jeśli Wszechświat ma swoje przeznaczenie, to jest ono już „spisane”.

Czy pozostaje w nim zatem miejsce na wolną wolę? A może wszystkie nasze wybory i czyny, przeszłe i przyszłe, są już dawno zarejestrowane w wielkiej „bazie danych”, dając nam jedynie iluzoryczną wolność?

Jeśli koncepcja wielu wszechświatów, rzeczywistości, w której kota można oddzielić od jego uśmiechu, a cząstkę od jej spinu, świata, w którym zdarzenia z przyszłości oddziałują na przeszłość, kłóci się z naszym zdrowym rozsądkiem, to warto zastanowić się, czym w ogóle jest nasza świadomość i postrzeganie rzeczywistości?

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Zdaniem ekspertów do końca XXI wieku poziom oceanów wzrośnie o 40 cm

Jedną z najbardziej groźnych dla ludzi konsekwencji globalnego ocieplenia, jest wzrost poziomu wody w oceanach świata. Według najnowszych szacunków NASA, jeśli wielkość globalnej emisji różnych gazów cieplarnianych nie zmniejszy się w ciągu najbliższych lat, topnienie pokryw lodowych Grenlandii i Antarktydy doprowadzi do wzrostu poziomu morza o 38 centymetrów.

Mowa tu oczywiście o dość odległym horyzoncie czasowym. Zdaniem badaczy może do tego dojść już w 2100 roku. Tak czy inaczej, Centrum Lotów Kosmicznych Goddard NASA prowadzi międzynarodowy projekt z udziałem ponad 60 ekspertów. Projekt nazwany ISMIP6 ma na celu lepsze zrozumienie, jak katastrofalne dla poziomu oceanów byłoby topnienie pokrywy lodowej Grenlandii i Antarktydy. 


Wyniki prac międzynarodowego zespołu pokazały, że ogromna pokrywa lodowa Grenlandii może dodać 8 do 27 centymetrów do globalnego poziomu morza. Ogromne pokrywy lodowe Antarktydy mogą potencjalnie spowodować podniesienie się poziomu mórz z 3 do 28 centymetrów pod koniec wieku. 

W toku prac, naukowcy odkryli również, że w XX wieku poziom oceanów na świecie podniósł się o około 15 centymetrów. Teraz ten proces się podwoił. W swojej pracy naukowcy modelowali również sytuacje niskoemisyjne. W przypadku pokrywy lodowej Grenlandii doprowadziłoby to do podniesienia się globalnego poziomu morza o 3 do 9 centymetrów. Proces na Antarktydzie jest nieco trudniejszy do zrozumienia i zdaniem badaczy, paradoksalnie emisje mogą prowadzić do „obniżenia” poziomu wody. Badania w tym obszarze są więc jeszcze dalekie od zakończenia.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Zorza polarna mogła przyczynić się do zatonięcia Titanica

W fatalną noc 15 kwietnia 1912 roku pozornie niezatapialny brytyjski parowiec Titanic uderzył w górę lodową i zatonął kilka godzin później, zabijając ponad tysiąc pasażerów. Ponad sto lat później nowe badania zasugerowały, że Titanic mógł zboczyć z kursu z powodu zaobserwowanej tamtej nocy zorzy polarnej. 

Autorka tego pomysłu, meteorolog Mila Zinkova, opiera swoje twierdzenie na relacjach naocznych świadków i uważa, że ​​burza geomagnetyczna tej nocy mogła być wystarczająco silna, aby wpłynąć na system nawigacyjny Titanica w niewielkim stopniu, ale na tyle, aby nieznacznie zmienić jego kurs. 

 

Zinkova twierdzi, że nawet jeśli wskazówka kompasu Titanica poruszyła się tylko o jeden stopień mogło mieć to ogromne znaczenie.Jednak według niej błędy nawigacyjne pomogły uratować wiele osób, ponieważ parowiec Karpatia, znajdujący się 93 km od miejsca katastrofy, otrzymał nieprawidłowe dane o lokalizacji tonącego liniowca, niemniej jednak znalazł się we właściwym miejscu, zabierając ocalałych z łodzi ratunkowych Titanica ”.

Źródło: pixabay.com

Ponadto Zinkova zauważa, że ​​sygnał SOS z Titanica nie został przechwycony przez wszystkie statki przepływające w pobliżu. Przyczyną tego faktu mogła być również trwająca wtedy burza słoneczna. W noc tragedii parowiec SS La Provence odebrał sygnały z innych statków, ale nie odebrał wiadomości z Titanica. SS Mount Temple otrzymał sygnał o pomoc, ale nie nadeszła żadna odpowiedź na tonący liniowiec.

 

Zinkova wspomina, że ​​jeden z pozostałych przy życiu pasażerów Titanica, pisarz Lawrence Beasley, widział tej nocy „słabą poświatę na niebie po prawej stronie”, ale pomylił ją z nadchodzącym świtem. Podobnie drugi oficer Carpathii, James Bisset, który był w drodze, aby pomóc ocalałym, wspomniał, że widział zorzę polarną na godzinę przed uderzeniem Titanica w górę lodową.

 

W swoim dzienniku Bisset odnotował, że pogoda była spokojna, morze gładkie i bezwietrzne: „wtedy niebo było czyste, gwiazdy świeciły bardzo jasno, ale księżyc nie był widoczny; widoczne były tylko zorze polarne, jak promienie księżyca z północnego horyzontu ”. Wszystkich 712 ocalałych z wraku Titanica uratowano na Carpathii. Po akcji ratunkowej statek skierował się do Nowego Jorku.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Fale dźwiękowe z podwodnych trzęsień ziemi dostarczyły danych o ociepleniu oceanów

Fale dźwiękowe generowane przez podwodne trzęsienia ziemi, które mogą z łatwością podróżować tysiące kilometrów, dały naukowcom nowy sposób badania, w jaki sposób zmiany klimatu ogrzewają oceany.

Emisje gazów cieplarnianych ogrzewają planetę, a ocean pochłania ogromną ilość tego ciepła. Temperatura jest monitorowana przez flotę 4000 pływaków Argo. Zbierają dane o temperaturze na głębokościach do dwóch kilometrów. Niestety nie wszędzie można postawić taką boję, nie ma ich na przykład na głębokości ponad dwóch kilometrów i pod lodem.

 

Jednak sejsmolog Wenbo Wu z Kalifornijskiego Instytutu Technologii i jego współpracownicy proponują wykorzystanie prędkości dźwięku w wodzie morskiej do oszacowania temperatury oceanu. W ramach nowych badań zespół Wu opracował i przetestował nowy sposób wykorzystania fal dźwiękowych generowanych przez trzęsienia ziemi i rozchodzących się we wschodniej części Oceanu Indyjskiego.

 

Porównanie tych danych z podobnymi informacjami z sieci Argo pokazało, że wyniki są takie same. Oznacza to, że metoda zwana termometrią sejsmiczną oceanu jest wystarczająco skuteczna, aby można ją było stosować w mniej zbadanych i trudno dostępnych regionach.

 

Fale dźwiękowe przemieszczają się przez wodę z powodu wibracji cząsteczek wody, a w wyższych temperaturach cząsteczki wibrują łatwiej. W rezultacie fale poruszają się nieco szybciej, jeśli woda jest cieplejsza. Ale różnica w prędkości jest tak mała, że ​​naukowcy muszą dokonywać pomiarów na dużych odległościach.

 

Dodaj komentarz

loading...

Czy osoby leworęczne są mutantami? Brytyjscy naukowcy znaleźli wyjaśnienie

W 2019 roku niektóre badania wykazały, że osoby piszące lewą ręką mogą być mutantami. Najważniejsze jest to, że mają kilkadziesiąt unikalnych genów. W najnowszym badaniu uzyskano podobne wyniki.

 

Badania były prowadzone przez różne grupy naukowców. W pierwszym przypadku byli to specjaliści z Oksfordu, w drugim z Australian Medical Research Institute. Naukowcy odkryli 41 unikalnych genów, których nie mają osoby praworęczne.

 

W eksperymencie przebadano około 500 tys. osób z Wielkiej Brytanii i 1,76 mln osób z Australii. W obu przypadkach 10% populacji to ludzie leworęczni. Dodatkowo udało się znaleźć siedem genów, dzięki którym rodzą się oburęcznicy, czyli osoby, które potrafią tak samo pisać obiema rękami. Tajne służby cenią oburęczność, bo mogą strzelać do „ofiary” dwiema rękami na raz.

 

Geny u leworęcznych całkowicie zmieniają mózg ludzi, dostosowując jego strukturę i funkcję. Naukowcy planują dopiero dowiedzieć się, co dokładnie się zmienia i jak wpływa to na losy człowieka. Jak dotąd trudno powiedzieć, dlaczego natura w ogóle dzieli wszystkich na leworęcznych i praworęcznych, i dotyczy to nie tylko ludzi. Rozszczepienie występuje również u kotów, naczelnych i innych stworzeń. Jeśli chodzi o ludzi, co dziesiąta osoba zwykle staje się leworęczna.

 

Samce podzielono w stosunku 1 do 20. Na Queen's University w Belfaście w Irlandii Północnej przebadano 21 kotów. Wszystkie koty, z wyjątkiem jednego, były praworęczne, a wszystkie koty, z wyjątkiem jednego, były leworęczne. Jeden kot był oburęczny, tzn. miał doskonałą kontrolę nad obiema łapami.

 

Ludzie nie widzą różnicy, czy jesteś praworęczny, czy leworęczny. Obie grupy są pełne utalentowanych i inteligentnych ludzi, tj. naukowców, aktorów, pisarzy, wynalazców. Do grupy leworęcznych należeli Michał Anioł, Ludwig van Beethoven, Leonardo da Vinci, Andrzej Wajda, Winston Churchill i Albert Einstein. Lewą ręką posługują się m. In. Barack Obama, Rober Biedroń, Katarzyna Tusk, a także prezydent Andrzej Duda.

 

Dodaj komentarz

loading...

Chityna może służyć na Marsie jako materiał budowlany

Grupa naukowców kierowana przez Javiera Fernandeza z Singapore University of Technology and Design zaproponowała nową technologię do produkcji materiałów budowlanych w przyszłych misjach na Marsie. Ponieważ przyszłe misje eksploracyjne pozostaną na planecie przez długi czas, będą potrzebować jakiegoś schronienia. Rozwiązaniem tego problemu, może się okazać chityna.

 

Zdaniem naukowców, jest to niezwykle dobry materiał, który może funkcjonować, w każdym sztucznym ekosystemie. Badacze, wykorzystali proste procesy chemiczne, do produkcji materiałów budowlanych przy minimalnym zestawie wyposażenia i bardzo niskich kosztach energii. Głównymi składnikami tego materiału był chitozan, a także sztuczna substancja mineralna podobna jakością do gleby marsjańskiej. Materiał został następnie wykorzystany do stworzenia różnych obiektów od prostych konstrukcji po faktyczne budynki.


Badacze sugerują również, że chityna do użytku na Marsie może pochodzić od owadów. Ze względu na wysoką zawartość białka mogą one stanowić część diety podczas misji załogowej. Autorzy badania zasugerowali więc, że ekstrakcja chityny będzie produktem ubocznym zaopatrzenia załogi w żywność. Zespół nie przetestował jeszcze swojej tecniki w warunkach, które naśladowały zimną i suchą atmosferę Marsa, a więc wymaga ona dalszych testów nim faktycznie zaimplementuje się ją w przyszłych planach podboju kosmosu.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy zidentyfikowali nowe nieznane masowe wymieranie na Ziemi

Międzynarodowy zespół naukowców wykazał, że 233 miliony lat temu na Ziemi doszło do masowego wymierania, które zapoczątkowało erę dinozaurów. Zostało wywołane przez erupcje wulkanów w dzisiejszej Kanadzie. Naukowcy przedstawili swoje odkrycia w artykule opublikowanym w czasopiśmie Science Advances.

 

Jak dotąd paleontolodzy zidentyfikowali pięć masowych wyginięć organizmów żywych, do których doszło w ciągu ostatnich 500 milionów lat. Każde z nich miało głęboki wpływ na ewolucję życia na Ziemi. Teraz zidentyfikowano kolejne masowe wymieranie, które odegrało ważną rolę w odnowie życia na lądzie i w oceanach, kładąc podwaliny pod nowoczesny ekosystem.

 

Średnio co kilkadziesiąt milionów lat natura na Ziemi doświadcza potężnych kataklizmów, zwanych masowymi wymieraniami. Ostatnia taka rzecz wydarzyła się 65 milionów lat temu, w wyniku czego z powierzchni planety zniknęły dinozaury. Takie wydarzenia są niezwykle destrukcyjne i dzięki temu są stosunkowo łatwe do zarejestrowania, więc dziś badacze rzadko odkrywają nowe tego typu wydarzenia. Jednak międzynarodowemu zespołowi naukowców udało się zidentyfikować nieznane dotychczas masowe wymieranie. 

 

Zdarzyło się ono 233 miliony lat temu podczas tak zwanego zdarzenia pluwialnego w czasie Karniku. Wyginięcie było najwyraźniej spowodowane masowymi erupcjami wulkanów na zachodzie dzisiejszej Kanady. Z wnętrza Ziemi wylały się wtedy ogromne ilości wulkanicznego bazaltu, który stanowił większość zachodniego wybrzeża Ameryki Północnej. Szczyt erupcji, według naukowców, przypadł na epokę Karniku (237-227 milionów lat temu). 

 

Erupcje były tak potężne, że do atmosfery przedostały się ogromne ilości gazów cieplarnianych, takich jak CO2. Z tego powodu zaczęło się globalne ocieplenie na dużą skalę, a ilość opadów znacznie wzrosła. Ten okres wysokiej wilgotności trwał około miliona lat. Dramatyczne zmiany klimatyczne doprowadziły do ​​poważnego spadku różnorodności biologicznej w wodzie i na lądzie. Wkrótce jednak w miejsce wymarłych zwierząt i roślin pojawiły się nowe, w tym niektóre z pierwszych żółwi, krokodyli, jaszczurek i ssaków. W oceanie pojawiły się nowoczesne rafy koralowe i grupy planktonu. Ponadto wyginięcie starszych gatunków pozwoliło zdominować planetę dinozaurom.

Nowe rośliny prawdopodobnie nie były najlepszym pożywieniem dla ocalałych roślinożernych gadów. Zmiany flory i katastrofę ekologiczną wśród roślinożernych gadów odkryto już dawno. Dziś wiemy, że pierwsze dinozaury pojawiły się około 20 milionów lat przed wydarzeniem pluwialnym w Karniku, ale wcześniej było ich niewiele. To właśnie to wydarzenie dało szansę na rozwój wielkim gadom.

 

 

Dodaj komentarz

loading...

Sztuczna inteligencja może zrewolucjonizować diagnostykę raka piersi

Szwedzcy naukowcy wykorzystali algorytmy sztucznej inteligencji jako narzędzia w diagnostyce obrazowej raka piersi. Do celów badawczych wykorzystano trzy różne sieci neuronowe, które przeanalizowały prawie 9 tysięcy obrazów z aparatów mammograficznych. Okazało się, że jeden z algorytmów pod względem skuteczności potrafił dorównać profesjonalnym radiologom.

 

Najważniejszym elementem walki z rakiem piersi jest odpowiednio wczesna diagnostyka. W tym celu przeprowadza się profilaktyczne badania przesiewowe, które znacząco zmniejszają umieralność na tego typu nowotwory. Wykonane zdjęcia są zwykle analizowane niezależnie przez dwóch radiologów, aby zwiększyć skuteczność wykrywania raka. Jest to jednak droga i czasochłonna metoda, dlatego naukowcy często szukają tańszej, lecz równie skutecznej alternatywy.

 

Zespół z Instytutu Karolinska postanowił wypróbować sztuczną inteligencję do analizy obrazów mammograficznych pod kątem występowania raka piersi. Do badań „zaproszono” trzy różne komercyjne algorytmy, które przeskanowały zdjęcia 739 kobiet, u których wykryto raka piersi w czasie krótszym niż 12 miesięcy od poprzedniego badania, oraz 8066 kolejnych zdjęć, należących do kobiet, wśród których nie wykryto nowotworu w ciągu 24 miesięcy. Sieci neuronowe miały po prostu ocenić, czy na danym zdjęciu na pewno jest nowotwór, czy go nie ma.

Skuteczność wykrywania raka piersi przez algorytmy, oznaczone jako AI-1, AI-2 i AI-3, wyniosła odpowiednio 81,9%, 67% i 67,4%. Dane z tego eksperymentu zostały porównane do interpretacji radiologów. Skuteczność lekarzy, którzy analizowali obrazy niezależnie jako pierwsi i drudzy, wyniosła odpowiednio 77,4% i 80,1%. W niektórych przypadkach, sztuczna inteligencja potrafiła wykryć nowotwory piersi, które zostały niezauważone przez radiologów.

 

Badania wykazały, że algorytmy sztucznej inteligencji, przynajmniej na początku, mogłyby blisko współpracować z radiologami, aby ograniczyć fałszywie negatywne diagnozy. Jednak na dłuższą metę możemy spodziewać się znaczącej poprawy wydajności sztucznej inteligencji, a w przyszłości, sieci neuronowe mogłyby nawet zastąpić radiologów, aby zwiększyć skuteczność diagnoz, przyspieszyć badania i ograniczyć koszty.

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy stworzyli superszybką kamerę, która nagrywa w 3D

Lihong Wang z Kalifornijskiego Instytutu Technicznego stworzył najszybszą kamerę na świecie, która nagrywa w 100 miliardach klatek na sekundę. Urządzenie potrafi w mgnieniu ludzkiego oka wykonać miliardy zdjęć, a nawet zarejestrować polaryzację fal świetlnych.

 

Lihong Wang opracował wcześniej technologię, która może zapewnić kamerze nagrywanie z zawrotną prędkością 70 bilionów klatek na sekundę. Jest to wystarczająca szybkość, aby zarejestrować ruchy światła. Jednak podobnie jak w przypadku aparatów w telefonach komórkowych, technologia pozwala generować tylko płaskie obrazy.

 

Jednak najnowszym osiągnięciem naukowca jest kamera, która nie tylko nagrywa w 100 miliardach klatek na sekundę, ale też tworzy trójwymiarowe nagrania. Nowy wynalazek korzysta z technologii skompresowanej ultraszybkiej fotografii (CUP) i w ułamku sekundy może wykonać nawet 10 miliardów zdjęć.

 

W technologii CUP, wszystkie klatki są przechwytywane w jednej akcji bez powtarzania zdarzenia, dzięki czemu kamera jest niezwykle szybka. Co więcej, urządzenie posiada jeden obiektyw, który działa jak dwie niezależne połówki i tym samym naśladuje ludzki wzrok. Natomiast komputer obsługujący kamerę przetwarza dane z dwóch kanałów i tworzy trójwymiarowy film.

 

Lihong Wang twierdzi, że połączenie szybkich trójwymiarowych obrazów oraz wykorzystanie informacji o polaryzacji światła daje potężne narzędzie, które może mieć wiele zastosowań naukowych. Przykładowo może pomóc lepiej zrozumieć fizykę sonoluminescencji – emisji krótkich impulsów świetlnych w chwili zapadania się pod wpływem ciśnienia akustycznego bąbelków gazu zawieszonych w cieczy.

 

Dodaj komentarz

loading...

Nowy egzoszkielet dwudziestokrotnie zwiększa siłę

Sarcos Robotics zapowiada wprowadzenie na rynek egzoszkieletu, który dwudziestokrotnie zwiększą siłę użytkownika. Firma niedawno pozyskała dodatkowe fundusze w wysokości 40 milionów dolarów (około trzech miliardów rubli przy obecnych kursach wymiany). Deweloperzy planują przeznaczyć te pieniądze na komercjalizację swojego pomysłu - egzoszkieletu o nazwie Guardian XO.

 

Według twórców jest to pierwszy egzoszkielet obejmujący całe ludzkie ciało, który może pracować kilka godzin bez ładowania baterii. A gdy akumulator się rozładuje, można go szybko wymienić w terenie, praktycznie bez przerywania pracy.

 

Główną funkcją Guardian XO jest ułatwianie podnoszenia ciężarów. Zwiększa on aż dwudziestokrotnie siłę użytkownika. Oznacza to, że budowniczy będzie mógł podnieść worek cementu o wadze 50 kilogramów jak cegłę ważącą 2,5 kilograma.

 

Według producentów egzoszkielet podąża za ruchami człowieka w czasie rzeczywistym, bez „zwalniania”. Jednocześnie system umożliwia wykonywanie różnorodnych ruchów. Kolejną zaletą Guardian XO jest jego modułowa konstrukcja. Dzięki niemu egzoszkielet można założyć lub zdjąć w 30 sekund. Nowy egzoszkielet może wytrzymać osiem godzin bez ładowania baterii.

 

Firma oferuje użytkownikom nie tylko samo urządzenie, ale także jego konserwację i aktualizację. Oczekuje się, że urządzenie, po pierwsze, zwiększy wydajność pracy, a po drugie, uratuje osobę przed obrażeniami podczas podnoszenia dużych ciężarów. 

 

Egzoszkielet będzie doskonałym rozwiązaniem tam, gdzie zastąpienie człowieka robotem jest utrudnione ze względu na konieczność wykonywania przez pracownika zbyt skomplikowanych manipulacji. Operator egzoszkieletu w rzeczywistości łączy zwinność i inteligencję człowieka z nadludzką siłą robota.

 

 

Dodaj komentarz

loading...