Styczeń 2017

W USA można kupić pistolet, który wygląda jak smartfon

Urządzenie, które dopiero pojawiło się w przedsprzedaży, już wywołuje spore obawy wśród europejskich służb. Amerykańska firma opracowała pistolet, który z wyglądu przypomina typowego smartfona - jest ciemny, mały, niepozorny i zabójczy.

 

Firma Ideal Conceal przyjmuje zamówienia na pistolet, którego cena wynosi 395 dolarów. Dostawy spodziewane są na pierwszą połowę 2017 roku. Klienci powinni być zadowoleni z zakupu.

 

Broń idealnie mieści się w kieszeni i nie zwraca na siebie uwagi. Można ją jednak rozłożyć i wtedy przyjmuje zupełnie inny kształt, który natychmiast kojarzony jest właśnie z pistoletem. Posiada on dwa wejścia mini jack o dosyć dużych rozmiarach, mieści w sobie tylko dwa naboje 9 × 17 mm Short i zawiera celownik laserowy. Idealnie nadaje się do samoobrony.

Firma w bardzo krótkim czasie otrzymała 12 tysięcy zamówień, co wywołało spore podejrzenia w Europie. W Stanach Zjednoczonych posiadanie broni jest legalne, lecz taki pistolet z łatwością można byłoby przemycić na nasz kontynent.

W zeszłym roku, w porcie lotniczym Londyn-Stansted policja zatrzymała osobę, która posiadała obudowę do smartfona, która przypominała broń (zdjęcia na górze). Teraz należy przygotować się na to, że niektóre osoby mogą posiadać pistolet w kształcie smartfona. Jak widać na poniższym nagraniu, urządzenie robi wrażenie.

 

Dodaj komentarz

loading...

Kiedy odbędzie się pierwsza w historii walka mechów?

W 2015 roku szumnie zapowiadano pierwszą w historii walkę wielkich robotów. Starcie między amerykańskim Megabot Mark 2 a japońskim Kuratas miało odbyć się w 2016 roku. Tymczasem mamy już kolejny rok i temat został tak jakby zamieciony pod dywan. Oficjalnie wiemy jednak, że przygotowania do tego nietypowego pojedynku wciąż trwają.

 

W lipcu poprzedniego roku, magazyn New Equipment Digest dowiedział się od amerykańskiego zespołu, który pracuje nad ulepszeniem swojego mecha Megabota Mark 2, że pojedynek odbędzie się, lecz został opóźniony. Drużyna oznajmiła, że nie może podać szczegółów dopóki wszystko nie zostanie ustalone z właścicielem japońskiego mecha. Kogoro Kurata przyjął wyzwanie, lecz dokładna data tego pojedynku nie została podana do wiadomości.

 

Wiadomo jednak na czym będzie polegała walka wielkich robotów. Użytkownicy będą obsługiwali wielotonowe maszyny, przebywając w ich wnętrzu. Zwycięstwo odniesie ten, który zniszczy robota przeciwnika jako pierwszy ale w taki sposób, aby nie wyrządzić krzywdy znajdującemu się w jego wnętrzu człowiekowi.

Minęły miesiące i nadal nie wiemy kiedy i gdzie odbędzie się pojedynek. Brakuje również jakichkolwiek informacji ze strony samego Kogoro Kurata, który powinien ulepszać swojego mecha, jeśli ma zamiar wziąć udział w pojedynku. Powinien, gdyż amerykański zespół pracuje nad nową wersją Megabota Mark 2.

 

Już od kilku miesięcy pojawiają się kilkuminutowe filmiki, pokazujące przygotowania do nadchodzącego starcia. Warto zobaczyć jak zespół umieszcza manekina w tej gigantycznej maszynie aby sprawdzić jej wytrzymałość, albo testuje nowe rodzaje broni na wykonanej przez nich makiecie robota Kuratas. Skorzystano między innymi z wielkiej piły mechanicznej, ścinacza do drzew oraz wiertła. Na najnowszym nagraniu, amerykański mech wykazuje się siłą, podnosząc samochód i zrzucając go na ziemię. 

 

Natomiast jeśli chodzi o japońskiego Kuratasa, musimy nacieszyć się jedynym nagraniem, które powstało lata temu ale wystarczająco pokazuje jego możliwości. Pozostaje więc czekać aż strony uzgodnią dzień i miejsce, gdzie odbędzie się pierwszy w historii pojedynek mechów.

 

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy ogłosili, że człowiek powstał z pyłu gwiezdnego

Istnieje wiele teorii, które miałyby wyjaśniać w jaki sposób powstał człowiek. Jednak zespół badawczy z programu Sloan Digital Sky Survey ogłosił, że ludzie w przeważającej większości składają się z tego samego materiału, jaki można znaleźć w kosmosie. Naukowcy doszli do takiego wniosku po badaniach składu gwiazd w naszej galaktyce.

 

Przy pomocy teleskopu Apache Point Observatory w Nowym Meksyku, specjaliści zajęli się analizowaniem składu 150 tysięcy gwiazd w Drodze Mlecznej, korzystając z metod spektroskopowych. Brano pod uwagę szczególnie takie pierwiastki jak węgiel, wodór, azot, tlen, fosfor i siarkę, czyli elementy, z których składają się istoty żywe na naszej planecie.

 

Naukowcy odkryli, że człowiek w 97% składa się z tych samych elementów, jakie można znaleźć w gwiazdach. Wniosek? Człowiek pochodzi z pyłu gwiezdnego. Ich twierdzenie stanowi zatem poparcie dla teorii panspermii, która głosi, że życie na Ziemi jest pochodzenia kosmicznego.

Choć nasz organizm składa się w 65% z tlenu, w przestrzeni kosmicznej znaleziono jedynie śladowe ilości tego elementu chemicznego (poniżej 1%). Badacze dostrzeli jednak wysoką koncentrację wymienionych wcześniej sześciu pierwiastków w samym centrum Drogi Mlecznej.

 

Zdaniem naukowców, wyniki badań pozwalają ustalić nie tylko pochodzenie człowieka, ale także mają istotne znaczenie dla zrozumienia ewolucji galaktyk, w tym Drogi Mlecznej. Analizy tego typu mogą również ułatwić poszukiwania życia pozaziemskiego.

 

Dodaj komentarz

loading...

Japońscy badacze mogli odkryć brakujący element jądra Ziemi

Naukowcy od dekad próbują ustalić jaki jest brakujący element wewnętrznego jądra Ziemi. Dotychczas udało się uzgodnić, że jądro w większości składa się z żelaza (około 85%) oraz niklu (około 10%). Pozostałe 5% było dla nas zagadką - przynajmniej do teraz.

 

Uczeni z Uniwersytetu Tohoku przedstawili wyniki swoich badań w San Francisco podczas konferencji Amerykańskiej Unii Geofizycznej. Ponieważ jądro wewnętrzne posiada promień około 1200 kilometrów i znajduje się jakieś 5170 kilometrów pod powierzchnią planety, nie jesteśmy w stanie dokopać się tam i sprawdzić jaki ma skład. Dlatego japońscy badacze przeprowadzili eksperyment w laboratorium, gdzie stworzyli miniaturową wersję Ziemi.

 

Zachowując odpowiednie proporcje, opracowali stop żelaza i niklu a następnie dodali do niego krzem, po czym model naszej planety został poddany odpowiednio wysokim temperaturom (około 6 tysięcy stopni Celsjusza) i ciśnieniu. Zachowanie tych pierwiastków było zgodne z oczekiwaniami. Zatem wyniki tego eksperymentu wskazują, że tym brakującym ogniwem może być krzem.

 

Nie wszyscy naukowcy są jednak przekonani czy tak jest w rzeczywistości i domagają się kolejnych badań, które potwierdziłyby, że krzem rzeczywiście jest brakującym elementem wewnętrznego jądra naszej planety. Aby uzyskać ostateczny dowód, należałoby jednak zastanowić się nad możliwością dokopania się do jądra...

 

Dodaj komentarz

loading...

Rakieta SpaceX wykonała pierwszy udany lot od ostatniej katastrofy

W SpaceX zapanowała wielka radość. Po kilku miesiącach od ostatniej katastrofy, w wyniku której eksplodowała rakieta Falcon 9, wykonano pierwszy udany lot. Rakieta wielokrotnego użytku wystartowała wczoraj z bazy wojskowej Vandenberg w Kalifornii, dostarczyła ładunek na orbitę ziemską i wylądowała na barce na Pacyfiku.

 

We wrześniu 2016 roku, na Przylądku Canaveral wybuchła rakieta, która miała wynieść na orbitę okołoziemską satelitę komunikacyjnego. Korporacja Facebook straciła aparaturę wartą niemal 100 milionów dolarów. SpaceX próbowało wyjaśnić to zdarzenie na różne sposoby. Ustalono, że nastąpiło uszkodzenie układu helowego drugiego stopnia. Elon Musk twierdził, że eksplozja mogła być wynikiem działania konkurencji, która podobnie jak SpaceX, również bierze udział w misji kosmicznej na Marsa.

 

Tak się również złożyło, że Facebook rywalizuje z firmą Google w dostarczaniu internetu przy pomocy statków powietrznych. Zniszczony satelita komunikacyjny był właśnie częścią tego projektu. Trudno więc powiedzieć, czy do eksplozji rakiety Falcon 9 przyczyniła się konkurencja Elona Muska czy Marka Zuckerberga - a może był to atak wymierzony w obie firmy?

 

Niemniej jednak SpaceX najwyraźniej rozwiązało problem. W sobotę, rakieta Falcon 9 znów wykonała udany lot. W ramach misji Iridium-1, dostarczyła na orbitę 10 satelitów komunikacyjnych, po czym bezpiecznie wylądowała na Pacyfiku. Firma Elona Muska ma zamiar w najbliższych miesiącach dostarczyć jeszcze 71 takich satelitów.

Źródło: SpaceX

Przebieg lotu rakiety Falcon 9 można zobaczyć na poniższym nagraniu.

 

Dodaj komentarz

loading...

Zdaniem naukowców, schłodzenie obiektów do zera absolutnego jest teoretycznie możliwe

Naukowcy z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST) w Gaithersburg ze stanu Maryland dokonali ważnego przełomu. W ramach eksperymentu, udało im się schłodzić obiekt mechaniczny do temperatury poniżej limitu kwantowego. Ich zdaniem, wykorzystana przez nich technika może pozwolić na schłodzenie obiektów nawet do zera absolutnego.

 

Badacze z NIST skorzystali z nowej metody, która otrzymała nazwę: "ściskanie światła". To dzięki niej udało się przekroczyć wspomniany wcześniej tzw. limit kwantowy, czego dotychczas nie udało się osiągnąć przy pomocy laserów.

"Światło w stanie ściśniętym jest bardziej zorganizowane w jednym kierunku w porównaniu z drugim. Jest ono często używane w kwantowej kryptografii, a teraz po raz pierwszy wykorzystano je podczas chłodzenia obiektów. Takie światło charakteryzuje się mniejszymi zakłóceniami kwantowymi. Zakłócenia takie podgrzewają obiekty i wyznaczają granicę, poniżej której nie można ich schłodzić." - podaje portal Kopalniawiedzy.pl.

Jak się właśnie okazuje, limit ten jednak można przekroczyć. Nowa technika pozwoliła schłodzić miniaturowy aluminiowy bęben do 360 mikrokelwinów. Taka temperatura nie występuje nigdzie we Wszechświecie - tak przynajmniej wynika z obecnego stanu wiedzy.

 

Wyniki badań zaskoczyły naukowców, lecz to jeszcze nie koniec. Ich zdaniem, schłodzenie obiektu do zera bezwzględnego jest możliwe - przynajmniej teoretycznie. Należałoby więc to sprawdzić podczas przyszłych eksperymentów.

 

Dodaj komentarz

loading...

Google zrezygnowało z prac nad internetowymi dronami

Korporacja Google, podobnie jak Facebook, miała zamiar wprowadzić specjalne drony, zasilane energią słoneczną, które dostarczałyby szybki internet na terenach wiejskich. Obie firmy napotkały szereg problemów - zresztą kto mówił, że będzie łatwo? Jak się właśnie okazuje, Google już dawno wypadło z tego wyścigu.

 

W 2014 roku, Google i Facebook prowadziły rywalizację o zakup firmy Titan Aerospace. Specjalizuje się ona w produkcji bezzałogowców. Google zwyciężyło, lecz Facebook nie dawał za wygraną. Jednak po trzech latach trudno powiedzieć która z korporacji dokonała większych postępów. Projekt zakładający udostępnianie internetu za pomocą dronów okazał się dosyć trudny do zrealizowania.

 

Podczas gdy Facebook próbuje rozwiązać swoje problemy dowiadujemy się, że Google już na początku 2016 roku zaczęło rezygnować z dalszych prac. Media donoszą, że pracownicy z Project Titan byli przenoszeni np. do projektu Wing (dostarczanie przesyłek przy pomocy dronów) oraz Loon. Ten drugi wciąż daje nadzieje, gdyż skupia się on właśnie na dostarczaniu internetu, lecz przy pomocy balonów. Z oficjalnych doniesień wiemy, że Google rezygnuje z dronów napędzanych energią słoneczną ze względu na "problemy natury technicznej i ekonomicznej".

 

Niektórzy jednak twierdzą, że Google zakupiło kiedyś Titan Aerospace nie po to, aby pracować nad tzw. internetowymi dronami, lecz właśnie po to, aby zaszkodzić Facebookowi. Rywalizacja w tej dziedzinie wciąż trwa. Aby się przekonać co pojawi się na niebie jako pierwsze - facebookowe drony czy balony Google - będziemy musieli poczekać jeszcze kilka lat. Technologia musi najpierw zostać dobrze przetestowana.

 

Dodaj komentarz

loading...

Diamentowe baterie, zasilane odpadami radioaktywnymi, mogą produkować energię elektryczną przez tysiące lat

Dzięki energetyce jądrowej, potrafimy produkować duże ilości czystej energii dla przemysłu i gospodarstw domowych. Niestety posiada też pewne wady - głównym problemem jest transportowanie, składowanie i zabezpieczanie odpadów promieniotwórczych, co wiąże się z wysokimi kosztami. Na szczęście naukowcy wymyślili sposób, który pozwoli na pożyteczne wykorzystanie tych odpadów.

 

Badacze z Uniwersytetu w Bristolu zastanawiali się co zrobić z blokami grafitowymi, które pełnią rolę moderatora w niektórych typach reaktorów atomowych. Wielka Brytania posiada obecnie niemal 95 tysięcy ton takich bloków, które już nie nadają się do wykorzystania, gdyż znajdujący się w nich węgiel przekształcił się w promieniotwórczy izotop węgla 14C.

 

Naukowcy wpadli więc na pewien pomysł i opracowali nową technologię, która pozwala na produkcję energii elektrycznej z odpadów radioaktywnych. Badacze wyjaśnili, że sztuczny diament, znajdujący się w polu radioaktywnym, może generować niewielkie ilości energii. Według nich, można wydobyć izotop węgla 14C z bloków grafitowych i umieścić go w diamencie. Taka bateria będzie produkowała prąd nieprzerwanie przez kilka tysięcy lat i co równie ważne, będzie całkowicie bezpieczna dla otoczenia. Jak wiemy, diament jest niezwykle twardym materiałem.

"Nie ma w tym żadnych ruchomych części, nie generuje żadnych emisji i nie wymaga konserwacji, to tylko bezpośrednie wytwarzanie energii elektrycznej. Dzięki enkapsulacji materiału radioaktywnego wewnątrz diamentów, zamieniamy długofalowy problem odpadów promieniotwórczych w baterie nuklearne oraz długofalowe dostawy czystej energii" - powiedział profesor tom Scott.

Diamentowe baterie będą mieć zastosowanie w przypadkach, w których wymagany jest niewielki, lecz stały napływ energii elektrycznej. Z obliczeń, przeprowadzonych przez naukowców wynika, że taka bateria, zawierająca 1 gram izotopu węgla 14C, zapewni około 15 dżuli energii w ciągu dnia. Gdy weźmiemy pod uwagę to, że może ona funkcjonować przez tysiące lat, otrzymamy spore ilości energii. Jest to wręcz idealne rozwiązanie, które pozwoli opracować nowe baterie przy jednoczesnym wykorzystaniu odpadów promieniotwórczych.

 

Dodaj komentarz

loading...

Trójwymiarowa struktura z grafenu jest niezwykle lekka i potężna

Grafen, materiał przyszłości, jest przede wszystkim bardzo wytrzymały i doskonale przewodzi prąd, dzięki czemu posiada wiele zastosowań. Jednak naukowcy z Instytutu Technologicznego w Massachusetts (MIT) odkryli jak stworzyć trójwymiarowy obiekt z grafenu, który jest bardzo lekki i bardziej wytrzymały od stali.

 

Okazuje się, że gdy połączymy ze sobą płatki grafenu, możemy nie tylko stworzyć dowolną trójwymiarową strukturę. Grafen staje się wtedy porowaty i jeszcze potężniejszy. Badacze z MIT stwierdzili, że "nowy" materiał jest 10 razy bardziej wytrzymały od stali, choć jego gęstość jest mniejsza aż o 95%.

Markus Buehler, szef Departamentu Inżynierii Cywilnej i Środowiskowej (CEE) w MIT porównał opracowanie nowej formy grafenu do papieru. Zwrócił on uwagę, że papier posiada małą wytrzymałość, lecz gdy przykładowo zwiniemy go w tubę, może wtedy podtrzymać pewien ciężar.

"Można wykorzystać materiał grafenowy lub skorzystać z odkrytej przez nas geometrii i zastosować ją z innymi materiałami, takimi jak polimery czy metale. Materiał można zastąpić czymkolwiek. Geometria jest tu dominującym czynnikiem." - powiedział Markus Buehler.

Naukowcy z MIT stworzyli grafenowy żyroid w drukarce 3D. Jego nowa forma z pewnością znajdzie pewne zastosowania. Z kolei nowa konfiguracja geometryczna sprawi, że wielkie konstrukcje, takie jak mosty, staną się jeszcze bardziej wytrzymałe

 

Dodaj komentarz

loading...

Wszystkie holenderskie pociągi zasilane są energią wiatrową

Pociągi elektryczne często postrzegane są jako alternatywa dla samochodów - potrafią być wygodne i emitują mniejsze ilości gazów cieplarnianych, na co w ostatnich latach zwraca się szczególną uwagę. Holandia pochwaliła się, że wszystkie elektryczne pociągi stały się "bardziej zielone", gdyż korzystają w 100% z energii odnawialnej.

 

Główny kolejowy przewoźnik pasażerski Nederlandse Spoorwegen (NS), wraz z firmą energetyczną Eneco ogłosił, że od 1 stycznia wszystkie pociągi na terytorium kraju korzystają wyłącznie z energii, produkowanej przez elektrownie wiatrowe. Już w 2015 roku nawiązano współpracę z nadzieją, że cel zostanie osiągnięty w 2018 roku, lecz udało się tego dokonać o rok wcześniej.

 

Spółka Nederlandse Spoorwegen przewozi 600 tysięcy ludzi każdego dnia i potrzebuje na to 1,2 miliarda kWh energii elektrycznej rocznie. Dla porównania, podobną ilość energii zużywają wszystkie gospodarstwa domowe w samym Amsterdamie.

 

Firma Eneco powiadomiła, że energia, z której korzystają krajowe pociągi, pochodzi z nowo wybudowanych farm wiatrowych w Holandii, Belgii i Finlandii. To właśnie dzięki tym instalacjom udało się zrealizować cel o rok wcześniej, niż zakładano.

 

Dodaj komentarz

loading...